czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 19. "Come back,be here!"

"Jeśli nie odbierzesz tego cholernego telefonu to za dwie godziny zjawię się u Ciebie pod domem" przeczytałam i na samą myśl o tym, że Justin mógłby przyjechać do mnie przeszły mnie dreszcze. To byłaby kusząca propozycja gdyby nie fakt, że dowiedziałam się, że prawdopodobnie wrócił do swojej byłej dziewczyny.
Od naszej ostatniej rozmowy minęły dwa dni, od tego czasu nie odbierałam telefonów Justina, odpisywałam tylko na sms'y. Wiem, że nie powinnam się była gniewać, przecież niczego sobie nie obiecywaliśmy. Nie byliśmy parą. Ale jednak gdzieś tam w głębi duszy czułam się z nim cholernie związana, zabolało mnie to w jaki sposób mnie potraktował. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. To był Justin. Ręka drżała mi kiedy w końcu postanowiłam odebrać. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- S-słucham. - starałam się, żeby mógł głos zabrzmiał pewnie i stanowczo, lecz raczej nie wyszło mi tak jak planowałam.
Po drugiej stronie usłyszałam jak Justin głośno odetchnął z ulgą.
- Natalja.. Nareszcie odebrałaś.
- Co jest? - burknęłam, tym razem obojętny ton wyszedł mi idealnie.
- Co jest? To ty mi powiedz co jest! - powiedział oskarżycielsko. Wzruszyłam ramionami, choć przecież Justin nie mógł tego zobaczyć. - Dlaczego nie odbierasz? - dodał już nieco łagodniej.
Dlaczego nie odbieram?! Jak on śmiał zadawać mi takie pytanie! Chyba nie myślał, że on wróci do Seleny, a my będziemy umawiać się na potajemne schadzki. Czułam jak krew się we mnie gotuje.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że wróciłeś do Seleny? - wypaliłam zanim zdążyłam przemyśleć czy na pewno chcę to powiedzieć.
- CO?! - wykrzyczał zaskoczony. Przysięgam, że jeśli nie widziałabym ich wspólnych zdjęć to uwierzyłabym, że Justin naprawdę nie miał o niczym pojęcia.
- Widziałam wasze zdjęcia. - mruknęłam chłodno. Głośno przełknęłam ślinę i kontynuowałam. - Justin..Justin mogłeś mi powied..
- Nie mam kurwa pojęcia o czym mówisz! - przerwał mi w dosyć brutalny sposób. Byłam zaskoczona tym jak bardzo był zdenerwowany. Ale jakoś nie przyszło mi do głowy, że to może faktycznie głupia plotka.
- Wyślę ci adres strony. - rzuciłam po dłuższym zastanowieniu i nie czekając na odpowiedź Justina rozłączyłam się. Smsem wysłałam mu link do artykułu i siedząc przy stole niecierpliwie stukałam palcami o blat. Z nudów otworzyłam książkę ze streszczeniami, ale po chwili zamknęłam ją nie mogąc skupić się na jej treści. Zerknęłam na zegarek. Minęło 20 minut. Potarłam nerwowo skronie zastanawiając się co mam robić. Wpatrywałam się w telefon, naiwnie wierząc, że mój skupiony wzrok mógł przyśpieszyć to, że Justin oddzwoni. I chyba rzeczywiście miałam jakieś nadprzyrodzone zdolności, gdyż po chwili na wyświetlaczu pojawiło się imię chłopaka. Zwlekałam chwilę, bałam się tego, co Justin chce mi powiedzieć,ale ostatecznie odebrałam.
- Tak? - powiedziałam ochrypłym głosem. Odchrząknęłam głośno i powtórzyłam już nieco pewniej. - Tak?
- Natalja słuchaj nie wiem po co w ogóle wchodzisz na takie portale, ale powinnaś przestać. - zaczął wesoło, a ja zdziwiona uniosłam brwi.
- Bo? - wydukałam.
- Bo wszystko o czym tam piszą to cholerne bzdury. - rzucił ostro, ale w jego głosie nadal było słychać radość.
- J-Justin..- zaczęłam niepewnie. - Justin.. ja już nic nie wiem.
- Masz włączony komputer? Wejdź na tą stronę.
- Po co?
- Natalja, po prostu włącz tą stronę. - usłyszałam a moje brwi uniosły się jeszcze wyżej. O co w tym wszystkim chodzi? Szybko wykonałam polecenia Justina. - Włączyłaś ? - spytał po chwili.
Pokiwałam głową, ale zaraz uświadomiłam sobie, że przecież Justin tego nie zobaczy.
- Tak. - uzupełniłam cicho.
- Co widzisz ? - spytał.
Że co?! To jakiś rodzaj terapii ? Albo zgadywanka?
- Natalja, co widzisz?!
Wlepiłam wzrok w zdjęcia, co nie było miłym widokiem.
- Ty i Selena, trzymacie się za ręce. Potem ją całujesz. - odrapałam rzeczowo. Nie czułam się najlepiej patrząc na te zdjęcia, bez dwóch zdań para na nich była w sobie szaleńczo zakochana,no a ja? No co tu dużo mówić..czułam się zazdrosna.
- Opisz jak wyglądam. - powiedział Justin,a mnie szczęka opadła. Co to ma do cholery być?!
- Jaja sobie robisz? - burknęłam w słuchawkę. Justin wymownie milczał,czekając na moją odpowiedź. Wywróciłam oczami i zaczęłam. - Masz fioletową bejsbolówkę, czarne spodnie i białą koszulkę. - powiedziałam nie mogąc uwierzyć, że też dałam się na to namówić.
- Opisz bejsbolówkę. - usłyszałam kolejne polecenie. Zerknęłam szybko na zdjęcie i przyjrzałam się czapce.
- Fioletowa, nie widzę w niej niczego niezwykłego. - syknęłam. Miałam już dość tych gierek, nie mógł po prostu powiedzieć o co mu chodzi?
- Przyjrzyj się. - zakomunikował krótko.
- Fioletowa czapka z inicjałami JB. - odpowiedziałam i kiedy wypowiedziałam te słowa doszło do mnie to co Justin próbował mi powiedzieć poprzez wchodzenie w szczegóły jego stroju. Znałam tę bejsbolówkę! Kiedy byliśmy u mojej babci wzięłam ją Justinowi, kiedy ten złączył nasze łóżka i wrzuciłam na niedziałający wentylator w łazience.
- Natalja - odezwał się po chwili. Justin chyba domyślił się, że wreszcie przemówił mi do rozsądku. - Już rozumiesz? - dodał łagodnie.
- T-tak. - wydukałam zawstydzona. Czułam jak moje policzki nabierają odcieni krwistej czerwieni. Było mi tak głupio! Zrobiłam aferę o nic!
- Co ci wtedy powiedziałem? Kiedy wzięłaś czapkę. - spytał, a ja poczułam jak czerwienię się jeszcze bardziej.
- Powiedziałeś..powiedziałeś,że to jedyna taka, robiona na zamówienie. - wyszeptałam zażenowana i złapałam się za głowę. Co za wstyd!
- No właśnie. - Justin nie wydawał się urażony moim brakiem zaufania, był raczej zadowolony z tego, że wytłumaczyliśmy zaistniałą sytuację. - Poza tym jakbyś się przyjrzała to zauważyłabyś, że nie mam tatuażów na tych zdjęciach, ale byłaś chyba za bardzo wpatrzona w moją twarz. - mruknął z sympatią,a ja przygryzłam wargę.
- Justin, przepraszam. - jęknęłam głośno. Żadne słowa nie mogą wyrazić tego jaką poczułam ulgę. Byłam taka szczęśliwa!
- Po prostu nie wierz we wszystko co przeczytasz, dobrze?
- Dobrze. - odpowiedziałam posłusznie.
- Teraz muszę już kończyć, zadzwonię do ciebie po koncercie. Uważaj na siebie i proszę.. może odłącz internet na jakiś czas. - rzucił swobodnie,a ja roześmiałam się bardziej niż wymagała tego sytuacja. Śmiałam się jeszcze kiedy nasza rozmowa dobiegła końca, czułam radość, że to wszystko okazało się tylko głupią plotką.
- Co ci tak wesoło? - odruchowo odwróciłam głowę, w stronę dobiegającego głosu. Ola stała oparta o drzwi, ręce założyła na piersiach i przenikliwe mierzyła mnie wzrokiem.
- Życie jest piękne! - rzuciłam radośnie i przeciągałam się na krześle.
- Oho, skoro masz taki dobry nastrój to może dasz się namówić na zakupy? - spytała zakładając kosmyk włosów za ucho i wskazując na mnie głową. - Tobie też przyda się jakaś seksi kreacja, niech Justin zobaczy w końcu te śliczne nóżki. - mruknęła i uniosła dwuznacznie brwi, a ja zachichotałam jak nastolatka. W innej sytuacji pewnie ochrzaniłabym ją za taki tekst,ale nie dzisiaj. Dzisiaj czułam się przepełniona szczęściem i nikt nie mógł tego zmienić.
- Jasne, tylko muszę jeszcze gdzieś zadzwonić. - powiedziałam i przyłożyłam sobie telefon do ucha. Po kilku sygnałach po drugiej stronie usłyszałam ciepły głos mojej babci. - Cześć babciu, co słychać? Wszystko dobrze? Okeeej.. Tak, tak u mnie też. Słuchaj babciu.. mogłabyś sprawdzić czy w łazience na wentylatorze leży fioletowa bejsbolówka? Jasne poczekam. - mruknęłam zdrapując lakier z paznokcia. Nie chodzi o to, że nie ufałam Justinowi. W jakimś stopniu zaczęło mi zależeć, choć wiem, że to nie powinno się dziać. Ale skoro już się działo to po prostu chciałam być pewna, że Justin mnie nie okłamuje. - Jest? Jesteś pewna? Okej, to cudownie. Tak tak, do zobaczenia. Pa! - zakończyłam i zadowolona odłożyłam telefon na biurko.
Okręciłam się na krześle i zwróciłam do Oli.
- Zakupy czas zacząć! - krzyknęłam wesoło i pociągnęłam przyjaciółkę do drzwi.

***


I don't wanna miss you like this. 
Come back, be here!

/Nie chcę tak za Tobą tęsknić.
Wróć, bądź tu! /


***
I wszystko wróciło do normy! Spodziewałyście się takiego obrotu spraw ?
Rozdział znów troszkę krótki wyszedł, ale chciałam się skupić głównie na tym jednym wątku.  Mam nadzieję, że zrozumiecie. :)
Oczywiście w dalszym ciągu zapraszam do followania mnie na twitterze : @Olili93
MUCH LOVE! <3



czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 18. "The number you're trying to reach is.."

W poniedziałek szkoła sprawiała wrażenie obcej planety. Dobrą chwilę stałam obserwując uczniów kręcących się na chodnikach i samochody krążące po parkingu. Uświadomiłam sobie,że
to nie szkoła się zmieniła. To ja. To ja się zmieniłam. A ściślej mówiąc moje życie, jeszcze kilka dni temu wiodłam życie przeciętnej maturzystki, a potem pojawił się w nim Justin Bieber i wszystko zmienił. Będąc z nim zapomniałam o szkole i o zbliżających się egzaminach.
- Gotowa na odebranie świadectwa? - Ola zmaterializowała się obok mnie i zaczepnie szturchnęła łokciem. Wybudziłam się ze swoich myśli i zerknęłam na nią. Biała bluzka i czarna spódnica, które założyła świadczyły o powadze dzisiejszego dnia. - Niemożliwe, nie ubrałaś dresu! - zauważyła żartobliwie, kiedy również zmierzyła mnie wzrokiem.
Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć usłyszałyśmy za sobą znajomy głos.
- Witam piękne panie! - obie jak na komendę odwróciłyśmy się w stronę nachodzącego Alana. Podszedł do nas i łapiąc za ramiona lekko pchnął w stronę szkoły. - Chodźmy nie ma na co czekać!


- No córciu, pochwal się świadectwem! - tata zawołał kiedy tylko minęłam próg mieszkania. Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę dobiegającego głosu. Tata siedział w salonie i leniwie przerzucał kanały w telewizorze. Niechętnie wręczyłam mu świadectwo. Czekając aż wyraźni swoje zdanie na temat moich ocen, wyciągnęłam z torby mojego blackberry. Z nadzieją przejechałam kciukiem po ekranie, lecz kiedy na ekranie nadal nie było żadnej nieprzeczytanej wiadomości,kolejny raz w ciągu dnia się rozczarowałam.
- No no.. nie najgorzej, nie najgorzej Natalko. - mruknął w końcu tata pocierając brodę.
- Wiem - rzuciłam i wzięłam świadectwo z zamiarem pójścia do swojego pokoju. Wychodząc wpadłam na moją mamę, która obładowana zakupami wróciła właśnie z pracy.
- A ty gdzie? - spytałam ledwie dysząc. 
- Na górę. - bąknęłam i wyminęłam ją.
- A świadectwo?! - rzuciła za mną. Kolejny raz wywróciłam oczami i wróciwszy się wręczyłam jej świadectwo. Nie czekając na jej opinię ruszyłam po schodach. 
Leżąc na łóżku zastanawiałam się dlaczego Justin nie dał znaku życia. Powiedział przecież, że się odezwie. Nie chciałam analizować jego zachowania, ale nie mogłam się powstrzymać. Wiem, że to było złe, nie chciałam popadać w paranoję z powodu tego, że nie dostałam od niego smsa.
Nagle poczułam wibrację w kieszeni. Szybko wyprostowałam się na łóżku i zwinnym ruchem wyciągnęłam telefon. Skrzywiłam się widząc, że to nie Justin.
- Cześć Ola - burknęłam w słuchawkę. 
- Dzisiaj impreza z okazji zakończenia szkoły. O 20 u mnie na ogródku. - zakomunikowała bez zbędnych ceregieli. Nie bardzo miałam ochotę pójść, ale przecież nie mogłam bez przerwy siedzieć w domu wpatrzona w telefon.
- Ok, będę. - odpowiedziałam krótko. 
Ola powiedziała coś jeszcze i po chwili rozłączyła się, za co w duchu jej dziękowałam. Przecież w każdej chwili Justin mógł zadzwonić, a Ola blokowała mi linię! 
Po chwili uzmysłowiłam sobie, że naprawdę popadam w paranoję. Muszę wziąć się w garść, upomniałam się w myślach.


Pomysł z pójściem na imprezę okazał się być jednym z lepszych. Spędziłam miło czas, relaksując się i dobrze bawiąc. Przypomniałam sobie jak wyglądało moje życie bez Justina i szczerze mówiąc nie było takie najgorsze. Kiedy wróciłam, szybko przebrałam się w piżamę i siedząc na łóżku zerknęłam na zegarek. Była 2:00 w nocy. Co robi Justin? Śpi? A może imprezuje? W głowie narodził mi się pewien pomysł, wzięłam laptop do ręki chcąc dowiedzieć się w jakim kraju przebywa obecnie Justin. Według informacji jakie uzyskałam na jego oficjalnej stronie wynikało, że Justin obecnie koncertuje w Niemczech. Hmm,całkiem blisko. Oznaczało to, że jesteśmy w tej samej strefie czasowej. Nerwowo bawiąc się telefonem w końcu wybrałam numer Justina i wciskając zieloną słuchawkę oczekiwałam na połączenie. Zanim zdążyłam to przemyśleć usłyszałam jak kobieta po drugiej stronie słuchawki informuje mnie o tym, że numer pod który chcę się dodzwonić jest nieosiągalny.
Rozczarowana odłożyłam telefon na półkę. Dlaczego Justin wyłączył telefon? Wiem, że pewnie miał sporo na głowie, był przecież w trasie. Prowadził inne życie niż ja. Chcąc odgonić od siebie natarczywe myśli postanowiłam przejrzeć portale plotkarskie, tak jak robiłam to wcześniej, zanim Justin zawładnął moim umysłem. Leniwie przewijałam kursor w dół, czytając o kolejnych romansach i operacjach plastycznych celebrytów. Kiedy nagle mój wzrok skupił się na olbrzymim napisie "Bieber i Selena znów razem (FOTO!)". Poczułam nieprzyjemne ukłucie w żołądku, ale w myślach powtarzałam sobie, że to pewnie kolejna plotka. Kliknęłam dwa razy w artykuł i po chwili zobaczyłam zdjęcia Justina i Seleny robione z ukrycia, były też fotki przed jego domem. Patrząc na zdjęcia w momencie pożałowałam, że zdecydowałam się je oglądać. Było mi cholernie przykro, szybko odłożyłam komputer i przykryłam się kołdrą po same uszy. Chciałam zasnąć, lecz jak na złość sen nie nadchodził. Milion myśli, przeszło mi przez głowę, zaczęłam analizować całą sytuację. Nagle poderwałam się z łóżka i szybko otworzyłam laptop z powrotem.
"(...) Para została przyłapana w centrum Los Angeles (...)" przeczytałam i poczułam jak fala ulgi zalewa moje ciało. Przecież to niemożliwe, Justin jest teraz w Niemczech! Zadowolona z mojego odkrycia spokojnie wyłączyłam komputer i z uśmiechem na twarzy położyłam się do łóżka. Kiedy byłam już między jawą a snem do moich uszu dobiegła cicha wibracja. Ręką odszukałam mój telefon i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- Mmmm? - wymruczałam zaspanym głosem.
- Natalja, śpisz ? - rozpoznałam głos Justina i szeroko otworzyłam oczy.
- Justin?
- Tak, to ja. - usłyszałam jego cichy śmiech. Oczami wyobraźni widziałam jego roześmiane orzechowe tęczówki. Mój brzuch wypełniło nieznane ciepło. To był Justin ! Dzwonił do mnie, nareszcie do mnie zadzwonił!
- Słuchaj.. - zaczął po chwili - Nie dzwoniłem wcześniej, bo dopiero przed chwilą wylądowałem w Niemczech. Właśnie wróciłem z Los Angeles. - usłyszałam, a moje serce zamarło.


***


Stupid girl I should have know
that I'm not the one you'll sweep off herfeet.

/Głupia dziewczyna, powinnam była wiedzieć,
że nie jestem jedyną, którą zwalisz z nóg. /


***
Ojojojj,wyczuwam kłopoty w raju! A wy jak myślicie ? Co będzie dalej?
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, doceniam to i uwielbiam Was za to, że motywujecie mnie do dalszego pisania. ;*
BUZIAKI! <3

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 17. "Stay,stay,stay!"

- J-Justin? - wyszeptałam cicho. Mój głos brzmiał okropnie, był zachrypnięty. Odchrząknęłam i przełknęłam głośno ślinę. Zamrugałam kilka razy, chcąc upewnić się, że Justin naprawdę tutaj jest. I był. Stał uśmiechnięty mierząc mnie wzrokiem.
- Co tutaj robisz? Jak koncert? Jesteś zmęczony? - słowa wypadały z moich ust jedno po drugim. Nie mogłam przestać mówić, najwidoczniej tak reaguję na stres. Zamknęłam lodówkę i podeszłam do blatu, opierając się o niego plecami. Justin nadal stał w tym samym miejscu. Czy on miał zamiar się dzisiaj odezwać?
Rozejrzałam się po kuchni nerwowo stukając paznokciami o blat za mną.
- Chcesz coś do picia ? - rzuciłam nie wiedząc co powiedzieć.
Na twarzy Justin zagościł lekki uśmiech.
- Nie, dziękuje. - opowiedział w końcu i oparł się o drewnianą framugę.
- A może jesteś głodny ? - ciągnęłam dalej. Być może to było dziwne, gadałam od rzeczy, ale naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć.
Justin zaśmiał się krótko i gardłowo drapiąc po karku. Zmarszczyłam brwi. Czym go tak rozśmieszyłam ?
- Oj zamknij się i mnie przytul. - rzucił w końcu i ruszył w moją stronę. Po chwili stał już przede mną, przysunął się bliżej i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, opierając swoje ręce na moich ramionach.
Bez zastanowienia oplotłam ręce wokół jego pleców. Przylgnęłam do niego całym ciałem, dopiero kiedy poczułam jego bliskość doszło do mnie jak bardzo ucieszyło mnie to, że postanowił przyjść.
- Tak powinno wyglądać nasze pożegnanie dzisiaj rano. - mruknęłam w jego szyję.
Poczułam jak klatka piersiowa Justina lekko wibruje, chyba się zaśmiał.
- Chciałem cię zaskoczyć. - odpowiedział opierając podbródek na mojej głowie.
- Umm, udało ci się. - bąknęłam zgodnie z prawdą. Przypomniałam sobie jak wariowałam po naszym porannym pożegnaniu. Nie wiem czy taka powinna być moja reakcja, trochę mnie to niepokoiło. Musiałam jakoś uporządkować to co się działo. Nie mogłam tak łatwo polegać na swoich uczuciach, do akcji musiał wkroczyć także umysł.
- Chodź - Justin oderwał się ode mnie i pociągnął za rękę. - Idziemy spać. - rzucił zadowolony,a mnie zamurowało.
- Umm, nie musisz wracać ? - spytałam zaciekawiona i jednocześnie zaniepokojona. Jak mam zacząć trzymać Justina na dystans skoro on znów chce zostać ze mną na noc ?
- Przyjadą po mnie nad ranem. - odpowiedział i otworzył drzwi mojej sypialni. Zatrzymał się chcąc przepuścić mnie przez drzwi. Potarłam nerwowo skronie, ale ostatecznie weszłam do pokoju.
- Co jest ? - Justin przyglądał mi się uważnie lustrując moją twarz. Przygryzłam wargę.
- Nic - bąknęłam przebierając nogami i niezdarnie drapiąc się po karku.
- Chcesz żebym poszedł ? - spytał łapiąc się pod boki, po chwili jedną ręką nerwowo przeczesał włosy.
- Justin, ja.. - zaczęłam i zamilkłam. Usiadłam na krześle przy moim biurku i wzięłam głęboki oddech - Ja.. myślisz, że to dobry pomysł ? Znamy się zaledwie tydzień, nic o sobie nie wiemy. Nie wiem czy to ma sens. - powiedziałam na jednym wdechu i spuściłam wzrok. Nie wiedziałam jakiej reakcji się spodziewać. Po jakimś czasie, usłyszałam skrzypnięcie paneli, to znak, że Justin ruszył w moją stronę. Nie miałam odwagi podnieść głowy. Nagle poczułam jak łapie mnie za podbródek, uniósł moją głowę do góry, tak bym na niego popatrzyła.
- Natalja - zaczął wpatrzony we mnie, jedną ręką nadal trzymał mój podbródek, lekko go pocierając. Nawet ciemnościach jakie panowały w pokoju bez problemu widziałam lekkie zdenerwowanie w jego brązowych tęczówkach. - Przygryzasz wargę kiedy się denerwujesz, łatwo cię zawstydzić, śpiewasz pod prysznicem, śpisz po lewej stronie łóżka, najwygodniej czujesz się w dresie. I hmm.. Lubisz kabanosy z majonezem i grę w bilarda. Wystarczy? - powiedział, a ja ?A ja nie mogłam nic wykrztusić. Byłam pod wrażeniem, żaden chłopak jeszcze nigdy nie powiedział mi czegoś równie miłego i wyjątkowego, a to był Justin Bieber, choć w tym momencie najmniej obchodził mnie jego status światowej gwiazdy. Zdałam sobie sprawę, że jestem oszołomiona. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Chciałam coś powiedzieć, ale a zamiast tego po prostu rzuciłam mu się w ramiona. Oplotłam ręce wokół szyi Justin, chyba nieco za mocno, ale bardzo chciałam pokazać mu jaką reakcję wywołały na mnie jego słowa. Tak, chciałam zatopić się w jego objęciach.
Justin zachichotał pod wpływem mojej nagłej czułości, lecz odwzajemnił ją.
- Tylko tyle..Tyle o Tobie wiem Natalja i to mi wystarcza. - mruknął całując mnie w czubek głowy, po chwili  ułożył na niej swój podbródek. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. - Czy teraz możemy iść spać ? - spytał, a moje ciało przepełniło nieznane uczucie. Zapragnęłam żeby Justin został ze mną już na zawsze.

***


Stay, stay, stay!
I think that it's the best if we both stay!


/Zostań, zostań, zostań!
Myślę, że najlepiej będzie jeśli oboje zostaniemy. /


***

Moje kochane!
Dziękuję, za komentarze! Naprawdę cieszę się, że moje mizerne wypociny komuś przypadły do gustu. 
Jesteście niesamowite, dziękuję jeszcze raz! <3


sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 16. "GOODBYE?"

Często podczas naszych wspólnych nocy, kiedy Justin już spał, leżałam obok niego i próbowałam wyobrazić sobie jak będzie wyglądać nasze pożegnanie. Im bardziej się do siebie zbliżyliśmy tym bardziej widziałam łzy, szloch i rozdarcie towarzyszące nam podczas naszego ostatniego spotkania. A zamiast tego otrzymałam.. przelotnego buziaka w policzek. I tyle, nic więcej.
Nie powiem, było mi cholernie przykro, ale za wszelką cenę starałam tego po sobie nie pokazać.
- Zalewasz! Po prostu wszedł do auta i odjechał ? - Ola wierciła się na moim łóżku nie dowierzając w moją historię. - Po tym wszystkim! Co za frajer - w myślach przyznałam jej rację. 
- Oh, to była tylko przygoda. - rzuciłam starając się, żeby mój głos brzmiał naturalnie. W rzeczywistości bolało mnie to, że kiedy tylko ekipa Justina zjawiła się w domu mojej babci, Justin w przelocie zabrał swoją torbę, uraczył mnie buziakiem i odjechał. Jakby ten tydzień nie miał dla niego żadnego znaczenia. Chciałabym móc czuć taką samą obojętność jak on. 
- I jak ? - mama weszła do pokoju i okręciła się wokół własnej osi. Razem z Oliwią szykowały się na koncert Justina, który miał odbyć się już za parę godzin.
- Bosko! - rzuciła Ola z zachwytem. Mama zaczerwieniła się nieco, przez co jej policzki kolorem upodobniły się do aksamitnej czerwonej sukienki, którą założyła. 
- A wy? - spytała zmierzając do drzwi. - Co będziecie dzisiaj robić?
Wzruszyłam obojętnie ramionami. "Chętnie poleżałabym z Justinem, tak jak robiłam to przez ostatnie kilka dni" pomyślałam. Pomimo tego, że nasz ostatni dzień skończył się nieco dziwnie, czułam tęsknotę. Przyzwyczaiłam się do Justina, choć długo się przed tym broniłam. Brakowało mi go, choć widziałam go jeszcze rano.
- Może pouczysz się do matury? Kiedy wyjedziesz nie będziesz mieć na to czasu. - mruknęła, a ja w sekundzie zmroziłam ją wzrokiem, gdyby spojrzenie mogło zabijać moja mama leżałaby już trupem.
- Wyjeżdżasz? - Ola spojrzała na mnie pytająco. Tak, wiem, że to moja przyjaciółka, ale jakoś nie wspomniałam jej o tym, że trochę się wydarzyło przez ten tydzień. Z resztą zabrzmiałoby to komicznie. Ja i Justin Bieber na randce? Nadal nie mogłam w to uwierzyć. To jakiś absurd.
- Taaa.. ale to jeszcze nic pewnego. - bąknęłam cicho patrząc nerwowo w dłonie, które teraz wydawały się najbardziej interesującą rzeczą w pokoju. Czułam jak zielone oczy mojej przyjaciółki wypalają mi dziurę w twarzy. - No dobra.. jadę zamiast Oliwii. Jadę z Justinem w trasę. - powiedziałam i podniosłam głowę, by móc spojrzeć na Olę. Nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy. Mieszanka zdziwienia i złości, złości która była ukierunkowana na mnie.
- Okeeeej, to może zacznę od początku? - mruknęłam niewinnie. 
Przez kolejne dwie godziny opowiedziałam Oli wszystko o mnie i Justinie. Mówiłam o naszych wspólnych nocach, o spacerach, rozmowach. No i w końcu o naszej randce i pocałunku. Ola słuchała wszystkiego z otwartą na oścież buzią, tylko co jakiś czas dało się słyszeć ciche "łał" bądź "nie wierze" z jej ust.
- A co jak się zakochasz? Przecież to Justin Bieber! - spytała wyrzucając ręce w powietrze. - Nie ogarniam tego! - rzuciła i złapała się za głowę.
- Oj daj spokój, to tylko przygoda. Nic więcej. - odpowiedziałam. Chciałam żeby to brzmiało przekonywająco. Bardzo chciałam, żeby tak było.
Ola zerknęła na mnie z błyskiem w oku. Roześmiała się i kiwała głową jakby prowadziła wewnętrzną rozmowę sama ze sobą.
- Co? - spytałam marszcząc brwi.
- Potrzebowałaś samego Justina Biebera, żeby zacząć na nowo czuć. 
- Lepiej już nic nie mów - rzuciłam i klepnęłam ją lekko w ramię. W duchu jednak przyznałam jej rację. Jeszcze tydzień temu wszelkie czułości były dla mnie istną katorgą. Justin wszystko zmienił. Przy nim chciałam tego, chciałam go przytulić, mało mi było jego gestów i spojrzeń. 
"Olał cię, daj sobie spokój" mentalnie się upomniałam.
- Będę się zbierać, odprowadzisz mnie? - Ola podniosła się z łóżka i rozprostowała nogi. Nie bardzo chciałam wychodzić, nadal przetwarzałam w głowie zachowanie Justina i to trochę psuło mi humor. - Pójdziemy do Alana i reszty, stęsknili się za tobą - przekonywała mnie widząc moje niezdecydowanie.
- Okej, ale Bruno idzie z nami. Nie chcę zostawiać go samego. - rzuciłam ostatecznie i leniwie ruszyłam za przyjaciółką.

Auto rodziców stało na podjeździe. To znak, że już wrócili. Otwierając drzwi do domu, odpięłam smycz mojemu psu i odłożyłam ją na szafkę. Weszłam do mojego pokoju i rozebrałam się, rzucając na podłogę części garderoby. Zamierzałam wleź od razu do łóżka, chciałam pójść spać, chciałam, żeby ten dzień już się skończył. Nagle coś dziwnego sprawiło, że aż poskoczyłam. Trochę oprzytomniałam, a oczy przywykły do ciemności i zauważyłam postać leżącą w moim łóżku. Przez moment wydawało mi się, że to Justin - a może zapragnęłam, żeby to był on? Może na przykład, nie mogąc się ze mną rozstać, wślizgnął się przez okno i czekał tu na mnie? W ułamku sekundy pojęłam, że to bez sensu.
Takie historie zdarzają się tylko w powieściach i filmach. Oczywiście mogła to być tylko Oliwia. 
- Hej co robisz w moim łóżku ? -szepnęłam i lekko szarpnęłam ją za rękę. Oliwia pozostała niewzruszona, więc podniosłam ją i zaniosłam do jej pokoju. Kiedy upewniłam się, że moja siostra bezpiecznie śpi we własnym łóżku zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Otwarłam lodówkę i tylko światło bijące z jej wnętrza oświetlało ciemną kuchnię. Nagle znów opanowało mnie to dziwne uczucie, czułam, że nie jestem sama. Szybko zwinęłam z półki kabanosy i majonez, chciałam znaleźć się już w ciepłym łóżku i nie myśleć bez przerwy o Justinie.
- Natalja, znów podjadasz? - usłyszałam nagle i poczułam jak krew odpływa mi z twarzy a ręce stają się sztywne. Wiedziałam do kogo należy ten głos, do kogo należy ten uroczy akcent, ale nie mogłam przemóc się i odwrócić. Stałam jak sparaliżowana.
Nagle włączył lampkę i ujrzałam go. Stał obok i wyglądał cudownie z rękami włożonymi w przednie kieszenie.
- Chyba nie myślałaś, że wyjadę bez pożegnania - rzucił z łobuzerskim uśmiechem.


***


And you stood there in front of me,
Just close enough to touch
Close enough to hope you couldn't see what I was thinking of.


/I stanąłeś przede mną, tak blisko, że mogłam Cię dotknąć.
Tak blisko, że miałam nadzieję, że nie widzisz tego o czym myślę. /


***

Zapraszam do followania mnie na twitterze, informuję tam o kolejnych rozdziałach. :)
@Olili93

BUZIAKI!<3

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 15. "KISS"

- Hej, unikasz mnie ? - spytałam i pociągnęłam Justina za łokieć chcąc tym samym zmusić go, żeby się zatrzymał.Od naszego wczorajszego wypadu do lasu zrobił się dziwny.Dzisiaj od samego rana wyraźnie mnie olewał, wyszedł sam na spacer,a teraz wyglądał jakby znów szykował się do wyjścia.
Justin zatrzymał się na chwilę i  podrapał obojętnie po karku. 
- Więc? - naciskałam na niego.Chłopak posłał mi pytające spojrzenie. Odniosłam wrażenie, że w ogóle nie słuchał kiedy do niego mówiłam. - Coś jest nie tak? - kontynuowałam nie odrywając od niego wzroku.
Justin nieco się zmieszał.
- Nie, wszystko ok. - mruknął i udał się do wyjścia. Po chwili zniknął za drzwiami prowadzącymi na ogródek. 
Bezradnie wzruszyłam ramionami i wróciłam na tapczan w salonie. Wzięłam do ręki książkę, próbując zmusić się do nauki.
- Natka, wszystko w porządku? - babcia oderwała wzrok od telewizora, na którym Ewa Drzyzga rozpoczynała kolejny odcinek "Rozmów w toku", i zerknęła na mnie uważnie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że bezczynnie wpatrywałam się w ścianę od kilku minut.
- Tak, jasne. - bąknęłam i skierowałam wzrok na otwartą książkę, która leżała na moich kolanach.
- Wiesz, mężczyźni potrzebują czasami pobyć sami. Taka ich natura. 
Wywróciłam oczami ku niebu. Czemu wszyscy tak łatwą domyślają się co krąży mi po głowie?
- Oh, babciu. Kto ci to powiedział? Ewa Drzyzga? 
Babcia poprawiając się na fotelu roześmiała się głośno.
- Po prostu się nie martw. - rzuciła - Wrzuć na luz. 
Teraz to ja się zaśmiałam i podnosząc się z kanapy wzięłam w ręce stertę książek
- Idę na górę, muszę się pouczyć.

- Obudź się. - poczułam jak ktoś lekko potrząsa moim ramieniem. - Natalja - do moich uszu dobiegł znany głos. Delikatnie otworzyłam oczy i przetarłam je kciukiem. Moja nauka skończyła się na tym, że po przeczytaniu streszczenia "Pana Tadeusza" zasnęłam z książką na brzuchu.
- Mmm ? - wymruczałam zaspana. Justin kucał przede mną. Miał na sobie bejsbolówkę tyłem na przód i szarą bluzę.
- Chodźmy się przejść - powiedział i pociągnął mnie rękę tym samym zmuszając do wyjścia z łóżka. Nieco rozkojarzona wstałam i narzuciłam na siebie czarną luźną bluzę z kapturem. Przez chwilę mocowałam się, żeby przecisnąć przez nią głowę. Poczułam jak Justin chwyta za skrawek czarnego materiału i naprowadza mnie do "wyjścia".
- Oh, to już się do mnie odzywasz? I nawet mi pomagasz? - postanowiłam trochę się z nim podroczyć. - Może teraz ja nie mam ochoty na twoje towarzystwo? 
Justin zerknął na mnie poważnie,ale jego wyraz twarzy złagodniał kiedy zauważył mój delikatny uśmiech.
- Musisz mi zaufać. - rzucił. - Mogę zawiązać ci oczy? - spytał i wyjął aksamitną apaszkę. Rozpoznałam ją, należała do mojej babci.
- Co?
Chłopak pociągnął mnie za rękę. Kiedy znaleźliśmy się w ogrodzie mojej babci, Justin ponowił swoje pytanie.
- Po co? - burknęłam. O co mu chodzi? Po co chce wiązać mi oczy?
- Jeśli będziesz zadawać tyle pytań, będę musiał związać ci usta. - rzucił zaczepnie. - Zgadasz się ? - spytał poważnie.
Spojrzałam na niego niepewnie,ale ostatecznie kiwnęłam głową. Justin delikatnie zawiązał szalik tak żeby zasłonić mi oczy i  złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy.
To było dziwne uczucie, kiedy moje oczy były zasłonięte reszta zmysłów zdecydowania się wyostrzyła. Słyszałam jak Justin ciężko oddycha idąc obok mnie. Szliśmy już jakiś czas kiedy nagle się odezwał.
- Zatrzymaj się,jesteśmy na miejscu - powiedział i odetchnął. Rozwiązał mi opaskę, która spadła na ziemię u moich stóp.Zamrugałam kilka razy porażona jasnym światłem, które rzucało na mnie słońce. 
Przede mną rozpościerał się jeden z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek widziałam. Leśna altana była udekorowana  kolorowymi kwiatami i kokardami. Wszystko to razem wyglądało jak kadr z filmu. To była ta sama altana którą wczoraj mu pokazałam.
- O mój Boże! - wykrzyknęłam i spojrzałam na Justina. Czyżby zrobił to wszystko naprawdę dla mnie? Uściskałam go, pewnie trochę za mocno. A potem zawstydziłam się i odsunęłam.
- Podoba ci się? - spytał spoglądając na moją zdumioną twarz.
- Jasne, jest cudownie! - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Uspokojony, otworzył wielki kosz piknikowy i wyjął z niego dwie spore zielone poduszki do siedzenia,które położył na podłodze w altanie.
Usiadłam po turecku na poduszce,Justin tymczasem wypakował zawartość kosza. Wyjął z niego dwa talerze,kubki i sztućce. Wszystko to ułożył na kocu w szkocką kratę, który również należał do mojej babci.
- Konspirujesz z moją babcią? - zmrużyłam oczy i spojrzałam na niego. Justin zaśmiał się głośno, przytaknął i wyjął jedzenie w małych pojemnikach
Pojawiły się kabanosy z majonezem, truskawki w sosie czekoladowym, arbuz, sałatka makaronowa i sok porzeczkowy. To były moje ulubione potrawy. Rozmawialiśmy o nich pierwszego dnia u mojej babci, nie mogłam uwierzyć, że Justin wszystko zapamiętał!
Były nawet kolorowe m&msy, bo powiedziałam mu kiedyś, że przepadałam za nimi w dzieciństwie. Byłam tak oszołomiona, że nie mogłam wykrztusić słowa.
- Co się stało? - spytał Justin trochę niepewnie - Pewnie wolałabyś pójść do McDonalda.
- Nie żartuj! - rzuciłam szybko, powstrzymując się z trudem,bo miałam ochotę znów go przytulić. - To wygląda wspaniale.Po prostu nie wiem co powiedzieć.
Słysząc to Justin rozpromienił się.
- Więc nic nie mów. Jedzmy. - rzucił i usiadł obok mnie.
Rozkoszowaliśmy się tymi pysznościami co jakiś czas przerywając żeby coś powiedzieć. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, czułam się ważna, jak nigdy. Justin przygotował to wszystko dla mnie! Czy to była randka?
- Jesteśmy po pierwszej części naszej randki. - zakomunikował Justin, tym samym odpowiadając na moje niewypowiedziane pytanie. - Teraz chciałbym zagrać ci na gitarze.
Pokiwałam głową oszołomiona. Jeszcze nikt nigdy dla mnie nie grał!
Przez następne dwie albo trzy godziny Justin grał mi własne kompozycje na przemian ze znanymi piosenkami. Ciekawie było usłyszeć jego muzykę w wersji akustycznej, tylko jego głos i gitara. Niektóre z jego kawałków były naprawdę piękne. Tonacje trafiały prosto do mojego serca,
Przez cały czas Justin nie odrywał ode mnie wzroku, czułam się jak w niebie.
- Chcesz spróbować? - spytał i nie czekając na odpowiedź pociągnął mnie za rękę i usadowił między swoimi nogami. Czułam jego ciepły oddech na karku, na którym z resztą zaraz pojawiły się dreszcze.
Justin położył mi gitarę na udzie i pokazał jak ją trzymać. Nie bardzo umiałam skupić się na czymkolwiek,co jakiś czas stykałam się o jego ciało i to doprowadzało mnie do obłędu!
Kiedy zaczęło szarzeć postanowiliśmy udać się w drogę powrotną. Pomogłam posprzątać Justinowi i trzymając się za ręce ruszyliśmy do domu.
- Chyba czas na ostatnią część randki. - powiedział cicho kiedy byliśmy już prawie na miejscu. Zatrzymał mnie przed drzwiami. - Udajmy, że cię odprowadzam, okej? - mruknął i włożył ręce w kieszenie. Unikałam jego wzroku, przebierając nogami i niezdarnie drapiąc się po karku. W końcu podniosłam głowę.
- Justin.. - zaczęłam, ale wtedy chłopak wyciągnął jedną rękę i złapał mnie za tył karku, przyciągając w swoją stronę. I wtedy stało się coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Pocałował mnie. W tak naturalny i oczywisty sposób, jakby robił to zawsze. Oddałam pocałunek, jego miękkie wargi dotknęły moich, by po chwili zostawić mnie nienasyconą. Nadal miałam zamknięte oczy, kiedy poczułam jak Justin oparł czoło o moje.
-Pewnie nawet nie zrozumiesz.....-  wyszeptał. - jak długo chciałem to zrobić.


***



Everything I need is right here, by my side.


/Wszystko czego potrzebuję jest tutaj, przy moim boku. /


***


______________________________________

I w ten sposób dobrnęliśmy do pierwszego pocałunku Nastina ( Natalii i Justina) :D
Przy okazji, są tu jakieś fanki 1D?  a w szczególności Harrego ?
Ostatnio mam fazę na opowiadania z jego udziałem, więc kiedy w głowie narodził mi się pomysł stworzenia kolejnej historii postanowiłam, że to właśnie uroczy brunet z 1D będzie głównym bohaterem. :)
Zapraszam na http://bet-i-can-hs.blogspot.com/
Buziak! <3