Dal przypomnienia,
dialogi:
PL - kursywa
ANG - normalna czcionka
Upadając chyba mocno uderzyłam się w głowę, ponieważ nadal tkwiłam w tej samej pozycji i wpatrywałam się jak urzeczona w chłopaka przede mną.
To naprawdę Justin Bieber? W moim domu?
A ja przed nim klęczę!
Ocknęłam się momentalnie i podniosłam z podłogi stając na przeciwko niego. Czułam jak moje policzki pieką mnie ze wstydu.
- Hi! - powtórzył pokazując rząd białych zębów w uśmiechu. - I'm Justin!
Słysząc to mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Powiedział to tak jakbym tego nie wiedziała, jakbyśmy widzieli się po raz pierwszy. Bo tak było, ale przecież kto go nie zna Justina Biebera?!
Nadal milczałam wpatrując się w jego nieskazitelną twarz. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę i tego samego koloru spodnie. Na głowę włożył czerwoną czapkę tyłem na przód. Całość wyglądała nieziemsko! Patrząc na niego wiedziałam dlaczego większość jego fanów to dziewczyny.
Justin stał patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. Chyba był przyzwyczajony do tego, że dziewczyny na jego widok tracą kontakt ze światem,a jedyne co widzą to jego piękne brązowe oczy.
Skarciłam się w myślach, przecież ja nie byłam jedną z tych dziewczyn! A mimo to nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Nawet po polsku.
- Natalko odezwij się do naszego gościa, bo zaczynasz przypominać opętaną fankę - mama wyrosła jak spod ziemi i objęła mnie ramieniem uśmiechając się szeroko do Justina.
Jak po angielsku jest "cześć" albo "siema"?! Myślałam gorączkowo.
- Good morning - palnęłam szybko.
Czy ja właśnie powiedziałam "dzień dobry" ?!
Otwartą dłonią uderzyłam się w czoło.
Rozejrzałam się na boki, wśród małej grupki dostrzegłam pana Tadeusza czyli tłumacza i moją jedyną szansę na wybawienie. Chyba wyczuł mój wzrok na sobie, bo po chwili stał już obok i zajął Justina rozmową.
Odetchnęłam z ulgą. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam na górę.
- A Ty dokąd ? - spytała mama.
- Ja umm..m-muszę się przebrać mamo - rzuciłam i pobiegłam do pokoju.
Szybko zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie.
CO TO DO CHOLERY MIAŁO BYĆ?
Dlaczego nie mogłam nic z siebie wykrztusić i wpatrywałam się w Justina jak psychofanka?!
Co za wstyd!
Nagle poczułam szarpnięcie. Ktoś z drugiej strony próbował wejść do pokoju. Odsunęłam się od drzwi i otwarłam je.
- Co tym razem mamo?
- Miałaś się przebrać, a nie barykadować drzwi! - rzuciła,ale widząc moją przerażoną minę dodała - Natalko musisz zejść na dół, chociaż Ty nam tego nie rób!
Spojrzałam na nią pytająco.
- Oliwia zamknęła się w łazience kiedy tylko zobaczyła Justina - wyjaśniła uśmiechając się nerwowo.
Westchnęłam.
- Dobrze, chodźmy - bąknęłam i lekko pchnęłam mamę w stronę drzwi.
Schodząc po stopniach przypominałam sobie, że to tylko zwykły nastolatek i, że nie mam czego się wstydzić, oprócz tego oczywiście uważnie patrzałam pod nogi, żeby znów nie sturlać się w dół.
Wchodząc do salonu oparłam się o framugę drzwi i rozejrzałam. Była tutaj większość ekipy Justina i on sam. Siedział oparty na tapczanie i rozmawiał z..moją siostrą Alą!
Teraz albo nigdy, pomyślałam i....uciekłam z pokoju.
Nie myślcie, że stchórzyłam! Nooo może odrobinkę.
Ruszyłam do łazienki i delikatnie zapukałam.
Główka mojej siostry pojawiła się w uchylonych drzwiach. Bez zbędnych słów pociągnęłam Oliwię za rękę w stronę salonu. Skoro już mam tam wejść to razem z nią, przecież byłyśmy w tym razem.
Kiedy wkroczyłyśmy do pokoju rozmowy nagle ucichły a wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.
A ściślej mówiąc na mnie, bo Oliwia kiedy zobaczyła Justina szybko schowała się za moimi nogami. Czułam się speszona, i spojrzałam na mamę wzrokiem mówiącym "wiedziałam,że tak będzie".
Pan Wiktorem, reprezentant Universal Music Polska podszedł do nas i zaczął:
- Chciałbym oficjalnie przedstawić Tobie Justinie - spojrzał z uśmiechem na Biebera - i wszystkim zgromadzonym laureatkę konkursu... Natalię! - zakończył i objął mnie ramieniem.
Yyy..Że co? Szybko chciałam sprostować jego słowa, lecz uniemożliwił mi to pan Tadzio, który wcześniej był moim wybawcą a teraz okazał się być tutaj zupełnie niepotrzebny.
Zniecierpliwiona wywróciłam oczami.
Kiedy skończył tłumaczyć słowa swojego przedmówcy postanowiłam zabrać głos. Zaczerpnęłam powietrza i jednym tchem powiedziałam (i to po angielsku!) :
- Cześć, jak już wiecie jestem Natalia. Jak też już wiecie wygrałam konkurs, ale zrobiłam to dla tej małej dziewczynki,mojej siostry. - wskazałam na Oliwię, która nieco ośmielona wystawiła głowę zza mojego uda. - Życzę wam udanego pobytu w Polsce. - zakończyłam uśmiechnięta.
Zadowolona z siebie i dużo pewniejsza ruszyłam przywitać się z wszystkimi.
Alfredo Flores, Scooter Braun, Allison Scarinzi, Kenny Hamilton - słyszałam po kolei starając się zapamiętać jak najwięcej osób. Rozejrzałam się, chyba nikogo nie pominęłam. Odetchnęłam z ulgą, napięcie powoli ze mnie schodziło.
- Miło, że przypomniałaś sobie jak się mówi - rzucił ktoś za mną.
Odwróciłam się szybko. To był Justin.
Siedział wpatrzony w telefon.
Na moment zesztywniałam,ale usilnie przypominałam sobie, że to tylko zwykły nastolatek, jak każdy, jak ja.
Usiadłam obok niego, zachowując przy tym bezpieczną odległość.
- Wydajesz się być znudzony. - rzuciłam udając obojętny ton.
- Bo tak jest. - przytaknął nie odrywając wzroku z ekranu swojego iPhone'a.
No cóż,więc to byłoby na tyle.. chyba możemy uznać rozmowę za skończoną.
Zrobiło mi się trochę przykro, być może myślałam, że uda nam się jakoś dogadać, chociażby dla Oliwii. Jak widać była między nami bariera, i raczej nie mam na myśli bariery językowej. Justin po prostu nie chciał się dogadać. Szczerze? Mi też na tym nie zależało.
Wstając z kanapy rzuciłam tylko:
- Przykro mi, że spotkania z fanami tak Cię nudzą.
Ruszyłam do kuchni, nie było tu nikogo. Nie zapalając światła otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej kabanosy i majonez.
Usiadłam na kuchennym blacie i rozpoczęłam moją mini kolację.
Po chwili ktoś zaświecił światło.
Wywróciłam oczami zastanawiając się kto przerywa mi posiłek.
Przed oczami mignęła mi czerwona czapka. Justin stał rozglądając się na boki.
- Domyślam się, że to nie łazienka ? - spytał mrużąc oczy i uśmiechając się delikatnie.
- Bingo. - rzuciłam nie przerywając jedzenia.
Wycofał się, lecz po chwili wrócił i rzucił:
- Nie nudzą mnie spotkania z fanami. Jestem po prostu zmęczony. - nie rozumiałam po co mi się usprawiedliwia, więc tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
- Co jesz ? - spytał.
Zaczęłam zastanawiać się jak są kabanosy po angielsku, lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Wyciągnęłam więc jednego z paczki i pokazując mu bąknęłam niepewnie :
- To ? - tak wiem, to była kompletnie idiotyczna odpowiedź, ale jakoś nie pomyślałam o tym, żeby przypomnieć sobie jak po angielsku brzmi kabanos. - Chcesz? - dodałam.
Kiwnął głowę i ruszył w moją stronę. Przysiadł się obok mnie na blacie i wziął kiełbaskę.
- Spróbuj z majonezem. - zaproponowałam i zaśmiałam się.
To była komiczna sytuacja. Siedziałam w kuchni z największą gwiazdą XXI wieku. - Justinem Bieberem i zajadałam z nim kabanosy z "Biedronki".
Może nie będzie tak źle, pomyślałam.
- Wiesz..wczoraj byłem na imprezie i dzisiaj jestem kompletnie nie do życia. Musimy szybko zrobić kilka zdjęć z Twoją siostrę,bo chce już jechać do hotelu i iść spać. - powiedział i ziewnął przy tym.
Wywróciłam oczami.
Cofam swoje słowa sprzed kilkunastu sekund.
Czyli dla niego to tylko biznes, no cóż.. mogłam się tego spodziewać.
- Straszne - rzuciłam z ironią.
Do kuchni weszła mama z pustymi filiżankami,wyglądało na to, że impreza zmierzała ku końcowi.
Kiedy nas zobaczyła nieco się zmieszała i zwróciła do mnie:
- Justin nie pojechał z resztą ekipy do hotelu ?
Wzruszyłam obojętnie ramionami. Słysząc swoje imię chłopak popatrzył na mnie wyczekująco.
- Co? To znaczy..w-what? - spojrzałam na niego.
- Co powiedziała Twoja mama? - spytał. Jego brązowe tęczówki wydawały się trochę zaniepokojone.
- Spytała czemu nie pojechałeś z resztą do hotelu - rzuciłam zeskakując z blatu.
- Co? To oni już pojechali ? - zwrócił się z tym pytaniem do mojej mamy, na co ta zrobiła się czerwona i domagała się żebym przetłumaczyła to co powiedział przed chwilą Justin.
Po raz setny tego dnia wywróciłam oczami, istny cyrk.
- Oni już pojechali ? - powtórzyłam po polsku słowa chłopaka.
- Yes yes, that is right! - rzuciła mama. To było jedyne zdanie jakie potrafiła powiedzieć po angielsku. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. To dopiero pierwszy dzień,a ja już miałam dość tej farsy.
Justin zdenerwowany wyjął z kieszeni telefon i po chwili przyłożył go do ucha. Wyminęłam go chcąc udać się do łóżka, było już po 22 a ja musiałam jutro wcześnie wstać.
- A Ty dokąd ? - mama złapała mnie za łokieć.
- Spać? - spytałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Nie,nie, nie. - pokręciła przecząco głową. - Zostaniesz tutaj..przecież ja go nie rozumiem. - jęknęła delikatnie wskazując głową na Justina, który nadal pochłonięty był rozmową przez telefon.
Niechętnie wróciłam na swoje poprzednie miejsce czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
Po chwili odezwał się Justin:
- Uwierzysz? Pojechali beze mnie, nie chciało im się mnie szukać. - westchnął. - Zaraz Scooter przyśle po mnie samochód. - dodał już nieco bardziej zadowolony i usiadł obok mnie. Niechcący otarł swoim ramieniem o moje, poczułam jak moje ciało zadrżało pod wpływem jego ciepłego dotyku. Zawstydzona zeskoczyłam z blatu i oparłam się o parapet przekazując mamie to czego właśnie się dowiedziałam.
Ta ucieszona wzięła się za zmywanie naczyń. Zerknęłam na Justina, który też znalazł sobie zajęcie. Jego wzrok znów utkwiony był w telefonie. Westchnęłam i z nudów wyjrzałam przez okno.
- Umm..mamo.. - zaczęłam niepewnie.
- Tak? - rzuciła nie przerywając swojej pracy.
- M-możesz tutaj podjeść ? - spytałam nadal zapatrzona w to co widziałam za oknem.
- FUCK! - usłyszałam za sobą.
Najwidoczniej Justin zaniepokojony moim tonem (bo przecież mnie nie rozumiał) postanowił sprawdzić co też wypatrzyłam przed domem.
Na moim podjeździe i wokół niego stało kilka aut a przed nimi ustawiło się kilka(naście) osób z aparatami fotograficznymi.
Odwróciłam się stając twarzą twarz z Justinem. Dzieliło nas kilkanaście centymetrów, czułam jego oddech na swoim czole. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem sporo niższa od niego, gdzieś o głowę.
- Jest nie najlepiej ? - spytałam naiwnie.
- Nie najlepiej ? - powtórzył z ironią. - Jest kurewsko źle. Skąd się dowiedzieli?! - Justin złapał się obiema rękoma za tył głowy i zaczął nerwowo chodzić po kuchni.
Dobrze, że mama go nie rozumie, przemknęło mi przez głowę.
- Kim są ci ludzie ? - spytała mama patrząc zza firanki na podjazd.
- Nie znam się na show-biznesie mamo,ale wydaję mi się, że to paparazzi - mruknęłam z odrobinką sarkazmu.
Nagle w kuchni pojawił się tata z telefonem przyłożonym do ucha. Podszedł do okna i zasunął rolety, chyba ktoś po drugiej stronie słuchawki instruował go co powinien robić. Po chwili zakończył rozmowę i zwrócił się do nas:
- Dzwonił pan Wiktor - wytłumaczył - Okazało się, że kiedy Justin wczoraj opuszczał klub został przez kogoś zauważony. Ten ktoś prawdopodobnie poinformował media, które śledzą Justina od wczorajszej nocy. Przyjechali tutaj za nim. - zakończył nerwowo.
- Co teraz? - spytałyśmy równocześnie z mamą.
- Wiktor powiedział, żebyśmy wszystkiemu zaprzeczali i zachowywali się normalnie. -wymamrotał zastanawiając się co te słowa dokładnie oznaczają.
- Jak mamy zachowywać się normalnie jak mamy w domu Biebera ? - wyrzuciłam zdenerwowana. Justin podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam smutek. Wcale mu się nie dziwiłam.
- Justin zostaje tutaj dopóki sprawa nie ucichnie,a ci ludzie nie znikną z naszego osiedla. Nikt nie może dowiedzieć się,że on tutaj jest. Nie tylko on nie miałby spokoju, my także. - powiedział tata pocierając ręką brodę. - Natalia na ten czas udostępnisz pokój naszemu gościowi. - zarządził.
- Ale tato.. - zaczęłam, ale szybko uniósł rękę żeby mnie uciszyć.
- Nie ma żadnego ale Natalia, nie chcę mieć tutaj żadnych kłótni. Już wystarczająco dużo się wydarzyło. - westchnął ciężko i wyszedł z kuchni zostawiając nas w totalnym osłupieniu.
Zdecydowanie zbyt wiele wydarzeń jak na jeden dzień.
Byłam zdenerwowana na mamę, za to, że zgodziła się na to wszystko. Z głupiej zachcianki Oliwii zrobiła się niezła afera. Byłam zła na Justina, przecież mógł to przewidzieć! Jakiś czas siedział w show-biznesie i wiedział jak ciężko o prywatność. Zamiast siedzieć w hotelowym pokoju postanowił wyjść się zabawić, naiwnie myślał, że nikt go nie rozpozna.
Chcąc wygarnąć mu wszystko odwróciłam się w jego stronę. Siedział z głową schowaną w dłoniach patrząc w ziemie. Zrobiło mi się go żal.
- Chodź pokażę Ci gdzie będziesz spać - rzuciłam tylko i klepnęłam go w plecy,żeby się podniósł.
Ruszył za mną.
- Wiem,że to nie Hilton, ale też jest wygodnie - powiedziałam żartobliwie po wejściu do mojego pokoju. Nie udało mi się rozśmieszyć Justina, który z niewyraźną miną usiadł na łóżku.
- Wszystko OK ? - spytałam i szybko się poprawiłam. - To jest.. wiem że nie jest OK. Przykro mi, że nie możesz mieć nawet chwili wytchnienia od tego całego szumu. Za parę dni sprawa ucichnie i wszystko wróci do normy. - powiedziałam pocieszająco.
Justin obdarzył mnie wymuszonym uśmiechem.
- Chciałem się tylko zabawić, odpocząć, potańczyć w klubie. Nic więcej. - westchnął. - A teraz utknąłem tutaj z Twoją rodziną, sprawiając wam nic więcej jak tylko kłopot.
Zrobiło mi się głupio. Jak mogłam kilka minut temu oskarżać go, że to jego wina? Był przecież moim rówieśnikiem to znaczy był rok młodszy,ale to nie zmienia faktu, że chciał po prostu odstresować się po ciężkich tygodniach w trasie. Przecież ja też wychodzę do klubów, żeby odreagować. Różnica między nami była taka, że jego znał cały świat, a mnie kilka osób ledwo co kojarzyło.
- Spójrz na to z innej strony.. jako jedna z nielicznych dziewczyn mogę pochwalić się, że boski Justin Bieber wylądował u mnie w łóżku. - zażartowałam chcąc rozluźnić atmosferę. Chyba mi się udało, bo Justin obdarzył mnie łobuzerskim uśmiechem na widok, którego zmiękły mi kolana.
Nieco się speszyłam. Unikając jego wzroku wzięłam z szafki czysty ręcznik, niestety traf chciał żeby był tam tylko taki z twarzą Kubusia Puchatka. No cóż, nie chciało mi się schodzić na dół po inny, więc podałam mu ten.
- Chyba lubisz Kubusia Puchatka,co? - spojrzał na ręcznik a potem głową wskazał na moją koszulkę, na której też widniała podobizna misia.
Zaśmiałam się.
- Uwielbiam go - przyznałam i wskazując na białe drzwi tuż za nim - Łazienka jest tam.
- Dziękuje Natalija - rzucił z uroczym akcentem.
Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce.
Niezdarnie drapiąc się po karku rzuciłam:
- No to..dobranoc Justin - uśmiechnęłam się. - Gdybyś czegoś potrzebował jestem w pokoju obok. - dodałam i wyszłam.
Kierując się do pokoju Oliwii, w którym miałam spędzić kilka najbliższych nocy wystukałam smsa do Oli:
" Po pierwszym dniu Justin wylądował w moim łóżku ;)"
__________________________
Łuhuhu, która z nas nie chciałaby być teraz materacem w łóżku Natalii? hahaha
Dziękuję za komentarze, jesteście cudowne! Dla mnie to spora motywacja, dlatego znalazłam chwilkę żeby coś tutaj nabazgrać, wiem, że nie jest najlepiej, ale ciągle nad tym pracuje! :)
Kolejny rozdział po maturach, trzymajcie kciuki! :*
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maturze!
Pozdrawiam! ; **
Aaaaaaaa boskiiiiiii!!!!!!!!!! Juz nie moge sie doczekać następnego :))))
OdpowiedzUsuńJej!!!! Jest już!! jest! o boże! hahaahha nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszyłam jak zobaczyłam wczoraj wieczorem, że dodałaś nowy rozdział (no i że jest więcej justina ;D)!! zamiast iść spać to zaczęłam czytać. już się nie mogę doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńnawet nie zdajesz sobie sprawy jak miło się czyta takie komentarze! dziękuje bardzo ;*
Usuń(jak chcesz to możesz podać jakiś kontakt,żebym mogła Cię informować o notkach) :)
O jezu... nie wiem co napisac
OdpowiedzUsuńpo prostu jednym slowem ZAJEBISTE
czekam na nn <3
CO ZA ROZDZIAŁ :d AAAAAAAAAA WIEDZIAŁAM, ŻE WARTO BYŁO CZEKAĆ <3 JARAM SIĘ JAK POCHODNIA NORMALNIE :D ZDAWAJ MATURE I PISZ PISZ PISZ!!!! KOCHAM CIE NORMALNIE ZA TO OPOWIADANIE ;D
OdpowiedzUsuńpowodzenia na maturce! :*
http://bieberopowadanie.blogspot.com/2013/05/rozdzia-6.html
Kiedy nn?
OdpowiedzUsuńDZISIAJ/NAJPÓŹNIEJ JUTRO! :)
Usuńmiał być dawno? kiedy nn?
OdpowiedzUsuńprzecież jest:)
Usuńwejdź na główną stornę albo tutaj : http://now-is-good-jb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-6-karma-jest-do-bani.html