czwartek, 26 września 2013

ZAWIESZAM

ZAWIESZAM!

Niestety natłok prac zmusza mnie do wstrzymania działalności bloga.
Nie chcę robić czegoś na "pół gwizdka" więc wydaję mi się, że tak będzie najlepiej.
Mam nadzieję, że niebawem wrócę tutaj z nowymi pomysłami i jeszcze lepszym "warsztatem".
Buziaki!

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 22. "FEEL SO CLOSE"

Niecierpliwie obracałam szklankę z sokiem w dłoniach i co jakiś czas zerkałam na Justina. Pojawiliśmy się w klubie godzinę temu, a ja czułam się jakbyśmy spędzili tutaj ostatnie pół roku. Znajomi Justina byli naprawdę mili, jednak nie mogłam wsiąknąć w ich klimat. Czułam się tutaj jak intruz. Zdecydowanie nie pasowałam do towarzystwa.
- Możesz odłożyć to na stolik, nikt nie wypije twojego soku. - Justin pochylił się w moją stronę z uśmiechem na twarzy i wskazał na szklankę, którą się bawiłam. Zanim się spostrzegłam wziął ją ode mnie i postawił na szklanym stoliku przed nami.
Nie wiedząc co zrobić z pustymi rękoma szybko skrzyżowałam je na piersiach. Po chwili stwierdziłam, że nie mogę siedzieć w takiej pozycji, bo ktoś pomyśli, że jestem nadąsana. Zaczęłam pocierać jedną dłonią o drugą. Justin przyglądał mi się z rozbawieniem.
- Mam lepszy pomysł - rzucił w końcu i złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona tym nagłym gestem, który każdy mógł przecież zobaczyć. - Coś nie tak? - zmarszczył brwi widząc mój zmieszany wyraz twarzy.
- Wszystko dobrze. - uśmiechnęłam się i zadowolona ścisnęłam jego dłoń mocniej. Justin odwzajemnił uśmiech i wrócił do rozmowy z resztą osób, które siedziały z nami przy stoliku. Kilka razy próbowałam włączyć się w konwersację, lecz nie wychodziło mi to najlepiej. W końcu zrezygnowana stwierdziłam, że nie wysiedzę tutaj na trzeźwo. Pod pretekstem skorzystania z toalety wymknęłam się z loży, którą zajmowaliśmy i udałam się prosto do baru. 
- Coś mocnego - rzuciłam do kelnera i zajęłam miejsce na wysokim, barowym taborecie. Czekając na moje zamówienie rozejrzałam się po klubie. DJ miksował kawałki w rytm, których ludzie tańczyli pocierając się o siebie i pijąc drinki. Po chwili ciemnowłosy barman podsunął mi pod nos niewielką szklankę z białym płynem i kostkami lodu w środku. Niewiele myśląc podniosłam trunek i wlałam w siebie. Z nieco skrzywioną miną zamówiłam jeszcze raz to samo. I w ten sposób, po chwili stały przede mną trzy puste szklanki, a czwartą właśnie obracałam w dłoniach, kiedy poczułam czyjąś rękę wokół mojej talii i szept.
- Witaj piękna nieznajoma -  omal nie wyskoczyłam ze skóry, a lód  znajdujący się w szklance uderzył o jej brzegi. Odwróciłam się i ujrzałam..Justina.
- Heeeeeeeey Justin! - zachichotałam,a na mojej twarzy pojawił się ogromny, ciepły uśmiech. - To jest pyszne! - powiedziałam ochryple i wskazałam na szklankę.
- Pijesz? - uniósł pytająco brew i chwycił moje biodra z dwóch stron tak, aby uniemożliwić mi wstanie. Przytaknęłam skinieniem głowy i na dowód przechyliłam szklankę wpuszczając wódkę z ginem w mój przełyk. Poczułam jak policzki mnie pieką, a w głowie coraz bardziej wiruje. Nagle do moich uszu dobiegły pierwsze dźwięki "Feel so close" Calvina Harris'a.
- Zatańczymy? - spytałam i chwyciłam jego dłonie. Justin zaśmiał się głośno, pewnie zapamiętał to, że nie lubię tańczyć i zauważył również to, że alkohol dodaje mi odwagi.
- Jasne. - rzucił i pociągnął mnie za sobą na parkiet. Idąc z nim przy boku czułam się dumna, wszyscy przyglądali się nam, a Justin trzymał mnie za rękę, każdy to widział. Gdy znaleźliśmy skrawek wolnego miejsca do tańczenia, Justin zatrzymał się, wyciągnął ręce i objął mnie delikatnie w pasie przysuwając bliżej.
Zaczęłam delikatnie poruszać biodrami w rytm muzyki i powoli zbliżyłam się do Justina, zmniejszając dystans między nami. Nawet nie wiem kiedy poczułam jak dłonie Justina zjechały w dół i teraz delikatnie przytrzymywał moje biodra. Nasz taniec zdecydowanie zaczął przypominać coś bardzo niestosownego. Nie przejmując się tym zaczęłam delikatnie ocierać się o ciało Justina. Jego dłonie błądziły po moim ciele, muzyka dudniła mi w uszach i nie chciałam, żeby kiedykolwiek przestała.
Poczułam jak Justin nachyla się i przylega swoimi ustami do mojej szyi, całując ją delikatnie. Przesuwając swoje usta w dół mojej szyi, powodując u mnie dreszcze i gęsią skórkę, która pojawiła się niemal natychmiast. Wciąż całował moją szyję razy czy dwa. Mogłabym przysiąc, że czułam jego język wbijający się w moją skórę. Obróciłam się w jego stronę, uśmiechając się  i wpatrując prosto w jego idealne brązowe oczy. Zapragnęłam poczuć jego usta na swoich. Justin najwyraźniej czytał mi w myślach, bo uśmiechnął się łobuzersko i po chwili bez zbędnych ceregieli wpił się we mnie, całując namiętnie.

Trzymając się za ręce szliśmy ciemnym holem co jakiś czas wybuchając niepohamowanym śmiechem.
- Jesteśmy na miejscu. - Justin zatrzymał się przy pokoju numer 1201, który najwyraźniej należał do mnie.
- Taaak,jesteśmy na miejscu. - powtórzyłam sama nie wiem po co. Nie wiedziałam jak zakończyć nasze spotkanie. Przygryzłam wargę zastanawiając się czy mam już pójść. Zerknęłam na Justina, który najwyraźniej czekał na mój ruch. Skupiłam wzrok na jego ustach, które kusiły mnie jak zakazany owoc, nie mogłam odejść bez zasmakowania ich, choćby przez chwilę. Niewiele myśląc objęłam Justina i pocałowałam go. Po raz kolejny tej nocy. Justin wydawał się zaskoczony, ale taki obrót spraw najwyraźniej mu się spodobał, gdyż poczułam jak jego wargi oplatają moje. Delikatnie pchnął mnie na drzwi za nami, nie przestając całować moich ust. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Umm..to było ciekawe. - rzuciłam poprawiając rozczochrane włosy. Justin przejechał dłonią po swoich mokrych od pocałunków ustach i uśmiechnął się słysząc moje słowa. - Dobranoc Justin. - rzuciłam i wyciągnęłam klucze z torebki.
- Natalja. - usłyszałam kiedy mocowałam się z zamkiem.
- Tak? - odwróciłam się do Justina, który stał już przy uchylonych drzwiach do swojego pokoju.
- Nie chcę spać dzisiaj sam wiedząc, że jesteś tak blisko mnie.

***


I feel so close to you right now.
It's a forcefield..




/Czuję się tak blisko Ciebie teraz. To pole siłowe. /


***

Witam dziubaski! :)
Zauważyłam spadek komentarzy, ale mam nadzieję, że to tylko i wyłączenie "wina" wakacji, bawcie się, to już ostatni tydzień. :(
Pozdrawiam i zapraszam do followania mnie na twitterze @Olili93.
BUZIAKI! <3


środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 21. "Don't think too much!"

Światła ulicznych latarni migotały za oknem czarnego BMW kiedy zmierzaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy się zatrzymać. Była tam także reszta ekipy Justina, którą już niebawem miałam poznać. Z nerwów niezdarnie bawiłam się palcami próbując przygotować się na spotkanie masy zupełnie obcych mi ludzi. Ludzi, którzy dla Justina byli jak rodzina.
- Hej, co jest? - Justin złapał mnie za podróbek i delikatnie zmusił, żebym na niego spojrzała. Przygryzłam wargę i nerwowo się zaśmiałam.
- Nic takiego. - odpowiedziałam chcąc go uspokoić. Nie miałam zamiaru wylewać teraz swoich żali, nie chciałam psuć mu nastroju. Justin chcąc nie chcąc był zmuszony zadowolić się taką odpowiedzią, prowadził samochód i bardziej niż na mnie musiał być skupiony na jeździe. Kiedy już opowiedzieliśmy sobie o tym jak wyglądał nasz tydzień rozłąki leniwie oparłam głowę o szybę i z zainteresowaniem obserwowałam Amsterdam nocą.
- Jesteśmy na miejscu. - zakomunikował Justin po jakimś czasie wyrywając mnie tym samym z rozmyślań. Auto zatrzymało się przy eleganckim budynku, prawdopodobnie były to tyły hotelu. Przy wąskich szklanych drzwiach stał Kenny, którego rozpoznałam niemalże od razu. Zamachał do nas przyjacielsko i ruszył w naszym kierunku.
- Możecie wyjść. - rzucił kiedy dokładnie obejrzał każdy zakamarek małego placu, na którym Justin zaparkował. Chyba sprawdzał czy w pobliżu nie ma paparazzi. Wychodząc z samochodu ruszyłam do bagażnika, chcąc zabrać moje bagaże. Jednak zostałam powstrzymana przez Kenny'ego, który z uśmiechem na twarzy poinformował mnie, że się tym zajmie. Odwzajemniłam uśmiech i rozejrzałam się za Justinem. Stał przy drzwiach, przytrzymując je jedną nogą. Ruszyłam w jego kierunku.
- Chodź zaprowadzę cię do pokoju. - powiedział wystawiając do mnie rękę. Każda dziewczyna będąc na moim miejscu bez zastanowienia złapałaby dłoń Justina, ale oczywiście nie ja. Zrobiłam delikatny unik i wymieniłam Justina zanim zdążyłam zobaczyć na jego twarzy rozczarowanie. Sama nie wiem dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Justin był światowej sławy gwiazdą, to trochę komplikowało naszą sytuację. Czułam się jakby to wszystko było tylko moim wymysłem, ale przecież Justin nie był w mojej wyobraźni. Był tuż obok, na wyciągniecie ręki. A ja nie mogłam się z tego cieszyć, bo obawiałam się, że jak tylko go dotknę to on rozpłynie się w powietrzu, zupełnie jakby był bańką mydlaną. Nie potrafiłam pokazać uczuć, które tak bardzo tłumiły się we mnie.
- To tu. - nagle Justin zatrzymał się a ja wpadłam wprost na jego plecy. Pocierając czoło wzięłam od niego kartę magnetyczną do mojego pokoju. Justin przejechał dłonią po włosach i wkładając dłonie w kieszenie przeniósł ciężar ciała na pięty. - Mój pokój jest tutaj. - wskazał głową drzwi naprzeciw moich.
Kiwnęłam głową i nacisnęłam na klamkę.
- Pójdę się odświeżyć. - rzuciłam niedbale, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
- Okej, będę u siebie. - powiedział tylko zanim zniknęłam za drzwiami mojego pokoju.
Mój pokój hotelowy przypominał małe mieszkanko. Kiedy tylko zapaliłam światło w pomieszczeniu moim oczom ukazał się olbrzymi salon z tarasem, obok znajdowała się jeszcze większa sypialnia zdobiona marmurowymi kolumnami. Na widok łazienki zaparło mi dech w piersiach, wanna była ogromna! Bez zastanowienia zrzuciłam z siebie ubrania i zanurzyłam się po uszy w wodzie.
Owinięta w szlafrok z logiem hotelu wyciągnęłam z torby laptop i włączyłam go, żeby napisać do mamy.
Oczywiście nie obyło się bez podejrzenia portali społecznościowych. Kiedy zalogowałam się na twitterze pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wpis Justina. "tonight's gonna be a good night! I've been waiting for this so long :)" - przeczytałam i usiadłam z wrażenia. Milion myśli przelatywało przez moją głowę. Czy Justin pisząc to miał na myśli nasze spotkanie? Może faktycznie zbyt bardzo analizowałam sytuację zamiast po prostu dobrze się bawić. W duchu postanowiłam, że od teraz będę z Justinem, tak po prostu. Nie będę rozmyślać nad każdym zdaniem jakie padnie z jego ust. Nie będę myślała o tym czy mogę złapać go za rękę, tylko po prostu to zrobię. I zamiast siedzieć w tym cholernym pokoju i tracić czas na myślenie o Justinie, najnormalniej w świecie pójdę do niego i będę z nim.

- Otwarte! - głos Justina dobiegał zza grubych drzwi, za którymi znajdował się jego pokój i on sam. Otworzyłam drzwi i niepewnie weszłam do środka. Justin leżał na łóżku z laptopem na kolanach.
- Hej - rzuciłam, mój głos brzmiał niemal jak szept. Wzrok Justina przeniósł się w moją stronę, po chwili na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech odsłaniający jego białe zęby.
- Siadaj - rzucił z sympatią i poklepał miejsce obok siebie. Nerwowo przygryzłam wargę i udałam się na łóżko obok Justina. Oparłam się o zagłówek i zerknęłam na profil Justina, jego opalona twarz wyraźnie wyróżniała się na tle beżowej ściany hotelowego pokoju.
- Ummm.. więc co robisz? - zagaiłam próbując zacząć w jakiś sposób rozmowę.
Justin nie odrywając wzroku od ekranu zaśmiał się głośno. Skrzywiłam się nie wiedząc czym go tak rozśmieszyłam.
- Już się odzywasz ? - mruknął i żartobliwie pstryknął mnie w nos. Poczułam jak moje policzki oblewa rumieniec, nie chciałam, żeby Justin myślał, że stroję fochy bez powodu.
- Ummm, to nie tak. - jęknęłam i ze wstydu schowałam twarz w dłoniach. Justin objął mnie ramieniem i lekko przyciągnął w swoją stronę. - Przepraszam. - wyszeptałam i zanurzyłam twarz w zagłębieniu przy jego szyi. Jego klatka piersiowa zawibrowała.
- Jest okej, cieszę się, że znów jesteś sobą. Taką cię lubię najbardziej. - odpowiedział w moje włosy,a ja odetchnęłam z ulgą. - Jesteś zmęczona?
Pokręciłam przecząco głową.
- Masz ochotę gdzieś wyjść?
- Tak. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. To chyba nic dziwnego, przecież byliśmy w Amsterdamie!
- Chciałbym przedstawić cię moim znajomym. Zgadzasz się? - spytał, w jego głosie było słychać niepewność. Zwlekłam chwilę z odpowiedzią, ale po chwili przypomniało mi się, że przecież  miałam przestać analizować.
- Jasne. - rzuciłam w końcu i odchyliłam głowę, żeby móc spojrzeć na Justina. Był tak cudownie blisko i wpatrywał się we mnie z radością.
- Zamówię samochód na 23. - odezwał się po chwili, a ja kompletnie olałam jego słowa, ponieważ nie mogłam przestać wpatrywać się w jego orzechowe tęczówki. - To za godzinę. - rzucił,a na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Mój natychmiast znikł.
- Jak to za godzinę?! Muszę się przygotować. - rzuciłam i zerwałam się z łóżka.

Kilkanaście minut później stałam przed lustrem próbując ułożyć niesforną grzywkę, która miała przecież wyglądać tak, jak na zdjęciach w czasopismach. Ta jednak wolała opadać mi na pół twarzy zasłaniając prawe oko.
- Choleraa! - powiedziałam wiedząc, że jeszcze chwila i się spóźnię. Nałożyłam lekki makijaż i przejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie czarną spódniczkę oraz czerwoną koszulę ze stójką. Wyglądałam dość przystępnie. Byłam zadowolona z siebie, wreszcie Justin zobaczy mnie w czymś innym niż stare dresy. Złapałam małą torebkę i rozejrzałam się w poszukiwaniu butów. Zerknęłam na czarne balerinki po chwili skupiłam wzrok na czarnych szpilkach, które miałam jeszcze ze studniówki. Zdecydowałam się na te drugie, choć na co dzień preferuję niskie podeszwy.
Wychodząc ostatni raz zerknęłam w lustro i pociągnęłam za klamkę.

****

Witajcie dziubki!
Rozdział pisany na szybko, bo ten który miałam już przygotowany mi się usunął. Ostatnio mam jakiegoś pecha, blogspot chyba przestał mnie lubić.
Chciałam jeszcze troszkę pozmieniać,ale ostatecznie wstawiam jak jest, bo wiem, że bardzo czekacie.
BUZIAKI! :*

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 20. "Let's fly!"

"Moje łóżko jest za duże! Cieszę się, że jutro będziesz już ze mną i wypełnisz brakującą pustkę. Dobranoc :* " przeczytałam i na moich ustach mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. Tydzień bez Justina dłużył mi się niemiłosiernie.Starałam się myśleć o nim jak najmniej i próbowałam zająć się swoimi sprawami. Ale na szczęście Justin nie dał mi o sobie zapomnieć, ciągle byliśmy w stałym kontakcie.
Ten chłopak mieszał mi w głowie.
Leżąc na łóżku w ciemnym pokoju wyobrażałam sobie nasze spotkanie po tygodniowej rozłące. Jak powinnam się zachowywać? Mam podać mu rękę czy może przytulić na powitanie? Czy mam pokazać mu jak bardzo tęskniłam? A co jeśli będziemy musieli zaczynać wszystko od nowa? "Na miłość boską, Natalia, przestań!" upomniałam samą siebie.
Podniosłam się na łóżku i rozejrzałam po pokoju, na podłodze zalegała sterta ciuchów, czekając aż wpakuję je do torby podróżnej. Na biurku natomiast leżała masa książek, które powinnam czytać przygotowując się tym samym do zbliżającej matury. Jęknęłam głośno na samą myśl o tym i opadłam z powrotem na materac. Złapałam do ręki telefon i wystukałam szybką odpowiedź do Justina, lecz po chwili doszłam do wniosku, że nie mam już środków na koncie. Smsy za granicę kosztowały fortunę! Nie wiedząc co robić wróciłam do rozmyślań. Jutrzejszy dzień bez wątpienia miał być ważny. Nie tylko z powodu tego, że zobaczę Justina. Jutro po raz pierwszy miałam lecieć samolotem, a co za tym idzie miałam wyjechać za granicę! Byłam tak podekscytowana, że już teraz byłam pewna, że w nocy nie zmrużę oka choćby na sekundę!
- Natka? -  mama pojawiła się w pokoju niezauważona. - Co robisz? - spytała i powoli weszła do pokoju.
- Ummm.. uczę się - w pośpiechu złapałam pierwszą książkę z brzegu i wlepiłam w nią wzrok.
- Po ciemku? - usłyszałam i po chwili ciemny pokój wypełniło światło z lampki przy moim biurku. - Jeszcze się nie spakowałaś?! - krzyknęła oburzona, kiedy zauważyła moje ubrania na podłodze, a obok nich pustą torbę. - Wstawaj, pomogę ci. - zarządziła i ściągnęła mnie z łóżka.
Dobrą godzinę zajęło nam pakowanie walizki,ale razem z mamą szło mi to znacznie przyjemniej.
- Ładowarka, szczotka są ?
- Tak mamo, spakowałam wszystko. - zakomunikowałam zwięźle.
- A ciepły sweter?
- Mamo! Czy ty myślisz, że nie dam sobie rady? - po kolejnym pytaniu nie wytrzymałam. Zdaję sobie sprawę, że każda matka jest opiekuńcza, ale no ludzie.. przecież mam prawie 20 lat!
- Oh Natalko, to nie tak. - zaczęła i delikatnie objęła mnie ramieniem. - Wiem, że jesteś rozważna, przecież inaczej bym ci nie pozwoliła na ten wyjazd. Po prostu.. tak szybko dojrzewasz. Za tydzień matura, masz znanego chłopaka - tu na mojej twarzy pojawił się ogromny rumieniec. - Ani się obejrzę, a wyjedziesz do tej Anglii i zostaniesz tam już na zawsze. - wychlipała mama.
- Oj mamo. - powiedziałam tylko i mocno ją objęłam chcąc dodać otuchy. Nie mogłam pozostać obojętna na jej słowa.


- Znowu dres? - Ola jęknęła głośno mierząc mnie wzrokiem kiedy zjawiła się pod moim domem. Miała odwieźć mnie na samolot. Z rodzicami pożegnałam się w domu, nie chciałam, żeby mama płakała przy wszystkich na lotnisku.
- Tak, jest wygodny. Przebiorę się w samolocie w tą czarną spódniczkę. - odpowiedziałam wrzucając moją walizkę na tył czerwonego opla.
- No i to mi się podoba! - moja przyjaciółka radośnie klasnęła w dłonie i przekręciła kluczyk w stacyjce. - Justin mi podziękuję za to, że namówiłam cię żebyś ją kupiła. - rzuciła i wrzucając bieg odjechała z pod mojego domu.


- Masz wszystko? -  razem z Olą stałyśmy przy odprawie,dalej mogłam już iść tylko sama. Nadszedł czas pożegnania. W odpowiedzi na pytanie przyjaciółki pokiwałam głową. - Bilety? - dopytała, a ja zamachałam jej białym prostokątem, który odebrałam wczoraj od przedstawiciela Universal Music Poland.
- Uważaj na siebie i baw się dobrze! - Ola zamknęła mnie w przyjacielskim uścisku. Przez chwilę kiwałyśmy się na boki. Po chwili wywołano mój lot, więc chcąc nie chcąc musiałam "odkleić" się od Oli.
Przechodząc przez bramki pomachałam do stojącej przed nimi przyjaciółki i po chwili zniknęłam za szklanymi drzwiami. Idąc przez korytarz,który, jak głosiła tabliczka na ścianie, miał zaprowadzić na pokład samolotu do Holandii przełknęłam głośno ślinę. Już za chwilę polecę pierwszy raz samolotem.
Szybko odnalazłam swoje miejsce i sadowiąc się obok siwego starszego mężczyzny zapięłam pas bezpieczeństwa. Po jakimś czasie samolot ruszył, po lekkich turbulencjach stewardessa, kobieta w średnim wieku poinformowała mnie i resztę pasażerów, że już możemy bezpiecznie odpiąć pasy.
Wyprostowałam nogi i zastanawiając się co mam robić przez kolejne dwie i pół godziny...
- Drodzy państwo, jesteśmy w Amsterdamie. Temperatura na zewnątrz wynosi 16 stopni. Dziękujemy za wybór naszych linii lotniczych i za zaufanie jakim państwo nas obdarzyli. - słowa ledwie dobiegały do moich uszu,ale kiedy trafił do mnie ich sens ze zdziwienia szeroko otworzyłam oczy. To już?! To niemożliwe, żebyśmy już byli w Holandii, przecież dopiero co wystartowaliśmy! Rozejrzałam się dookoła, ludzie zbierali się do wyjścia, a samolot stał na pasie lotniska. Nie wierze, przespałam cały lot!
Przecież miałam się przebrać, Justin nie może mnie znów zobaczyć w dresie!
- Proszę pani, mogę w czymś pomóc ? - sympatyczny głos stewardessy otrzeźwił mój umysł i doszłam do wniosku, że muszę opuścić pokład. Leniwie ruszyłam za resztą pasażerów.
Zebrałam swój bagaż z taśmy i ruszyłam w kierunku wyjścia. Rozglądałam się na boki, mając nadzieję, że ktoś mnie odbierze.
W tłumie widziałam sporo tabliczek z imionami, lecz na żadnej nie widniało moje imię. Szłam przed siebie kiedy nagle go zobaczyłam.
Stał w czarnej bluzie, na głowie miał kaptur i ciemne okulary, które zasłaniały mu połowę twarzy. Ludzie stali obok niego,ale nikt go nie poznał. Zdziwiło mnie to.
Jak miliony fanek mogły kochać twarz swojego idola i nie rozpoznać go pod jedną parą okularów?
Przystanęłam i patrzałam na na niego. Stał i rozglądał się niecierpliwie. To naprawdę był Justin! Przyjechał mnie odebrać! Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Na twarzy Justina zagościł łobuzerski uśmiech, a ja nie myśląc wiele ruszyłam w jego kierunku, nawet nie wiem kiedy zaczęłam biec. Justin widząc to otworzył
ramiona, kiedy byłam już wystarczająco blisko niego rzuciłam bagaże na podłogę i mocno oplątałam jego szyję, Justin złapał mnie za uda i uniósł. Automatycznie objęłam nogami jego biodra. Gładził ręką moje plecy nie wypuszczając z objęcia.
- Tak bardzo tęskniłem - wyszeptał w moje włosy. Słysząc to zaśmiałam się głośno, a moje serce zalała fala olbrzymiego szczęścia, gdyż czułam dokładnie to samo.

***


I will fly into your arms. 
And be with you. 
Till the end of time..




/Polecę w Twoje ramiona. I będę z Tobą. Aż do końca. /


***
Wybaczcie dziubaski za tak długą nieobecność, zapomniałam hasła na blogspota i ciężko było mi je odzyskać, ale po wielu trudach się udało. (brawo ja!)
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ!! <3

@Olili93




czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 19. "Come back,be here!"

"Jeśli nie odbierzesz tego cholernego telefonu to za dwie godziny zjawię się u Ciebie pod domem" przeczytałam i na samą myśl o tym, że Justin mógłby przyjechać do mnie przeszły mnie dreszcze. To byłaby kusząca propozycja gdyby nie fakt, że dowiedziałam się, że prawdopodobnie wrócił do swojej byłej dziewczyny.
Od naszej ostatniej rozmowy minęły dwa dni, od tego czasu nie odbierałam telefonów Justina, odpisywałam tylko na sms'y. Wiem, że nie powinnam się była gniewać, przecież niczego sobie nie obiecywaliśmy. Nie byliśmy parą. Ale jednak gdzieś tam w głębi duszy czułam się z nim cholernie związana, zabolało mnie to w jaki sposób mnie potraktował. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. To był Justin. Ręka drżała mi kiedy w końcu postanowiłam odebrać. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- S-słucham. - starałam się, żeby mógł głos zabrzmiał pewnie i stanowczo, lecz raczej nie wyszło mi tak jak planowałam.
Po drugiej stronie usłyszałam jak Justin głośno odetchnął z ulgą.
- Natalja.. Nareszcie odebrałaś.
- Co jest? - burknęłam, tym razem obojętny ton wyszedł mi idealnie.
- Co jest? To ty mi powiedz co jest! - powiedział oskarżycielsko. Wzruszyłam ramionami, choć przecież Justin nie mógł tego zobaczyć. - Dlaczego nie odbierasz? - dodał już nieco łagodniej.
Dlaczego nie odbieram?! Jak on śmiał zadawać mi takie pytanie! Chyba nie myślał, że on wróci do Seleny, a my będziemy umawiać się na potajemne schadzki. Czułam jak krew się we mnie gotuje.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że wróciłeś do Seleny? - wypaliłam zanim zdążyłam przemyśleć czy na pewno chcę to powiedzieć.
- CO?! - wykrzyczał zaskoczony. Przysięgam, że jeśli nie widziałabym ich wspólnych zdjęć to uwierzyłabym, że Justin naprawdę nie miał o niczym pojęcia.
- Widziałam wasze zdjęcia. - mruknęłam chłodno. Głośno przełknęłam ślinę i kontynuowałam. - Justin..Justin mogłeś mi powied..
- Nie mam kurwa pojęcia o czym mówisz! - przerwał mi w dosyć brutalny sposób. Byłam zaskoczona tym jak bardzo był zdenerwowany. Ale jakoś nie przyszło mi do głowy, że to może faktycznie głupia plotka.
- Wyślę ci adres strony. - rzuciłam po dłuższym zastanowieniu i nie czekając na odpowiedź Justina rozłączyłam się. Smsem wysłałam mu link do artykułu i siedząc przy stole niecierpliwie stukałam palcami o blat. Z nudów otworzyłam książkę ze streszczeniami, ale po chwili zamknęłam ją nie mogąc skupić się na jej treści. Zerknęłam na zegarek. Minęło 20 minut. Potarłam nerwowo skronie zastanawiając się co mam robić. Wpatrywałam się w telefon, naiwnie wierząc, że mój skupiony wzrok mógł przyśpieszyć to, że Justin oddzwoni. I chyba rzeczywiście miałam jakieś nadprzyrodzone zdolności, gdyż po chwili na wyświetlaczu pojawiło się imię chłopaka. Zwlekałam chwilę, bałam się tego, co Justin chce mi powiedzieć,ale ostatecznie odebrałam.
- Tak? - powiedziałam ochrypłym głosem. Odchrząknęłam głośno i powtórzyłam już nieco pewniej. - Tak?
- Natalja słuchaj nie wiem po co w ogóle wchodzisz na takie portale, ale powinnaś przestać. - zaczął wesoło, a ja zdziwiona uniosłam brwi.
- Bo? - wydukałam.
- Bo wszystko o czym tam piszą to cholerne bzdury. - rzucił ostro, ale w jego głosie nadal było słychać radość.
- J-Justin..- zaczęłam niepewnie. - Justin.. ja już nic nie wiem.
- Masz włączony komputer? Wejdź na tą stronę.
- Po co?
- Natalja, po prostu włącz tą stronę. - usłyszałam a moje brwi uniosły się jeszcze wyżej. O co w tym wszystkim chodzi? Szybko wykonałam polecenia Justina. - Włączyłaś ? - spytał po chwili.
Pokiwałam głową, ale zaraz uświadomiłam sobie, że przecież Justin tego nie zobaczy.
- Tak. - uzupełniłam cicho.
- Co widzisz ? - spytał.
Że co?! To jakiś rodzaj terapii ? Albo zgadywanka?
- Natalja, co widzisz?!
Wlepiłam wzrok w zdjęcia, co nie było miłym widokiem.
- Ty i Selena, trzymacie się za ręce. Potem ją całujesz. - odrapałam rzeczowo. Nie czułam się najlepiej patrząc na te zdjęcia, bez dwóch zdań para na nich była w sobie szaleńczo zakochana,no a ja? No co tu dużo mówić..czułam się zazdrosna.
- Opisz jak wyglądam. - powiedział Justin,a mnie szczęka opadła. Co to ma do cholery być?!
- Jaja sobie robisz? - burknęłam w słuchawkę. Justin wymownie milczał,czekając na moją odpowiedź. Wywróciłam oczami i zaczęłam. - Masz fioletową bejsbolówkę, czarne spodnie i białą koszulkę. - powiedziałam nie mogąc uwierzyć, że też dałam się na to namówić.
- Opisz bejsbolówkę. - usłyszałam kolejne polecenie. Zerknęłam szybko na zdjęcie i przyjrzałam się czapce.
- Fioletowa, nie widzę w niej niczego niezwykłego. - syknęłam. Miałam już dość tych gierek, nie mógł po prostu powiedzieć o co mu chodzi?
- Przyjrzyj się. - zakomunikował krótko.
- Fioletowa czapka z inicjałami JB. - odpowiedziałam i kiedy wypowiedziałam te słowa doszło do mnie to co Justin próbował mi powiedzieć poprzez wchodzenie w szczegóły jego stroju. Znałam tę bejsbolówkę! Kiedy byliśmy u mojej babci wzięłam ją Justinowi, kiedy ten złączył nasze łóżka i wrzuciłam na niedziałający wentylator w łazience.
- Natalja - odezwał się po chwili. Justin chyba domyślił się, że wreszcie przemówił mi do rozsądku. - Już rozumiesz? - dodał łagodnie.
- T-tak. - wydukałam zawstydzona. Czułam jak moje policzki nabierają odcieni krwistej czerwieni. Było mi tak głupio! Zrobiłam aferę o nic!
- Co ci wtedy powiedziałem? Kiedy wzięłaś czapkę. - spytał, a ja poczułam jak czerwienię się jeszcze bardziej.
- Powiedziałeś..powiedziałeś,że to jedyna taka, robiona na zamówienie. - wyszeptałam zażenowana i złapałam się za głowę. Co za wstyd!
- No właśnie. - Justin nie wydawał się urażony moim brakiem zaufania, był raczej zadowolony z tego, że wytłumaczyliśmy zaistniałą sytuację. - Poza tym jakbyś się przyjrzała to zauważyłabyś, że nie mam tatuażów na tych zdjęciach, ale byłaś chyba za bardzo wpatrzona w moją twarz. - mruknął z sympatią,a ja przygryzłam wargę.
- Justin, przepraszam. - jęknęłam głośno. Żadne słowa nie mogą wyrazić tego jaką poczułam ulgę. Byłam taka szczęśliwa!
- Po prostu nie wierz we wszystko co przeczytasz, dobrze?
- Dobrze. - odpowiedziałam posłusznie.
- Teraz muszę już kończyć, zadzwonię do ciebie po koncercie. Uważaj na siebie i proszę.. może odłącz internet na jakiś czas. - rzucił swobodnie,a ja roześmiałam się bardziej niż wymagała tego sytuacja. Śmiałam się jeszcze kiedy nasza rozmowa dobiegła końca, czułam radość, że to wszystko okazało się tylko głupią plotką.
- Co ci tak wesoło? - odruchowo odwróciłam głowę, w stronę dobiegającego głosu. Ola stała oparta o drzwi, ręce założyła na piersiach i przenikliwe mierzyła mnie wzrokiem.
- Życie jest piękne! - rzuciłam radośnie i przeciągałam się na krześle.
- Oho, skoro masz taki dobry nastrój to może dasz się namówić na zakupy? - spytała zakładając kosmyk włosów za ucho i wskazując na mnie głową. - Tobie też przyda się jakaś seksi kreacja, niech Justin zobaczy w końcu te śliczne nóżki. - mruknęła i uniosła dwuznacznie brwi, a ja zachichotałam jak nastolatka. W innej sytuacji pewnie ochrzaniłabym ją za taki tekst,ale nie dzisiaj. Dzisiaj czułam się przepełniona szczęściem i nikt nie mógł tego zmienić.
- Jasne, tylko muszę jeszcze gdzieś zadzwonić. - powiedziałam i przyłożyłam sobie telefon do ucha. Po kilku sygnałach po drugiej stronie usłyszałam ciepły głos mojej babci. - Cześć babciu, co słychać? Wszystko dobrze? Okeeej.. Tak, tak u mnie też. Słuchaj babciu.. mogłabyś sprawdzić czy w łazience na wentylatorze leży fioletowa bejsbolówka? Jasne poczekam. - mruknęłam zdrapując lakier z paznokcia. Nie chodzi o to, że nie ufałam Justinowi. W jakimś stopniu zaczęło mi zależeć, choć wiem, że to nie powinno się dziać. Ale skoro już się działo to po prostu chciałam być pewna, że Justin mnie nie okłamuje. - Jest? Jesteś pewna? Okej, to cudownie. Tak tak, do zobaczenia. Pa! - zakończyłam i zadowolona odłożyłam telefon na biurko.
Okręciłam się na krześle i zwróciłam do Oli.
- Zakupy czas zacząć! - krzyknęłam wesoło i pociągnęłam przyjaciółkę do drzwi.

***


I don't wanna miss you like this. 
Come back, be here!

/Nie chcę tak za Tobą tęsknić.
Wróć, bądź tu! /


***
I wszystko wróciło do normy! Spodziewałyście się takiego obrotu spraw ?
Rozdział znów troszkę krótki wyszedł, ale chciałam się skupić głównie na tym jednym wątku.  Mam nadzieję, że zrozumiecie. :)
Oczywiście w dalszym ciągu zapraszam do followania mnie na twitterze : @Olili93
MUCH LOVE! <3



czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 18. "The number you're trying to reach is.."

W poniedziałek szkoła sprawiała wrażenie obcej planety. Dobrą chwilę stałam obserwując uczniów kręcących się na chodnikach i samochody krążące po parkingu. Uświadomiłam sobie,że
to nie szkoła się zmieniła. To ja. To ja się zmieniłam. A ściślej mówiąc moje życie, jeszcze kilka dni temu wiodłam życie przeciętnej maturzystki, a potem pojawił się w nim Justin Bieber i wszystko zmienił. Będąc z nim zapomniałam o szkole i o zbliżających się egzaminach.
- Gotowa na odebranie świadectwa? - Ola zmaterializowała się obok mnie i zaczepnie szturchnęła łokciem. Wybudziłam się ze swoich myśli i zerknęłam na nią. Biała bluzka i czarna spódnica, które założyła świadczyły o powadze dzisiejszego dnia. - Niemożliwe, nie ubrałaś dresu! - zauważyła żartobliwie, kiedy również zmierzyła mnie wzrokiem.
Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć usłyszałyśmy za sobą znajomy głos.
- Witam piękne panie! - obie jak na komendę odwróciłyśmy się w stronę nachodzącego Alana. Podszedł do nas i łapiąc za ramiona lekko pchnął w stronę szkoły. - Chodźmy nie ma na co czekać!


- No córciu, pochwal się świadectwem! - tata zawołał kiedy tylko minęłam próg mieszkania. Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę dobiegającego głosu. Tata siedział w salonie i leniwie przerzucał kanały w telewizorze. Niechętnie wręczyłam mu świadectwo. Czekając aż wyraźni swoje zdanie na temat moich ocen, wyciągnęłam z torby mojego blackberry. Z nadzieją przejechałam kciukiem po ekranie, lecz kiedy na ekranie nadal nie było żadnej nieprzeczytanej wiadomości,kolejny raz w ciągu dnia się rozczarowałam.
- No no.. nie najgorzej, nie najgorzej Natalko. - mruknął w końcu tata pocierając brodę.
- Wiem - rzuciłam i wzięłam świadectwo z zamiarem pójścia do swojego pokoju. Wychodząc wpadłam na moją mamę, która obładowana zakupami wróciła właśnie z pracy.
- A ty gdzie? - spytałam ledwie dysząc. 
- Na górę. - bąknęłam i wyminęłam ją.
- A świadectwo?! - rzuciła za mną. Kolejny raz wywróciłam oczami i wróciwszy się wręczyłam jej świadectwo. Nie czekając na jej opinię ruszyłam po schodach. 
Leżąc na łóżku zastanawiałam się dlaczego Justin nie dał znaku życia. Powiedział przecież, że się odezwie. Nie chciałam analizować jego zachowania, ale nie mogłam się powstrzymać. Wiem, że to było złe, nie chciałam popadać w paranoję z powodu tego, że nie dostałam od niego smsa.
Nagle poczułam wibrację w kieszeni. Szybko wyprostowałam się na łóżku i zwinnym ruchem wyciągnęłam telefon. Skrzywiłam się widząc, że to nie Justin.
- Cześć Ola - burknęłam w słuchawkę. 
- Dzisiaj impreza z okazji zakończenia szkoły. O 20 u mnie na ogródku. - zakomunikowała bez zbędnych ceregieli. Nie bardzo miałam ochotę pójść, ale przecież nie mogłam bez przerwy siedzieć w domu wpatrzona w telefon.
- Ok, będę. - odpowiedziałam krótko. 
Ola powiedziała coś jeszcze i po chwili rozłączyła się, za co w duchu jej dziękowałam. Przecież w każdej chwili Justin mógł zadzwonić, a Ola blokowała mi linię! 
Po chwili uzmysłowiłam sobie, że naprawdę popadam w paranoję. Muszę wziąć się w garść, upomniałam się w myślach.


Pomysł z pójściem na imprezę okazał się być jednym z lepszych. Spędziłam miło czas, relaksując się i dobrze bawiąc. Przypomniałam sobie jak wyglądało moje życie bez Justina i szczerze mówiąc nie było takie najgorsze. Kiedy wróciłam, szybko przebrałam się w piżamę i siedząc na łóżku zerknęłam na zegarek. Była 2:00 w nocy. Co robi Justin? Śpi? A może imprezuje? W głowie narodził mi się pewien pomysł, wzięłam laptop do ręki chcąc dowiedzieć się w jakim kraju przebywa obecnie Justin. Według informacji jakie uzyskałam na jego oficjalnej stronie wynikało, że Justin obecnie koncertuje w Niemczech. Hmm,całkiem blisko. Oznaczało to, że jesteśmy w tej samej strefie czasowej. Nerwowo bawiąc się telefonem w końcu wybrałam numer Justina i wciskając zieloną słuchawkę oczekiwałam na połączenie. Zanim zdążyłam to przemyśleć usłyszałam jak kobieta po drugiej stronie słuchawki informuje mnie o tym, że numer pod który chcę się dodzwonić jest nieosiągalny.
Rozczarowana odłożyłam telefon na półkę. Dlaczego Justin wyłączył telefon? Wiem, że pewnie miał sporo na głowie, był przecież w trasie. Prowadził inne życie niż ja. Chcąc odgonić od siebie natarczywe myśli postanowiłam przejrzeć portale plotkarskie, tak jak robiłam to wcześniej, zanim Justin zawładnął moim umysłem. Leniwie przewijałam kursor w dół, czytając o kolejnych romansach i operacjach plastycznych celebrytów. Kiedy nagle mój wzrok skupił się na olbrzymim napisie "Bieber i Selena znów razem (FOTO!)". Poczułam nieprzyjemne ukłucie w żołądku, ale w myślach powtarzałam sobie, że to pewnie kolejna plotka. Kliknęłam dwa razy w artykuł i po chwili zobaczyłam zdjęcia Justina i Seleny robione z ukrycia, były też fotki przed jego domem. Patrząc na zdjęcia w momencie pożałowałam, że zdecydowałam się je oglądać. Było mi cholernie przykro, szybko odłożyłam komputer i przykryłam się kołdrą po same uszy. Chciałam zasnąć, lecz jak na złość sen nie nadchodził. Milion myśli, przeszło mi przez głowę, zaczęłam analizować całą sytuację. Nagle poderwałam się z łóżka i szybko otworzyłam laptop z powrotem.
"(...) Para została przyłapana w centrum Los Angeles (...)" przeczytałam i poczułam jak fala ulgi zalewa moje ciało. Przecież to niemożliwe, Justin jest teraz w Niemczech! Zadowolona z mojego odkrycia spokojnie wyłączyłam komputer i z uśmiechem na twarzy położyłam się do łóżka. Kiedy byłam już między jawą a snem do moich uszu dobiegła cicha wibracja. Ręką odszukałam mój telefon i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- Mmmm? - wymruczałam zaspanym głosem.
- Natalja, śpisz ? - rozpoznałam głos Justina i szeroko otworzyłam oczy.
- Justin?
- Tak, to ja. - usłyszałam jego cichy śmiech. Oczami wyobraźni widziałam jego roześmiane orzechowe tęczówki. Mój brzuch wypełniło nieznane ciepło. To był Justin ! Dzwonił do mnie, nareszcie do mnie zadzwonił!
- Słuchaj.. - zaczął po chwili - Nie dzwoniłem wcześniej, bo dopiero przed chwilą wylądowałem w Niemczech. Właśnie wróciłem z Los Angeles. - usłyszałam, a moje serce zamarło.


***


Stupid girl I should have know
that I'm not the one you'll sweep off herfeet.

/Głupia dziewczyna, powinnam była wiedzieć,
że nie jestem jedyną, którą zwalisz z nóg. /


***
Ojojojj,wyczuwam kłopoty w raju! A wy jak myślicie ? Co będzie dalej?
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, doceniam to i uwielbiam Was za to, że motywujecie mnie do dalszego pisania. ;*
BUZIAKI! <3

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 17. "Stay,stay,stay!"

- J-Justin? - wyszeptałam cicho. Mój głos brzmiał okropnie, był zachrypnięty. Odchrząknęłam i przełknęłam głośno ślinę. Zamrugałam kilka razy, chcąc upewnić się, że Justin naprawdę tutaj jest. I był. Stał uśmiechnięty mierząc mnie wzrokiem.
- Co tutaj robisz? Jak koncert? Jesteś zmęczony? - słowa wypadały z moich ust jedno po drugim. Nie mogłam przestać mówić, najwidoczniej tak reaguję na stres. Zamknęłam lodówkę i podeszłam do blatu, opierając się o niego plecami. Justin nadal stał w tym samym miejscu. Czy on miał zamiar się dzisiaj odezwać?
Rozejrzałam się po kuchni nerwowo stukając paznokciami o blat za mną.
- Chcesz coś do picia ? - rzuciłam nie wiedząc co powiedzieć.
Na twarzy Justin zagościł lekki uśmiech.
- Nie, dziękuje. - opowiedział w końcu i oparł się o drewnianą framugę.
- A może jesteś głodny ? - ciągnęłam dalej. Być może to było dziwne, gadałam od rzeczy, ale naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć.
Justin zaśmiał się krótko i gardłowo drapiąc po karku. Zmarszczyłam brwi. Czym go tak rozśmieszyłam ?
- Oj zamknij się i mnie przytul. - rzucił w końcu i ruszył w moją stronę. Po chwili stał już przede mną, przysunął się bliżej i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, opierając swoje ręce na moich ramionach.
Bez zastanowienia oplotłam ręce wokół jego pleców. Przylgnęłam do niego całym ciałem, dopiero kiedy poczułam jego bliskość doszło do mnie jak bardzo ucieszyło mnie to, że postanowił przyjść.
- Tak powinno wyglądać nasze pożegnanie dzisiaj rano. - mruknęłam w jego szyję.
Poczułam jak klatka piersiowa Justina lekko wibruje, chyba się zaśmiał.
- Chciałem cię zaskoczyć. - odpowiedział opierając podbródek na mojej głowie.
- Umm, udało ci się. - bąknęłam zgodnie z prawdą. Przypomniałam sobie jak wariowałam po naszym porannym pożegnaniu. Nie wiem czy taka powinna być moja reakcja, trochę mnie to niepokoiło. Musiałam jakoś uporządkować to co się działo. Nie mogłam tak łatwo polegać na swoich uczuciach, do akcji musiał wkroczyć także umysł.
- Chodź - Justin oderwał się ode mnie i pociągnął za rękę. - Idziemy spać. - rzucił zadowolony,a mnie zamurowało.
- Umm, nie musisz wracać ? - spytałam zaciekawiona i jednocześnie zaniepokojona. Jak mam zacząć trzymać Justina na dystans skoro on znów chce zostać ze mną na noc ?
- Przyjadą po mnie nad ranem. - odpowiedział i otworzył drzwi mojej sypialni. Zatrzymał się chcąc przepuścić mnie przez drzwi. Potarłam nerwowo skronie, ale ostatecznie weszłam do pokoju.
- Co jest ? - Justin przyglądał mi się uważnie lustrując moją twarz. Przygryzłam wargę.
- Nic - bąknęłam przebierając nogami i niezdarnie drapiąc się po karku.
- Chcesz żebym poszedł ? - spytał łapiąc się pod boki, po chwili jedną ręką nerwowo przeczesał włosy.
- Justin, ja.. - zaczęłam i zamilkłam. Usiadłam na krześle przy moim biurku i wzięłam głęboki oddech - Ja.. myślisz, że to dobry pomysł ? Znamy się zaledwie tydzień, nic o sobie nie wiemy. Nie wiem czy to ma sens. - powiedziałam na jednym wdechu i spuściłam wzrok. Nie wiedziałam jakiej reakcji się spodziewać. Po jakimś czasie, usłyszałam skrzypnięcie paneli, to znak, że Justin ruszył w moją stronę. Nie miałam odwagi podnieść głowy. Nagle poczułam jak łapie mnie za podbródek, uniósł moją głowę do góry, tak bym na niego popatrzyła.
- Natalja - zaczął wpatrzony we mnie, jedną ręką nadal trzymał mój podbródek, lekko go pocierając. Nawet ciemnościach jakie panowały w pokoju bez problemu widziałam lekkie zdenerwowanie w jego brązowych tęczówkach. - Przygryzasz wargę kiedy się denerwujesz, łatwo cię zawstydzić, śpiewasz pod prysznicem, śpisz po lewej stronie łóżka, najwygodniej czujesz się w dresie. I hmm.. Lubisz kabanosy z majonezem i grę w bilarda. Wystarczy? - powiedział, a ja ?A ja nie mogłam nic wykrztusić. Byłam pod wrażeniem, żaden chłopak jeszcze nigdy nie powiedział mi czegoś równie miłego i wyjątkowego, a to był Justin Bieber, choć w tym momencie najmniej obchodził mnie jego status światowej gwiazdy. Zdałam sobie sprawę, że jestem oszołomiona. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Chciałam coś powiedzieć, ale a zamiast tego po prostu rzuciłam mu się w ramiona. Oplotłam ręce wokół szyi Justin, chyba nieco za mocno, ale bardzo chciałam pokazać mu jaką reakcję wywołały na mnie jego słowa. Tak, chciałam zatopić się w jego objęciach.
Justin zachichotał pod wpływem mojej nagłej czułości, lecz odwzajemnił ją.
- Tylko tyle..Tyle o Tobie wiem Natalja i to mi wystarcza. - mruknął całując mnie w czubek głowy, po chwili  ułożył na niej swój podbródek. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. - Czy teraz możemy iść spać ? - spytał, a moje ciało przepełniło nieznane uczucie. Zapragnęłam żeby Justin został ze mną już na zawsze.

***


Stay, stay, stay!
I think that it's the best if we both stay!


/Zostań, zostań, zostań!
Myślę, że najlepiej będzie jeśli oboje zostaniemy. /


***

Moje kochane!
Dziękuję, za komentarze! Naprawdę cieszę się, że moje mizerne wypociny komuś przypadły do gustu. 
Jesteście niesamowite, dziękuję jeszcze raz! <3


sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 16. "GOODBYE?"

Często podczas naszych wspólnych nocy, kiedy Justin już spał, leżałam obok niego i próbowałam wyobrazić sobie jak będzie wyglądać nasze pożegnanie. Im bardziej się do siebie zbliżyliśmy tym bardziej widziałam łzy, szloch i rozdarcie towarzyszące nam podczas naszego ostatniego spotkania. A zamiast tego otrzymałam.. przelotnego buziaka w policzek. I tyle, nic więcej.
Nie powiem, było mi cholernie przykro, ale za wszelką cenę starałam tego po sobie nie pokazać.
- Zalewasz! Po prostu wszedł do auta i odjechał ? - Ola wierciła się na moim łóżku nie dowierzając w moją historię. - Po tym wszystkim! Co za frajer - w myślach przyznałam jej rację. 
- Oh, to była tylko przygoda. - rzuciłam starając się, żeby mój głos brzmiał naturalnie. W rzeczywistości bolało mnie to, że kiedy tylko ekipa Justina zjawiła się w domu mojej babci, Justin w przelocie zabrał swoją torbę, uraczył mnie buziakiem i odjechał. Jakby ten tydzień nie miał dla niego żadnego znaczenia. Chciałabym móc czuć taką samą obojętność jak on. 
- I jak ? - mama weszła do pokoju i okręciła się wokół własnej osi. Razem z Oliwią szykowały się na koncert Justina, który miał odbyć się już za parę godzin.
- Bosko! - rzuciła Ola z zachwytem. Mama zaczerwieniła się nieco, przez co jej policzki kolorem upodobniły się do aksamitnej czerwonej sukienki, którą założyła. 
- A wy? - spytała zmierzając do drzwi. - Co będziecie dzisiaj robić?
Wzruszyłam obojętnie ramionami. "Chętnie poleżałabym z Justinem, tak jak robiłam to przez ostatnie kilka dni" pomyślałam. Pomimo tego, że nasz ostatni dzień skończył się nieco dziwnie, czułam tęsknotę. Przyzwyczaiłam się do Justina, choć długo się przed tym broniłam. Brakowało mi go, choć widziałam go jeszcze rano.
- Może pouczysz się do matury? Kiedy wyjedziesz nie będziesz mieć na to czasu. - mruknęła, a ja w sekundzie zmroziłam ją wzrokiem, gdyby spojrzenie mogło zabijać moja mama leżałaby już trupem.
- Wyjeżdżasz? - Ola spojrzała na mnie pytająco. Tak, wiem, że to moja przyjaciółka, ale jakoś nie wspomniałam jej o tym, że trochę się wydarzyło przez ten tydzień. Z resztą zabrzmiałoby to komicznie. Ja i Justin Bieber na randce? Nadal nie mogłam w to uwierzyć. To jakiś absurd.
- Taaa.. ale to jeszcze nic pewnego. - bąknęłam cicho patrząc nerwowo w dłonie, które teraz wydawały się najbardziej interesującą rzeczą w pokoju. Czułam jak zielone oczy mojej przyjaciółki wypalają mi dziurę w twarzy. - No dobra.. jadę zamiast Oliwii. Jadę z Justinem w trasę. - powiedziałam i podniosłam głowę, by móc spojrzeć na Olę. Nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy. Mieszanka zdziwienia i złości, złości która była ukierunkowana na mnie.
- Okeeeej, to może zacznę od początku? - mruknęłam niewinnie. 
Przez kolejne dwie godziny opowiedziałam Oli wszystko o mnie i Justinie. Mówiłam o naszych wspólnych nocach, o spacerach, rozmowach. No i w końcu o naszej randce i pocałunku. Ola słuchała wszystkiego z otwartą na oścież buzią, tylko co jakiś czas dało się słyszeć ciche "łał" bądź "nie wierze" z jej ust.
- A co jak się zakochasz? Przecież to Justin Bieber! - spytała wyrzucając ręce w powietrze. - Nie ogarniam tego! - rzuciła i złapała się za głowę.
- Oj daj spokój, to tylko przygoda. Nic więcej. - odpowiedziałam. Chciałam żeby to brzmiało przekonywająco. Bardzo chciałam, żeby tak było.
Ola zerknęła na mnie z błyskiem w oku. Roześmiała się i kiwała głową jakby prowadziła wewnętrzną rozmowę sama ze sobą.
- Co? - spytałam marszcząc brwi.
- Potrzebowałaś samego Justina Biebera, żeby zacząć na nowo czuć. 
- Lepiej już nic nie mów - rzuciłam i klepnęłam ją lekko w ramię. W duchu jednak przyznałam jej rację. Jeszcze tydzień temu wszelkie czułości były dla mnie istną katorgą. Justin wszystko zmienił. Przy nim chciałam tego, chciałam go przytulić, mało mi było jego gestów i spojrzeń. 
"Olał cię, daj sobie spokój" mentalnie się upomniałam.
- Będę się zbierać, odprowadzisz mnie? - Ola podniosła się z łóżka i rozprostowała nogi. Nie bardzo chciałam wychodzić, nadal przetwarzałam w głowie zachowanie Justina i to trochę psuło mi humor. - Pójdziemy do Alana i reszty, stęsknili się za tobą - przekonywała mnie widząc moje niezdecydowanie.
- Okej, ale Bruno idzie z nami. Nie chcę zostawiać go samego. - rzuciłam ostatecznie i leniwie ruszyłam za przyjaciółką.

Auto rodziców stało na podjeździe. To znak, że już wrócili. Otwierając drzwi do domu, odpięłam smycz mojemu psu i odłożyłam ją na szafkę. Weszłam do mojego pokoju i rozebrałam się, rzucając na podłogę części garderoby. Zamierzałam wleź od razu do łóżka, chciałam pójść spać, chciałam, żeby ten dzień już się skończył. Nagle coś dziwnego sprawiło, że aż poskoczyłam. Trochę oprzytomniałam, a oczy przywykły do ciemności i zauważyłam postać leżącą w moim łóżku. Przez moment wydawało mi się, że to Justin - a może zapragnęłam, żeby to był on? Może na przykład, nie mogąc się ze mną rozstać, wślizgnął się przez okno i czekał tu na mnie? W ułamku sekundy pojęłam, że to bez sensu.
Takie historie zdarzają się tylko w powieściach i filmach. Oczywiście mogła to być tylko Oliwia. 
- Hej co robisz w moim łóżku ? -szepnęłam i lekko szarpnęłam ją za rękę. Oliwia pozostała niewzruszona, więc podniosłam ją i zaniosłam do jej pokoju. Kiedy upewniłam się, że moja siostra bezpiecznie śpi we własnym łóżku zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Otwarłam lodówkę i tylko światło bijące z jej wnętrza oświetlało ciemną kuchnię. Nagle znów opanowało mnie to dziwne uczucie, czułam, że nie jestem sama. Szybko zwinęłam z półki kabanosy i majonez, chciałam znaleźć się już w ciepłym łóżku i nie myśleć bez przerwy o Justinie.
- Natalja, znów podjadasz? - usłyszałam nagle i poczułam jak krew odpływa mi z twarzy a ręce stają się sztywne. Wiedziałam do kogo należy ten głos, do kogo należy ten uroczy akcent, ale nie mogłam przemóc się i odwrócić. Stałam jak sparaliżowana.
Nagle włączył lampkę i ujrzałam go. Stał obok i wyglądał cudownie z rękami włożonymi w przednie kieszenie.
- Chyba nie myślałaś, że wyjadę bez pożegnania - rzucił z łobuzerskim uśmiechem.


***


And you stood there in front of me,
Just close enough to touch
Close enough to hope you couldn't see what I was thinking of.


/I stanąłeś przede mną, tak blisko, że mogłam Cię dotknąć.
Tak blisko, że miałam nadzieję, że nie widzisz tego o czym myślę. /


***

Zapraszam do followania mnie na twitterze, informuję tam o kolejnych rozdziałach. :)
@Olili93

BUZIAKI!<3

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 15. "KISS"

- Hej, unikasz mnie ? - spytałam i pociągnęłam Justina za łokieć chcąc tym samym zmusić go, żeby się zatrzymał.Od naszego wczorajszego wypadu do lasu zrobił się dziwny.Dzisiaj od samego rana wyraźnie mnie olewał, wyszedł sam na spacer,a teraz wyglądał jakby znów szykował się do wyjścia.
Justin zatrzymał się na chwilę i  podrapał obojętnie po karku. 
- Więc? - naciskałam na niego.Chłopak posłał mi pytające spojrzenie. Odniosłam wrażenie, że w ogóle nie słuchał kiedy do niego mówiłam. - Coś jest nie tak? - kontynuowałam nie odrywając od niego wzroku.
Justin nieco się zmieszał.
- Nie, wszystko ok. - mruknął i udał się do wyjścia. Po chwili zniknął za drzwiami prowadzącymi na ogródek. 
Bezradnie wzruszyłam ramionami i wróciłam na tapczan w salonie. Wzięłam do ręki książkę, próbując zmusić się do nauki.
- Natka, wszystko w porządku? - babcia oderwała wzrok od telewizora, na którym Ewa Drzyzga rozpoczynała kolejny odcinek "Rozmów w toku", i zerknęła na mnie uważnie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że bezczynnie wpatrywałam się w ścianę od kilku minut.
- Tak, jasne. - bąknęłam i skierowałam wzrok na otwartą książkę, która leżała na moich kolanach.
- Wiesz, mężczyźni potrzebują czasami pobyć sami. Taka ich natura. 
Wywróciłam oczami ku niebu. Czemu wszyscy tak łatwą domyślają się co krąży mi po głowie?
- Oh, babciu. Kto ci to powiedział? Ewa Drzyzga? 
Babcia poprawiając się na fotelu roześmiała się głośno.
- Po prostu się nie martw. - rzuciła - Wrzuć na luz. 
Teraz to ja się zaśmiałam i podnosząc się z kanapy wzięłam w ręce stertę książek
- Idę na górę, muszę się pouczyć.

- Obudź się. - poczułam jak ktoś lekko potrząsa moim ramieniem. - Natalja - do moich uszu dobiegł znany głos. Delikatnie otworzyłam oczy i przetarłam je kciukiem. Moja nauka skończyła się na tym, że po przeczytaniu streszczenia "Pana Tadeusza" zasnęłam z książką na brzuchu.
- Mmm ? - wymruczałam zaspana. Justin kucał przede mną. Miał na sobie bejsbolówkę tyłem na przód i szarą bluzę.
- Chodźmy się przejść - powiedział i pociągnął mnie rękę tym samym zmuszając do wyjścia z łóżka. Nieco rozkojarzona wstałam i narzuciłam na siebie czarną luźną bluzę z kapturem. Przez chwilę mocowałam się, żeby przecisnąć przez nią głowę. Poczułam jak Justin chwyta za skrawek czarnego materiału i naprowadza mnie do "wyjścia".
- Oh, to już się do mnie odzywasz? I nawet mi pomagasz? - postanowiłam trochę się z nim podroczyć. - Może teraz ja nie mam ochoty na twoje towarzystwo? 
Justin zerknął na mnie poważnie,ale jego wyraz twarzy złagodniał kiedy zauważył mój delikatny uśmiech.
- Musisz mi zaufać. - rzucił. - Mogę zawiązać ci oczy? - spytał i wyjął aksamitną apaszkę. Rozpoznałam ją, należała do mojej babci.
- Co?
Chłopak pociągnął mnie za rękę. Kiedy znaleźliśmy się w ogrodzie mojej babci, Justin ponowił swoje pytanie.
- Po co? - burknęłam. O co mu chodzi? Po co chce wiązać mi oczy?
- Jeśli będziesz zadawać tyle pytań, będę musiał związać ci usta. - rzucił zaczepnie. - Zgadasz się ? - spytał poważnie.
Spojrzałam na niego niepewnie,ale ostatecznie kiwnęłam głową. Justin delikatnie zawiązał szalik tak żeby zasłonić mi oczy i  złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy.
To było dziwne uczucie, kiedy moje oczy były zasłonięte reszta zmysłów zdecydowania się wyostrzyła. Słyszałam jak Justin ciężko oddycha idąc obok mnie. Szliśmy już jakiś czas kiedy nagle się odezwał.
- Zatrzymaj się,jesteśmy na miejscu - powiedział i odetchnął. Rozwiązał mi opaskę, która spadła na ziemię u moich stóp.Zamrugałam kilka razy porażona jasnym światłem, które rzucało na mnie słońce. 
Przede mną rozpościerał się jeden z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek widziałam. Leśna altana była udekorowana  kolorowymi kwiatami i kokardami. Wszystko to razem wyglądało jak kadr z filmu. To była ta sama altana którą wczoraj mu pokazałam.
- O mój Boże! - wykrzyknęłam i spojrzałam na Justina. Czyżby zrobił to wszystko naprawdę dla mnie? Uściskałam go, pewnie trochę za mocno. A potem zawstydziłam się i odsunęłam.
- Podoba ci się? - spytał spoglądając na moją zdumioną twarz.
- Jasne, jest cudownie! - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Uspokojony, otworzył wielki kosz piknikowy i wyjął z niego dwie spore zielone poduszki do siedzenia,które położył na podłodze w altanie.
Usiadłam po turecku na poduszce,Justin tymczasem wypakował zawartość kosza. Wyjął z niego dwa talerze,kubki i sztućce. Wszystko to ułożył na kocu w szkocką kratę, który również należał do mojej babci.
- Konspirujesz z moją babcią? - zmrużyłam oczy i spojrzałam na niego. Justin zaśmiał się głośno, przytaknął i wyjął jedzenie w małych pojemnikach
Pojawiły się kabanosy z majonezem, truskawki w sosie czekoladowym, arbuz, sałatka makaronowa i sok porzeczkowy. To były moje ulubione potrawy. Rozmawialiśmy o nich pierwszego dnia u mojej babci, nie mogłam uwierzyć, że Justin wszystko zapamiętał!
Były nawet kolorowe m&msy, bo powiedziałam mu kiedyś, że przepadałam za nimi w dzieciństwie. Byłam tak oszołomiona, że nie mogłam wykrztusić słowa.
- Co się stało? - spytał Justin trochę niepewnie - Pewnie wolałabyś pójść do McDonalda.
- Nie żartuj! - rzuciłam szybko, powstrzymując się z trudem,bo miałam ochotę znów go przytulić. - To wygląda wspaniale.Po prostu nie wiem co powiedzieć.
Słysząc to Justin rozpromienił się.
- Więc nic nie mów. Jedzmy. - rzucił i usiadł obok mnie.
Rozkoszowaliśmy się tymi pysznościami co jakiś czas przerywając żeby coś powiedzieć. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, czułam się ważna, jak nigdy. Justin przygotował to wszystko dla mnie! Czy to była randka?
- Jesteśmy po pierwszej części naszej randki. - zakomunikował Justin, tym samym odpowiadając na moje niewypowiedziane pytanie. - Teraz chciałbym zagrać ci na gitarze.
Pokiwałam głową oszołomiona. Jeszcze nikt nigdy dla mnie nie grał!
Przez następne dwie albo trzy godziny Justin grał mi własne kompozycje na przemian ze znanymi piosenkami. Ciekawie było usłyszeć jego muzykę w wersji akustycznej, tylko jego głos i gitara. Niektóre z jego kawałków były naprawdę piękne. Tonacje trafiały prosto do mojego serca,
Przez cały czas Justin nie odrywał ode mnie wzroku, czułam się jak w niebie.
- Chcesz spróbować? - spytał i nie czekając na odpowiedź pociągnął mnie za rękę i usadowił między swoimi nogami. Czułam jego ciepły oddech na karku, na którym z resztą zaraz pojawiły się dreszcze.
Justin położył mi gitarę na udzie i pokazał jak ją trzymać. Nie bardzo umiałam skupić się na czymkolwiek,co jakiś czas stykałam się o jego ciało i to doprowadzało mnie do obłędu!
Kiedy zaczęło szarzeć postanowiliśmy udać się w drogę powrotną. Pomogłam posprzątać Justinowi i trzymając się za ręce ruszyliśmy do domu.
- Chyba czas na ostatnią część randki. - powiedział cicho kiedy byliśmy już prawie na miejscu. Zatrzymał mnie przed drzwiami. - Udajmy, że cię odprowadzam, okej? - mruknął i włożył ręce w kieszenie. Unikałam jego wzroku, przebierając nogami i niezdarnie drapiąc się po karku. W końcu podniosłam głowę.
- Justin.. - zaczęłam, ale wtedy chłopak wyciągnął jedną rękę i złapał mnie za tył karku, przyciągając w swoją stronę. I wtedy stało się coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Pocałował mnie. W tak naturalny i oczywisty sposób, jakby robił to zawsze. Oddałam pocałunek, jego miękkie wargi dotknęły moich, by po chwili zostawić mnie nienasyconą. Nadal miałam zamknięte oczy, kiedy poczułam jak Justin oparł czoło o moje.
-Pewnie nawet nie zrozumiesz.....-  wyszeptał. - jak długo chciałem to zrobić.


***



Everything I need is right here, by my side.


/Wszystko czego potrzebuję jest tutaj, przy moim boku. /


***


______________________________________

I w ten sposób dobrnęliśmy do pierwszego pocałunku Nastina ( Natalii i Justina) :D
Przy okazji, są tu jakieś fanki 1D?  a w szczególności Harrego ?
Ostatnio mam fazę na opowiadania z jego udziałem, więc kiedy w głowie narodził mi się pomysł stworzenia kolejnej historii postanowiłam, że to właśnie uroczy brunet z 1D będzie głównym bohaterem. :)
Zapraszam na http://bet-i-can-hs.blogspot.com/
Buziak! <3

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 14. "DATE?"

-Co mi zrobisz jak mnie znajdziesz? - usłyszałam z pokoju obok. Uśmiechnęłam się pod nosem, Justin z nudów schował się przede mną  i kazał mi siebie szukać. Skierowałam swoje kroki do salonu i krzyknęłam.
- Przytulę cię!
Stłumiony chichot doszedł do moich uszu, prawdopodobnie z garderoby mojej babci.
- Tak? To jestem w szafie. - usłyszałam w odpowiedzi i drzwi z szafy otwarły się, po chwili wyszedł z nich Justin z uśmiechem od ucha do ucha. Nie w sposób było go nie odwzajemnić. - Więc ? - spytał podchodząc do mnie.
- Więc co? - udawałam, że nie wiem o co mu chodzi oplotłam ręce na piersiach i  zrobiłam krok w tył. Justin zaśmiał się lekko.
- Chcę moją nagrodę - powiedział i otwierając ramiona zamknął mnie w szczelnym uścisku. Zarumieniłam się nieco,ale również zarzuciłam mu ramiona na szyję w niezwykłym jak na mnie geście okazania uczuć. Po prostu tego chciałam, chciałam przytulić Justina Biebera.. i zrobiłam to.
Justin równie wydawał się być tym zaskoczony.
- Idziemy na spacer do lasu ? - mruknęłam w jego szyję.
Cofnął głowę, żeby móc na mnie spojrzeć.
- Myślisz, że możemy ? - spytał nie wypuszczając mnie z objęć.
Był tak blisko mnie, ze nie mogłam skupić się na tym co do mnie mówił, był wystarczająco blisko, żebym czuła żar jego oddechu na swoich ustach.
"Natka weź się w garść" upomniałam się w myślach. Ostatnio musiałam robić to dość często, nie wiem co się ze mną działo. Każda chwila spędzona razem sprawiała, że przywiązywałam się do Justina co raz bardziej. Próbowałam nie pokazywać po sobie, że martwi mnie jego wyjazd. Wiedziałam, że wtedy wszystko się skończy. Ale przecież wiedziałam to od samego początku, więc dlaczego teraz zaczęłam się tym martwić? Jak mantrę powtarzałam sobie, że to tylko przygoda. Dla nas obojga.
Justin wpatrywał się we mnie pytająco. Pewnie moje zbyt długie milczenie musiało wydawać się nieco dziwne.
- My możemy wszystko. - mruknęłam w odpowiedzi i rzuciłam mu łobuzerski uśmiech.


- Idziemy już? - Justin niecierpliwie przestępował z nogi na nogę a jego oczy błyszczały z podniecenia. Najwyraźniej nie mógł się doczekać naszej wycieczki do lasu. Wywróciłam z uśmiechem oczami, zachowywał się jak dziecko, któremu ktoś obiecał lizaka.
- Zaraz, muszę zadzwonić do mamy. - rzuciłam biorąc do ręki mojego blackberry. Przejechałam kciukiem po ekranie i weszłam w książkę adresową. Nie mam pamięci do numerów.
Ala..Alan..Babcia(dom)..Ciocia Henia..Ciocia Danka..Dom..Daniel, nerwowo przewinęłam w dół i znalazłam się na literce G. Gabi..Goczoł..Ilonka..i nagle mój wzrok skupił się na literce J, pod którą widniał tylko jeden kontakt. Justin. W dodatku z buziaczkiem!
Oniemiałam, to jakiś żart? Skąd się tutaj wziął? Wybrałam numer chcąc przekonać się czy jest prawdziwy. Byłam pewna, że Oliwia majstrowała przy moim telefonie i zrobiła mi psikus.
Nasłuchiwałam i po chwili usłyszałam dźwięk z tarasu. To komórka Justina! Szybko się rozłączyłam. Byłam zaskoczona, jakim cudem jego numer znalazł się w moich kontaktach?
- Popatrz kto do mnie dzwonił! - zawołał wesoło Justin wchodząc do salonu. Podsunął mi ekran swojego iPhone przed twarz. Zmrużyłam oczy i wyczytałam ostatnie połączenie. Natalja. Z buziaczkiem!
- Kiedy to zrobiłeś? - wydukałam.
Wpisał swój numer do mojego telefonu i mój do swojego. To oznaczało, że będziemy w kontakcie kiedy wyjedzie. Bo wyjedzie. Już za dwa dni. Szybko odgarnęłam tą myśl w ciemne zakamarki mojego umysłu, nie chciałam martwić się tym teraz.
Justin uśmiechnął się łobuzersko, tak jak lubię najbardziej, i pociągnął mnie do wyjścia.
- Chodźmy już! - zawołał.

- Ummm..pełno tu robactwa. - Justin odsuwał przed nami gałęzie, widocznie też nie lubi małych pełzających i latających owadów. Słońce z trudem przedzierało się przez gęste konary drzew. Otaczały nas liczne krzaki i porosty. Nie ma się co dziwić, przecież byliśmy w lesie.
- Możemy wracać jeśli chcesz. - rzuciłam idąc tuż za nim.
Justin przystanął nagle nie ostrzegając mnie, przez co wpadłam wprost w jego plecy.
- Nie znasz zasad komunikacji podczas wędrówek po lesie? - burknęłam pocierając czoło, które ucierpiało po naszym zderzeniu.
Justin uniósł pytająco brew i zachichotał.
- To takie zasady istnieją?
- Powinni je wymyślić specjalnie dla ciebie - rzuciłam na co on wywrócił oczami. - Dlaczego się zatrzymałeś? - złapałam się pod boki i rozejrzałam.
- Co tam jest? - spytał i wskazał palcem w nieznanym kierunki. Podążyłam za nim wzorkiem i uśmiechnęłam się pod nosem widząc obiekt, który zainteresował Justina.
- To drewniana altana, miejsce schadzek. - wytłumaczyłam zgodnie z prawdą. Babcia wielokrotnie opowiadała mi różne historie miłosne o ludziach, którzy spotykali się tutaj. Drewniana altanka w środku lasu była zdecydowanie romantycznym miejscem, dla mnie też.
- Romantyczne miejsce - rzucił wpatrując się w altanę. Justin chyba czytał mi w myślach! - Chodźmy tam!
- Nie! - odpowiedziałam trochę za szybko. Ja i Justin w romantycznej scenerii ? Wydaję mi się, że wtedy moja wyobraźnia kompletnie by oszalała. Nie chciałam ryzykować. - Uh.. to znaczy chodźmy gdzieś usiąść, nie chce mi się tam iść, bolą mnie nogi - wydukałam drapiąc się po łokciu i krzywo się uśmiechnęłam,ale wyszedł mi z tego raczej grymas.
Justin wywrócił oczami z uśmiechem.
- Boi się pani iść ze mną w miejsce schadzek ? - spytał i zrobił krok w moją stronę.
- No co ty! - zachichotałam nerwowo i zrobiłam mały krok w tył.
- Odnoszę inne wrażenie, panno Nataljo - Boże, dlaczego on mi to robi?! Jego cudowny akcent i figlarny uśmiech doprowadzał mnie do obłędu. Stałam i wpatrywałam się w niego, kiedy Justin zrobił kolejny krok zmniejszając dystans między nami. W pogłębiającym się chłodzie dnia na odległość czułam żar jego ciała. Justin stał blisko mnie i wpatrywał się we mnie w sposób, który bez dwóch zdań mnie zawstydzał.
Przez chwile staliśmy,on zapatrzony we mnie z szerokim uśmiechem i ja spoglądająca w górę, na niego. Wokół nikogo nie było, towarzyszył nam tylko delikatny podmuch wiatru. I nic poza tym.
To był idealny moment na pocałunek.
- Powinieneś mnie pocałować - palnęłam zanim to przemyślałam. Czy ja powiedziałam to na głos? - Jezus, nie chciałam tego powiedzieć - złapałam się za głowę. Ale ze mnie idiotka! Nie chciałam iść z Justinem do altanki, bo obawiałam się, że za dużo sobie wyobrażę. Okazuję się, że nawet w środku ciemnego lasu moja wyobraźnia zaczęła pracować. I to na pełnych obrotach. Co za wstyd!
Czekałam aż Justin wybuchnie śmiechem,ale zamiast tego on podrapał się nerwowo po karku i rzucił.
- Chciałbym.
Co?
Uniosłam brwi ze zdziwienia, na co Justin zachichotał.
- Ale po prostu chciałbym to zrobić jak trzeba,okej? - kontynuował nie odrywając ode mnie wzroku. - Iść z tobą na randkę, odprowadzić pod drzwi i skraść ci całusa. Ale nie mogę, nie mogę bo wszędzie są fotoreporterzy. - zakończył i przejechał dłonią po włosach.
To był zdecydowanie za duży przepływ informacji, nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Zdecydowałam że lepiej będzie jak po prostu wrócimy do domu.
- Wydaję mi się,że powinniśmy iść..
- Na randkę? - spytał z łobuzerskim uśmiechem na co ja oblałam się rumieńcem.

***



You make me glow, but I cover up, won't let it show.
Cause I don't wanna fall in love.


/Sprawiasz, że promienieję, ale maskuję to, nie pokażę tego. 
Ponieważ nie chcę się zakochać /


***


______________________________________

TADAM! taki tam suprajs, przynajmniej tyle mogę zrobić dla Was za te cudowne komentarze :)
UWIELBIAM WAS! <3

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 13. "OUR BED"

Dni mijały szybko, czułam, że za szybko. Dzień wyjazdu Justina zbliżał się nieubłaganie.
Kiedy z nim byłam świat wyglądał tak, jak ten na kinowym ekranie, widziany w dodatku przez trójwymiarowy okulary. Był kolorowy i ekscytujący. Nie musieliśmy robić nic nadzwyczajnego, czasem po prostu siedzieliśmy w domu i rozmawialiśmy prawie do rana. Czasem ja uczyłam się do zbliżającej się matury,a Justin był obok pochłonięty swoim laptopem. Zawsze na wyciągnięcie mojej ręki. Blisko.
- Masz ochotę na lody? - spytałam go kiedy leżeliśmy. Nasze łóżka nadal były ze sobą połączone i noce spędzaliśmy wspólnie.
- Yep, gdzie są ? - odpowiedział i zerknął na mnie.
- W piekarniku. - uśmiechnęłam się słodko.
Justin poderwał się i zaczął mnie łaskotać.
- O proszę, mistrzyni sarkazmu! Co teraz powiesz? - mówił nie przestając. Parsknęłam głośno śmiechem.
- J-jjjuuuż nię będę - wykrztusiłam starając się trzymać jego ręce z daleka od mojego ciała. Justin zmrużył oczy i spojrzał na mnie podejrzliwie,
- Nie wiem czy mogę ci ufać. - na chwilę przestał mnie łaskotać,ale nadal pochylał się nade mną wsparty na łokciach.
- Już nie będę, obiecuję - mruknęłam i trzepnęłam go w rękę, na co on zwalił się na mój brzuch. Ułożył na nim głowę,a ja przeczesałam dłonią po jego włosach. Sama się sobie zdziwiłam to było takie nie w moim stylu,ale ostatnio przyłapywałam się na tym, że bardziej odpowiadała mi bliskości Justina, on sam nie skąpił mi czułości. Często łapał mnie za rękę albo po prostu leżał obok. Na początku było to dla mnie coś innego, nowego. Ale wkrótce zaczęło mi to odpowiadać, chyba powoli uczyłam się na nowo okazywać uczucia.
Więc leżeliśmy tak w czwartkowe popołudnie, on z głową na moim brzuchu, a ja rękami bawiłam się jego włosami. Nagle Justin wbił we mnie wzrok.
- Wyjedź ze mną.
Uniosłam brew. Co on ma na myśli ? Przecież ledwo się znamy, co prawda zbliżyliśmy się do siebie, ale żeby od razu uciekać? Oczami wyobraźni widziałam nas w jakimś małym miasteczku, gdzie Justin nie musiałby się ukrywać przed fotoreporterami.
- Serio. Pojedźmy gdzieś. Dasz się zaprosić na kręgle lub cokolwiek? - kontynuował wyrywając mnie z rozmyślań. No tak, pewnie, że chodzi mu o wyjście z domu kretynko. Nudzi się z tobą, zgromiłam się w myślach. Co chwilę powtarzałam sobie, że to tylko przygoda, nie chciałam się angażować, bo wiedziałam, że to nic dobrego.
Justin zaniepokojony moim milczeniem kontynuował swój monolog.
- To znaczy nie musimy, jeśli nie chcesz. Albo może..
- Justin. Przymknij się. - przerwałam ze śmiechem. - Jedźmy. - mruknęłam zadowolona. W mojej głowie właśnie narodził się pewien plan, ale póki co musiałam go dokładnie przemyśleć.

Justin wyjechał na główną drogę prowadząca do miasta. Pożyczyliśmy zasłużonego forda mojej babci mówiąc jej, że wybieramy się do pobliskiego sklepu. Jechaliśmy i jechaliśmy, aż niebo nad drzewami stało się różowe.
- Gdzie teraz? - odezwał się po jakimś czasie. Zerknęłam przez szybę, byliśmy już w mieście. Na początku chciałam zabrać go na imprezę na którą zapraszał nas Alan, ale potem wpadłam na lepszy pomysł.
- Prosto do końca,a potem w prawo - zakomunikowałam zwięźle.
Justin spojrzał na mnie pytająco.
- Nie powiesz mi gdzie jedziemy?
Posłałam mu tajemniczy uśmiech i wzruszyłam ramionami.
- Teraz w prawo. - powiedziałam po chwili. Justin skręcił i rozejrzał się po okolicy.
Staliśmy pod hotelem, tym samym, w którym zatrzymała się ekipa Justina i on sam, zanim utknął ze mną u babci.
- Dlaczego tu przyjechaliśmy? - spytał chłodno. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Nie takiej reakcji się spodziewałam. Sądziłam, że Justin się ucieszy. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Pomyślałam, że chcesz spotkać się ze znajomymi. Nie widzieliście się już od zeszłego piątku, to kawał czasu - wytłumaczyłam i delikatnie zerknęłam na niego.
Justin przygryzał dolną wargę żeby się nie uśmiechnąć. Czyli jednak się cieszył!
Klepnęłam go w ramię.
- Nie zgrywaj się. - rzuciłam,a chłopak obdarzył mnie szerokim uśmiechem, który w mgnieniu oka odwzajemniłam.
Wjechaliśmy na podziemny parking, Justin znał kod, więc postanowiliśmy tam zostawić samochód.
- To ty leć, a ja tutaj poczekam. - powiedziałam kiedy wyszliśmy z auta. Nie zamierzałam iść razem z Justinem, pewnie chciał się odprężyć i wreszcie ode mnie odpocząć.
- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie musisz się śpieszyć, włączę radio i poczekam tak długo jak trzeba. - rzuciłam wesoło i oparłam się o maskę samochodu.
Justin podrapał się po karku i rozejrzał na boki.
- To jakiś żart ?
Teraz to ja patrzałam na niego zdziwiona.
- Nie?
- Chce żebyś ich poznała, żeby oni poznali ciebie
Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Poczekam tutaj.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę. Nagle Justin schylił się i łapiąc mnie za uda podniósł i przerzucił sobie przez ramię.
- Postaw mnie! - krzyczałam, a Justin kompletnie nie przejmując się moimi słowa ruszył przed siebie.
- A pójdziesz po dobroci ? - spytał i wcisnął przycisk przywołujący windę.
- Ummm, okej. Tylko mnie postaw - bąknęłam w końcu. Justina postawił mnie na ziemi,a ja poprawiłam swoją koszulkę. Znów miałam na sobie dres! Gdybym wiedziała, ubrałabym coś lepszego.
- Wyglądasz ślicznie - powiedział widząc moje zażenowanie i ujął mnie za dłoń. Spojrzałam to na niego to na nasze splecione dłonie.. i udając, że rozwiązał mi się but uwolniłam rękę z uścisku. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, może obawiałam się swoich uczuć? Lub bałam się reakcji jego bliskich na nasz widok? Wątpię, że zrozumieliby naszą relację, sama jej nie rozumiałam. Nie wiem kim dla siebie byliśmy.

Justin na widok swojego teamu bardzo się ucieszył,oni z resztą także. Nie spodziewali się przecież naszego przyjazdu. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, to znaczy ja byłam raczej obserwatorem, nie chciałam się wtrącać.
- Więc teraz możesz już z nami zostać ? - spytał Alfredo i wyjął z szafki butelkę whiskey. Napój mienił się złotymi refleksami, kiedy postawił go na stole przed nami.
Mogłam spodziewać się tego, że teraz Justin zechce zostać w hotelu, przecież były tutaj osoby, które zna i za którymi tęsknił. Jednak gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że odmówi i wróci ze mną do babci, do naszego pokoju, naszego łóżka.
Spojrzałam wyczekująco na Justina, który milczał jakby przetwarzał w myślach pytanie Alfredo.
- Wracam z Natalja. Umówiliśmy się na oglądanie filmu. - powiedział w końcu,a wszyscy spojrzeli na niego szeroko otwartymi oczami. Nawet ja mimo, że w głębi duszy miałam nadzieję, że zostanie ze mną, nie sądziłam, że tak naprawdę będzie. Justin spojrzał na mnie pytająco, chcąc upewnić się czy podjął słuszną decyzję. Bez namysłu posłałam mu szczery uśmiech,który odwzajemnił.

Justin prowadził  jedną ręką, palce drugiej splótł z moimi. Moje ciało zesztywniało pod wpływem tego niespodziewanego dotyku. Zerknęłam niepewnie na Justina, który skupiony był na drodze.
- Dlaczego to robisz? - spytałam w końcu. To pytanie nurtowało mnie już od dłuższego czasu. Najpierw pocałował mnie w czoło, potem zaczęło się przytulanie, spanie razem. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- Bo chce - odpowiedział i posłał mi łobuzerski uśmiech. - A ty? Nie chcesz tego? - spytał, w jego głosie słychać było niepokój.
"Chce, i to mnie niepokoi" chciałam powiedzieć,ale zamiast tego po prostu wzięłam jego dłoń. Bawiłam się jego palcami, śledziłam jego linie papilarne.
- Cieszę się, że ze mną wracasz. - powiedziałam po chwili.
Justin nie spuszczał wzroku z drogi,uśmiechnął się pod nosem i rzucił.
- Ja też.
I tyle, pełno było między nami niedomówień. Tyle chciałam wiedzieć, tyle chciałam mu powiedzieć, ale może bałam się odpowiedzi?
Wkrótce zajechaliśmy pod dom.
- Dobrze być już w domu. - powiedział Justin i rzucił się na kanapę. Pomyślałam wtedy, że tak mogłoby być już zawsze. Chcąc przegonić moje myśli zerknęłam na wiszący na ścianie zegar. Było już po 22, babcia pewnie śpi, pomyślałam.
- Chcesz coś do jedzenia?
- Chcę iść do naszego łóżka. - powiedział z uśmiechem.
Przełknęłam głośno ślinę.
Naszego łóżka? Niemal żałowałam,że Justin znów planował spać ze mną w jednym łóżku. Bałam się, że w końcu dostrzeże to jak zbliżyłam się do niego. Bałam się, że za kilka dni kiedy wyjedzie nie będę w stanie spać już sama. Teraz miałam go na wyciągniecie ręki,był obok i powoli robiłam to czego od czasu bycia z Pawłem unikałam, zaczęłam przyzwyczajać się do obecności drugiej osoby.
Mało tego, chciałam tego, chciałam bliskości i ciepła Justina. Ciężko było mi się do tego przyznać, ale tak właśnie było.
- Na pewno nie chcesz jeść ? - spytałam kiedy wyszłam z pod prysznica. Justin leżał już w łóżku przykryty kołdrą.
- Chodź tutaj Natalja. - poprosił nieśmiało, na co ja oblałam się rumieńcem. Szybko wskoczyłam na miejsce obok niego i ułożyłam głowę na poduszce.
Justin patrzał w sufit, a ja w jego idealny profil, który wyróżniał się na tle białej ściany.
- Natalja - zaczął tym swoim cudownym akcentem i zerknął na mnie.
- Tak?
- Wyjedź ze mną. - szepnął i przekręcił się w moją stronę. Spojrzałam na niego niepewnie. Jego oczy były widoczne, nawet w tych ciemnościach. Gdy na mnie patrzył, jego wzrok stał się delikatny.
- Znowu? Dopiero co wróciliśmy. - odpowiedziałam pewna, że na myśli ma kręgle lub bilard.
Zauważyłam, że kręci głową.
- Wyjedź ze mną w trasę. - uzupełnij,a ja oniemiałam. Nie mogłam sobie poradzić z natłokiem uczuć, które się we mnie kumulowały, ponownie spojrzałam na jego nieskazitelną twarz.
- Jak to? - wydukałam.
- Pojedź zamiast twojej siostry. Pojedź ze mną,spędźmy razem kolejny tydzień. - powiedział cicho,a mi zawirowało w głowię. Kompletnie zapomniałam o konkursie! To wszystko wydawało mi się teraz takie obce, jeszcze dwa tygodnie temu siedziałam na pudelku i przeglądałam plotki o Justinie Bieberze,a teraz on leżał obok mnie, mało tego! Nie chciał kończyć naszej znajomości,chciał więcej!
Zagryzłam nerwowo wargę.
- Dobrze. - powiedziałam w końcu. Nie wiedziałam jak przyjmą to rodzice, nie wiedziałam jak poradzę sobie z maturami, ale wiedziałam, że nie chcę, żeby nasza znajomość zakończyła się w momencie, w którym dopiero nabierała tempa. Dobrze, że w pokoju panowała ciemność, bo w niej o wiele łatwiej jest ukryć uczucia .
Justin odetchnął z ulgą,a ja nerwowo wędrowałam dłonią po łóżku. W końcu trafiłam na jego dłoń, zamknęłam ją w swojej i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

***



We're not lovers, but more than friends.


/Nie jesteśmy kochankami, ale więcej niż przyjaciółmi. /


***


______________________________________
No jak widać akcja nabiera tempa! :) 
Dziękuję za cuuuudowne komentarze, to niesamowity zastrzyk energii dla mnie! 
Buziaki! <3