wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 20. "Let's fly!"

"Moje łóżko jest za duże! Cieszę się, że jutro będziesz już ze mną i wypełnisz brakującą pustkę. Dobranoc :* " przeczytałam i na moich ustach mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. Tydzień bez Justina dłużył mi się niemiłosiernie.Starałam się myśleć o nim jak najmniej i próbowałam zająć się swoimi sprawami. Ale na szczęście Justin nie dał mi o sobie zapomnieć, ciągle byliśmy w stałym kontakcie.
Ten chłopak mieszał mi w głowie.
Leżąc na łóżku w ciemnym pokoju wyobrażałam sobie nasze spotkanie po tygodniowej rozłące. Jak powinnam się zachowywać? Mam podać mu rękę czy może przytulić na powitanie? Czy mam pokazać mu jak bardzo tęskniłam? A co jeśli będziemy musieli zaczynać wszystko od nowa? "Na miłość boską, Natalia, przestań!" upomniałam samą siebie.
Podniosłam się na łóżku i rozejrzałam po pokoju, na podłodze zalegała sterta ciuchów, czekając aż wpakuję je do torby podróżnej. Na biurku natomiast leżała masa książek, które powinnam czytać przygotowując się tym samym do zbliżającej matury. Jęknęłam głośno na samą myśl o tym i opadłam z powrotem na materac. Złapałam do ręki telefon i wystukałam szybką odpowiedź do Justina, lecz po chwili doszłam do wniosku, że nie mam już środków na koncie. Smsy za granicę kosztowały fortunę! Nie wiedząc co robić wróciłam do rozmyślań. Jutrzejszy dzień bez wątpienia miał być ważny. Nie tylko z powodu tego, że zobaczę Justina. Jutro po raz pierwszy miałam lecieć samolotem, a co za tym idzie miałam wyjechać za granicę! Byłam tak podekscytowana, że już teraz byłam pewna, że w nocy nie zmrużę oka choćby na sekundę!
- Natka? -  mama pojawiła się w pokoju niezauważona. - Co robisz? - spytała i powoli weszła do pokoju.
- Ummm.. uczę się - w pośpiechu złapałam pierwszą książkę z brzegu i wlepiłam w nią wzrok.
- Po ciemku? - usłyszałam i po chwili ciemny pokój wypełniło światło z lampki przy moim biurku. - Jeszcze się nie spakowałaś?! - krzyknęła oburzona, kiedy zauważyła moje ubrania na podłodze, a obok nich pustą torbę. - Wstawaj, pomogę ci. - zarządziła i ściągnęła mnie z łóżka.
Dobrą godzinę zajęło nam pakowanie walizki,ale razem z mamą szło mi to znacznie przyjemniej.
- Ładowarka, szczotka są ?
- Tak mamo, spakowałam wszystko. - zakomunikowałam zwięźle.
- A ciepły sweter?
- Mamo! Czy ty myślisz, że nie dam sobie rady? - po kolejnym pytaniu nie wytrzymałam. Zdaję sobie sprawę, że każda matka jest opiekuńcza, ale no ludzie.. przecież mam prawie 20 lat!
- Oh Natalko, to nie tak. - zaczęła i delikatnie objęła mnie ramieniem. - Wiem, że jesteś rozważna, przecież inaczej bym ci nie pozwoliła na ten wyjazd. Po prostu.. tak szybko dojrzewasz. Za tydzień matura, masz znanego chłopaka - tu na mojej twarzy pojawił się ogromny rumieniec. - Ani się obejrzę, a wyjedziesz do tej Anglii i zostaniesz tam już na zawsze. - wychlipała mama.
- Oj mamo. - powiedziałam tylko i mocno ją objęłam chcąc dodać otuchy. Nie mogłam pozostać obojętna na jej słowa.


- Znowu dres? - Ola jęknęła głośno mierząc mnie wzrokiem kiedy zjawiła się pod moim domem. Miała odwieźć mnie na samolot. Z rodzicami pożegnałam się w domu, nie chciałam, żeby mama płakała przy wszystkich na lotnisku.
- Tak, jest wygodny. Przebiorę się w samolocie w tą czarną spódniczkę. - odpowiedziałam wrzucając moją walizkę na tył czerwonego opla.
- No i to mi się podoba! - moja przyjaciółka radośnie klasnęła w dłonie i przekręciła kluczyk w stacyjce. - Justin mi podziękuję za to, że namówiłam cię żebyś ją kupiła. - rzuciła i wrzucając bieg odjechała z pod mojego domu.


- Masz wszystko? -  razem z Olą stałyśmy przy odprawie,dalej mogłam już iść tylko sama. Nadszedł czas pożegnania. W odpowiedzi na pytanie przyjaciółki pokiwałam głową. - Bilety? - dopytała, a ja zamachałam jej białym prostokątem, który odebrałam wczoraj od przedstawiciela Universal Music Poland.
- Uważaj na siebie i baw się dobrze! - Ola zamknęła mnie w przyjacielskim uścisku. Przez chwilę kiwałyśmy się na boki. Po chwili wywołano mój lot, więc chcąc nie chcąc musiałam "odkleić" się od Oli.
Przechodząc przez bramki pomachałam do stojącej przed nimi przyjaciółki i po chwili zniknęłam za szklanymi drzwiami. Idąc przez korytarz,który, jak głosiła tabliczka na ścianie, miał zaprowadzić na pokład samolotu do Holandii przełknęłam głośno ślinę. Już za chwilę polecę pierwszy raz samolotem.
Szybko odnalazłam swoje miejsce i sadowiąc się obok siwego starszego mężczyzny zapięłam pas bezpieczeństwa. Po jakimś czasie samolot ruszył, po lekkich turbulencjach stewardessa, kobieta w średnim wieku poinformowała mnie i resztę pasażerów, że już możemy bezpiecznie odpiąć pasy.
Wyprostowałam nogi i zastanawiając się co mam robić przez kolejne dwie i pół godziny...
- Drodzy państwo, jesteśmy w Amsterdamie. Temperatura na zewnątrz wynosi 16 stopni. Dziękujemy za wybór naszych linii lotniczych i za zaufanie jakim państwo nas obdarzyli. - słowa ledwie dobiegały do moich uszu,ale kiedy trafił do mnie ich sens ze zdziwienia szeroko otworzyłam oczy. To już?! To niemożliwe, żebyśmy już byli w Holandii, przecież dopiero co wystartowaliśmy! Rozejrzałam się dookoła, ludzie zbierali się do wyjścia, a samolot stał na pasie lotniska. Nie wierze, przespałam cały lot!
Przecież miałam się przebrać, Justin nie może mnie znów zobaczyć w dresie!
- Proszę pani, mogę w czymś pomóc ? - sympatyczny głos stewardessy otrzeźwił mój umysł i doszłam do wniosku, że muszę opuścić pokład. Leniwie ruszyłam za resztą pasażerów.
Zebrałam swój bagaż z taśmy i ruszyłam w kierunku wyjścia. Rozglądałam się na boki, mając nadzieję, że ktoś mnie odbierze.
W tłumie widziałam sporo tabliczek z imionami, lecz na żadnej nie widniało moje imię. Szłam przed siebie kiedy nagle go zobaczyłam.
Stał w czarnej bluzie, na głowie miał kaptur i ciemne okulary, które zasłaniały mu połowę twarzy. Ludzie stali obok niego,ale nikt go nie poznał. Zdziwiło mnie to.
Jak miliony fanek mogły kochać twarz swojego idola i nie rozpoznać go pod jedną parą okularów?
Przystanęłam i patrzałam na na niego. Stał i rozglądał się niecierpliwie. To naprawdę był Justin! Przyjechał mnie odebrać! Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Na twarzy Justina zagościł łobuzerski uśmiech, a ja nie myśląc wiele ruszyłam w jego kierunku, nawet nie wiem kiedy zaczęłam biec. Justin widząc to otworzył
ramiona, kiedy byłam już wystarczająco blisko niego rzuciłam bagaże na podłogę i mocno oplątałam jego szyję, Justin złapał mnie za uda i uniósł. Automatycznie objęłam nogami jego biodra. Gładził ręką moje plecy nie wypuszczając z objęcia.
- Tak bardzo tęskniłem - wyszeptał w moje włosy. Słysząc to zaśmiałam się głośno, a moje serce zalała fala olbrzymiego szczęścia, gdyż czułam dokładnie to samo.

***


I will fly into your arms. 
And be with you. 
Till the end of time..




/Polecę w Twoje ramiona. I będę z Tobą. Aż do końca. /


***
Wybaczcie dziubaski za tak długą nieobecność, zapomniałam hasła na blogspota i ciężko było mi je odzyskać, ale po wielu trudach się udało. (brawo ja!)
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ!! <3

@Olili93




8 komentarzy:

  1. Brawoo tyy ! :D my tu tyle cierpliwie czekaliśmy :D ale warto było :) rozdział świetny ! :* czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawoooo ;D Zajebistyyyyy <3 dzięki tobie zacieszammmm ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto było czekać, rozdział świetny :) Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej chciałam cię poinformować że nominowałam Cię do The Versatile Blogger zajrzyj na http://love-dj-o2.blog.pl/ tam znajdziesz szczegóły :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham <333 kiedy będzie nn ? Mam nadzieję że szybko . Od wczoraj czytam twojego bloga i nigdy nie czytałam takiego wspaniałego ,super bloga :) :*** <333 Zarombisty ^-^

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nn? Nie możemy się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń