- Gdzie Ty się wybierasz? - mama z założonymi rękami zagrodziła mi drogę
- No nie wiem.. - udałam,że się zastanawiam. - Do szkoły? - spytałam ironicznie krzyżując ręce na piersiach i przenosząc ciężar ciała na lewą nogę.
- Ty chyba sobie żartujesz! - krzyk rozniósł się po całym domu. Mama nieco się speszyła i powtórzyła szeptem. - Ty chyba sobie żartujesz! Chcesz nas zostawić z Justinem?
- Przecież mamy się zachowywać normalnie - rzuciłam obojętnie.
- Ale mamy tu Justina! - broniła się moja rodzicielka.
- A ja mam wystawianie ocen. - powiedziałam ruszając do drzwi. - A teraz lepiej się odsuń, chyba że chcesz zostać sfotografowana w tym babcinym szlafroku - dodałam z uśmiechem i wyszłam z domu wprost do jaskini lwa.
Aparaty błyskały na mnie z każdej strony, dziennikarze zadawali tysiące pytań "Gdzie Justin?" "To Ty wygrałaś konkurs?" ja jednak milcząc ruszyłam w stronę przystanku autobusowego.
- Sturlałaś się ze schodów?! - Ola pisnęła głośno przetwarzając na nowo moją relację z wczorajszego dnia.- I klęczałaś przed Bieberem?! - zapiszczała jeszcze głośniej. Sprzedałam jej sójkę w bok za to określenie. Na szczęście siedziałyśmy w miejscu gdzie nikt nie mógł nas usłyszeć. Była długa przerwa,pogoda rozpieszczała nas w ten kwietniowy poranek,więc zajęłyśmy nasze ulubione,odludne miejsce przy szkolnym płocie.
- Oj zamknij się. - rzuciłam ze śmiechem wyciągając z torby śniadanie.
- Jak możesz siedzieć tu jak gdyby nigdy nic i zajadać się kanapką kiedy w Twoim domu jest Justin Bieber?!
- Jak widać mogę. - wyszczerzyłam się.
- On jest w Twoim łóżku! - rzuciła przejęta.
Wzruszyłam lekceważąco ramionami.
Ola zamyśliła się na moment i zadała kolejne pytanie:
- Jaki on jest?
- Zmęczony - rzuciłam między jednym kęsem a drugim. Ola zmroziła mnie wzrokiem.
- Oj daj spokój, od kiedy jesteś zainteresowana - rozejrzałam się na boki - Justinem Bieberem ? - dokończyłam konspiracyjnym szeptem.
- Odkąd mogę go zobaczyć bez koszulki w Twoim domu,na Twoim łóżku. - rzuciła z rozbrajającą szczerością na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie wierzę w to co słyszę..Gadasz jak hot trzynastka! - znów się zaśmiałam.
- Gadam jak każda zdrowa heteroseksualna dziewczyna - odparła poważnie - widziałaś jego klatę ? - zmrużyła oczy czekając na odpowiedź.
- Um..wiesz,dopiero dochodzimy do tego etapu. Nie śpieszymy się. - zażartowałam wstając z trawy. Dzwonek właśnie zasygnalizował koniec przerwy. Powoli w milczeniu kierowałyśmy się do szkoły. Ola szła z nosem utkwionym w telefonie,nagle podsunęła mi ekran przed oczy :
- Spójrz tylko jaki skarb masz pod swoim dachem! - wypaliła uradowana.
Zerknęłam na wyświetlacz,na którym widniało zdjęcie Justina..bez koszulki.
- Po co mi to pokazujesz? Zobaczę sobie dzisiaj po powrocie ze szkoły. - specjalnie się z nią droczyłam. Zadziało, Ola spojrzała na mnie :
- Torturujesz mnie - udała obrażoną krzyżując ręce na piersiach.
- Kto wie..może nawet dotknę trochę tego ciałka dzisiejszego wieczoru. - dodałam unosząc znacząco brwi.
- Krowa! - zawołała i rąbnęła mnie w ramię.
- No co?! - zachichotałam - Przecież..jestem zdrową heteroseksualną dziewczyną! - zacytowałam jej wypowiedź sprzed kilku minut i otwarłam potężne mahoniowe drzwi.
Siedziałam w szkolnej ławce oparta plecami o ścianę za mną. Na kolanach leżała gazeta otwarta na krzyżówce, którą byłam pochłonięta od początku lekcji.
Zerknęłam na nauczyciela siedzącego przy biurku. Wydawał się być znudzony, podobnie jak garstka osób siedzących w ławkach. No tak,od połowy kwietnia w szkole kompletnie nic się nie działo. Klasa świeciła pustkami, oceny już wystawione,więc po co ktoś miałby zjawiać się na zajęciach?
Ja tkwiłam tu tylko z powodu sytuacji jaka panowała w moim domu. Choć to był dopiero początek pobytu Justina, ja musiałam odetchnąć. Zbyt wiele wydarzeń.
Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypnięcie drzwi.
- Dz-dzień dobry - usłyszałam znajomy głos i szybko schowałam głowę pod ławkę. Wiedziałam,że moja matka zjawiła się tutaj tylko z powodu Justina, nie chciałam wracać do domu. - Jestem mamą Natalii,czy mogę ją zwolnić do domu?
Nauczyciel obojętnie rozejrzał się po klasie.
- Tak jasne.. Jest tu gdzieś Natalia ? - spytał.
Ola szturchnęła mnie łokciem trafiając w moje czoło. Jęknęłam głośno i pocierając skroń podniosłam się z miejsca zabierając moją torbę.
- Co to ma być ? - fuknęłam jak tylko mama zamknęła za sobą drzwi z sali. - Mam ważną lekcję, a Ty od tak wchodzisz i mnie zwalniasz!
- Tak przed chwilą widziałam te tłumy w klasie, to musi być naprawdę ważna lekcja - mruknęła z ironią i pociągnęła mnie w stronę wyjścia.
Wychodząc na parking rozejrzałam się w poszukiwaniu naszego srebrnego opla.
- Przyjechałaś autobusem ? - spytałam,bo nigdzie nie mogłam dostrzec auta.
- Nie - mama tajemniczo się uśmiechnęła i ruszyła w stronę czarnego BMW z przyciemnianymi szybami.
- Co to jest?
- Wypasiona fura? - oparła się o maskę samochodu i szeroko uśmiechnęła. Spojrzałam na nią pytająco. Ukradła ją? Mama widząc moją minę szybko wyjaśniła - To auto wczoraj pan Scooter wysłał po Justina, wtedy jeszcze nie wiedział,że pod domem są fotoreporterzy. Teraz musimy nim jeździć..no wiesz,że niby jest nasze - mrugnęła okiem - A mi to pasuje. Wskakuj - zakończyła otwierając drzwi.
Bez słowa zajęłam miejsce obok kierowcy. Czarna tapicerka i skórzane obicia robiły wrażenia, bałam się czegokolwiek dotknąć.
- A co jak je zepsujesz ? - spytałam mrużąc oczy.
Mama prychnęła lekceważąco. Chyba przeceniała swoje możliwości jeśli chodzi o prowadzenie samochodu.
- Nie dostałam tego auta tylko dla szpanu córciu. - powiedziała wyjeżdżając ze szkolnego parkingu. - Po pierwsze, musieliśmy zachować pozory..kiedy zjawili się paparazzi auto stało na podjeździe, dziwne by było jakby nikt nim nie jeździł,prawda? - zerknęła na mnie i zmieniła bieg. - Poza tym, jak zauważyłaś samochód ma przyciemniane szyby, łatwiej będzie przewieźć nim Justina...apropo Justina, pytał o Ciebie. - spojrzałam na mamę zainteresowana. - To znaczy tak mi się wydaję, bo kompletnie go nie rozumiem. Biedaczek siedzi sam, nie ma się do kogo odezwać, bo Ty - spojrzała na mnie - uciekłaś do szkoły.
Uciekłam do szkoły? Też mi coś.
Od kiedy moja mama była przeciwniczką uczęszczania do szkoły?
Od kiedy w moim znajduje się znany Kanadyjczyk, niejaki Justin Bieber, odpowiedziałam sobie sama na to pytanie.
- Mamo..dokąd jedziemy ? - okolica przez którą przejeżdżałyśmy nie prowadziła na nasze osiedle.
- Musimy jeszcze gdzieś wstąpić - mruknęła nie odrywając wzroku od prostej drogi.
Wywróciłam oczami i z nudów włączyłam radio. Przekręcałam gałką aż w końcu trafiłam na jakąś stację radiową. Odwróciłam głowę w stronę okna spoglądając na mijane domy i budynki.
Nagle usłyszałam pierwsze dźwięki "Locked out of heaven" Bruno Marsa. Uśmiechnęłam się szeroko i niewiele myśląc zaczęłam śpiewać razem z wokalistą. Wydzierałam się na całe gardło tańcząc na siedzeniu.
Mama spojrzała na mnie kątem oka.
-Wariatka - rzuciła z uśmiechem.
- Mamo śpiewaj ze mną, wiem, że znasz tekst! - ryknęłam uradowana. Lubię wariować przy moich ulubionych piosenkach.
Mama z szerokim uśmiechem wywróciła oczami.
Wkrótce zajechałyśmy pod olbrzymi biurowiec. Mama zaparkowała samochód.
- Zostań tutaj, za chwilkę wracam. - rzuciła odpinając pas.
Wyjrzałam zaciekawiona przez okno. Po chwili rozpoznałam to miejsce,byłyśmy tutaj z mamą kilka razy.. Tutaj pracował pan Wiktor, ten od Universal Music Polska.
Po chwili zobaczyłam mamę niosącą jakąś torbę. Wyszłam z auta i opierając się o nie spytałam:
- Co to jest?
- Mózg dla Ciebie - wysapała zbliżając się do mnie.
- A-ale ja już mam mózg. - udałam obrażoną.
- Gdybyś go miała,otworzyłabyś mi drzwi. - mruknęła z ironią rzucając torbę na tylne siedzenie. - To ubrania dla Justina, Scooter przywiózł je tutaj dzisiaj. - wyjaśniła dysząc.
- Sapiesz jakbyś Scooter'a niosła w tej torbie, a nie ubrania - rzuciłam z przekąsem i weszłam do auta.
- Gdzie byłyście tak długo ?! - tata fuknął na nas od progu. Stał zniecierpliwiony w przedpokoju, wyglądał jakby szykował się do wyjścia. Wywróciłam oczami, już chyba wolałabym stać przed domem otoczona chmarą fotoreporterów niż słuchać jego narzekań. Zostawiając rodziców samych ruszyłam do kuchni.
Justin siedział przy stole. Miał na sobie wczorajsze ciuchy, jego włosy wyglądały dzisiaj nieco inaczej, chyba nie miał ich czym ułożyć. To nie zmienia faktu, że mój żołądek zareagował na jego widok kolejnym piruetem.
Justin Bieber w mojej kuchni. Chyba nigdy do tego nie przywyknę.
Nie zrozumcie mnie źle.. nie chodzi mi o to, że nagle stałam się jego fanką. Po prostu ciężko przyzwyczaić się do widoku znanej gwiazdy we własnym domu.
- Gdzie byłaś tak długo ? - spytał powtarzając przy tym słowa mojego ojca. Z ust Justina brzmiało to o niebo lepiej, bardziej przyjaźnie. Może mu mnie brakowało?
Szybko spoliczkowałam się mentalnie, przecież to niemożliwe..znamy się dopiero jeden dzień.
- W szkole - odparłam i obdarzyłam go szczerym uśmiechem. - Przywiozłyśmy ci twoje ubrania - dodałam wskazując głową na torbę,którą położyłam obok lodówki.
Justin szybko podniósł się z miejsca i zawołał.
- Dziękuje Ci Natalija - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej słysząc w jaki sposób wymawia moje imię.
- Chodźmy na górę - rzuciłam na co Justin uniósł znacząco brwi.
- Coś proponujesz? - spytał biorąc do ręki torbę. Nie wiem czy to moja mama wyolbrzymiała czy po prostu dla Justina torba nie miała żadnej wagi, niósł ją bez najmniejszego wysiłku.
Poczułam jak moje policzki się czerwienią, przecież nie miałam nic dwuznacznego na myśli! Przeklęty angielski!
Wyciągnęłam z komody spodnie z dresu i biały top na ramiączkach i ruszyłam do łazienki.
- Idę się przebrać zaraz wracam i wymyślę nam jakieś zajęcie. - rzuciłam i wyszłam.
Nie bardzo wiedziałam co mogłabym zaproponować Justinowi.. Nie miałam zbyt dużego pola do popisu, przecież nie mogliśmy wychodzić z domu..gra w kółko i krzyżyk lub w dwa ognie wydała mi się zbyt przeciętna dla takiej gwiazdy jak on.
Kiedy wróciłam Justin siedział grzecznie na łóżku bawiąc się z Brunonem. Zauważyłam, że się przebrał. Czy on zrobił to w moim pokoju?! Miał na sobie szare spodnie z dresu i czarną koszulkę. Jego włosy były idealnie ułożone. Kiedy on to zrobił?!
- Więc..co robimy? - przerwałam panującą ciszę. - Masz jakiś pomysł ?
- Nie bardzo - powiedział Justin i wyciągnął telefon.
Jego wzrok utkwił w ekranie, więc ja także postanowiłam znaleźć sobie jakieś zajęcie. Nie chciałam go zostawiać samego, mama by mnie za to zabiła. Usiadłam więc przy biurku i postanowiłam zagrać w mojego ukochanego bilarda.
Czekając aż komputer się uruchomi niecierpliwie stukałam palcami o blat biurka i spoglądałam na Justina, którego kompletnie pochłonął iPhone.
To nawet lepiej, przynajmniej nie muszę go niańczyć, pomyślałam i włączyłam w grę.
Po kilkunastu minutach usłyszałam za sobą:
- ŁAP! - zanim zdążyłam zareagować dostałam czymś w głowę. Jak widać, mój refleks nie należy do najszybszych.
Pocierając miejsce uderzenia schyliłam się po piłkę,którą rzucił Justin.
- Naprawdę? - spytałam mrużąc oczy. - Chcesz się rzucać piłką ?
- Zagrajmy! - powiedział zadowolony ze swojego pomysłu.
Westchnęłam z uśmiechem na twarzy. Nie pomyślałabym,że zwykła piłka (która należała do mojego psa) może go zainteresować, najwidoczniej źle go oceniłam.
- Łatwo Cię zaspokoić Justin - rzuciłam w jego stronę piłką. Justin bez problemu chwycił ją i obracając w rękach powiedział z niewinnym uśmieszkiem.
- Jestem tylko zwykłym chłopakiem. - na co ja rzecz jasna prychnęłam. - Przygotuj się na prawdziwą kometę - dodał tajemniczo i rzucił do mnie.
Wszystko byłoby idealnie gdyby nie fakt, że jestem prawdziwą niezdarą i kiedy próbowałam złapać piłkę w dłonie ta odbiła się od mojego łokcia i rąbnęła wprost na stojący nieopodal wazon.
Wstrzymałam oddech patrząc jak spada na ziemie roztrzaskując się na tysiące małych kawałków.
- Co tu się dzieje? - do pokoju weszła zaniepokojona mama. Tuż za nią wychylała się mała blond główka. Ah tak..Czy wspominałam już, że Oliwia nadal wstydzi się Justina ?
- To nie ja. To Justin - wytłumaczyłam widząc jak mama zbliża się do rozbitego wazonu.
- No,no no! - chłopak szybko zaprotestował jakby zrozumiał to co właśnie powiedziałam.
Mama spojrzała pytająco na Justina. Na co ten powtórzył swoje "No,No,No".
- Jak możesz oskarżać naszego gościa? - spytała patrząc na mnie z niedowierzaniem. - Posprzątaj to szybko, a jak chcesz grać w piłkę to idź przed dom, do ogródka.
- Ale to nie byłam ja! - powtórzyłam obrażona.
Mama uśmiechnęła się nerwowo.
- Natalko przez Ciebie wychodzę na niemiłą. Zrób to o co cię proszę, to takie trudne?
- Nie - wymamrotałam pod nosem.
Kiedy mama wyszła spojrzałam na zadowolonego z siebie Justina.
- I co się szczerzysz ? - spytałam spoglądając na niego spod byka. Chłopak spojrzał na mnie pytająco,lecz uśmiech nie znikał mu z twarzy. Dopiero po chwili doszło do mnie,że powiedziałam to po polsku. - Dlaczego się nie przyznałeś?
- Do czego ? - udawał niewiniątko.- Przecież nie rozumiem co mówiła Twoja mama.
- Ty już dobrze wiesz co mówiła - mruknęłam wyrzucając kawałki wazonu do śmietnika.
- Oh no dalej.. nie bądź zła - powiedział i zrobił smutną minkę. - Grajmy!
Stałam z założonymi rękami i skamieniałą twarzą. Jednak po chwili tajemniczo się uśmiechnęłam i schyliłam po piłkę.
- Okej grajmy! - rzuciłam i ruszyłam w stronę drzwi. Justin poderwał się za mną.
- Gdzie będziemy grać ? - spytał schodząc za mną po schodach.
- W ogródku. - rzuciłam zadowolona.
- Co? - Justin zatrzymał się - Przecież nie mogę wychodzić!
Też się zatrzymałam i bawiąc się piłką spojrzałam na niego.
- Oh.. nie możesz? - udałam zdziwioną. Zastanowiłam się chwilę. - No cóż.. wygląda na to,że zostajesz w domu! - machając mu otworzyłam drzwi na taras.
- Nie możesz mi tego zrobić! - krzyknął za mną.
Zaśmiałam słysząc jego błagalny ton.
- Karma jest do bani! - powiedziałam jeszcze i zadowolona z siebie wyszłam do ogrodu.
Pogoda tego dnia była piękna, wiosna w pełni.
Nie bardzo wiedziałam co mam robić, wyszłam tylko dlatego żeby zrobić na złość Justinowi. To był mój odwet za to,że nie przyznał się do rozbicia wazonu.
Usiadłam na rozłożonym leżaku i opierając głowę o zagłówek zamknęłam oczy czując jak słońce delikatnie przenika przez moją skórę. Westchnęłam zadowolona. Było mi tak błogo!
Nagle ni stąd ni zowąd poczułam na sobie..strumień zimnej wody. Poderwałam się na równe nogi.
- Co do cholery?! - wymamrotałam i spojrzałam w górę.
Niebo było nieskazitelnie błękitne bez jakiejkolwiek chmurki.
Woda ściekała z mojego ciała tworząc małe strużki,deszcz chyba nie pada w takich ilościach, prawda? Kątem oka zauważyłam jak z okna znika postać z czerwoną bejsbolówką na głowie.
- JUSTIN! - wymamrotałam zaciskając pięście i ruszyłam do domu.
Justin jak gdyby nigdy nic leżał na łóżku i zerkał na mnie znad telefonu.
- Co? Deszczyk? - spytał niewinnie i odkładając iPhone'a założył ręce za głowę. - Karma jest do bani, prawda? - dodał z triumfalnym uśmiechem.
Spojrzałam na niego, jeszcze chwila i ze złości z moich uszu zaczęłaby wydobywać się para.
- Jesteś kretynem - palnęłam tylko i wyszłam z pokoju.
- Miej odwagę powiedzieć to tak żebym zrozumiał! - Justin wybiegł za mną chichocząc.
Chciałam uraczyć go jakąś ciętą ripostą kiedy usłyszałam dzwoniący telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz. To Ola.
- Tak? - rzuciłam do słuchawki patrząc jak Justin kładzie się z powrotem na łóżku i bierze swój telefon do ręki.
- Cześć bąbelku! Co tam? - usłyszałam jej zadowolony głos.
- Nic nowego - odparłam rzeczowo.
- Wychodzimy dzisiaj? Jest piątek,a w "Petardzie" gra jakiś dobry zagraniczny DJ!
Zastanowiłam się przez chwilę. Nie chciałam wychodzić,bo wtedy Justin zostałby sam,ale..z drugiej strony ten pomysł był bardzo kuszący. A przecież Justin mi podpadł, więc należało mu się.
- OK. Niech będzie - zadecydowałam z uśmiechem.
- Super! - zapiszczała w słuchawkę. - Może zabierzesz Just..? - zaczęła.
- Nie. - ucięłam szybko. - Będę u Ciebie o 21 - powiedziałam chcąc zakończyć rozmowę.
- Dobrze, to do zobaczenia! Jeszcze jedno..nie nazywaj Justina kretynem nerwusie. - rzuciła śmiejąc się.
Oniemiałam.
- Co?
- Sprawdź jego twittera. - podpowiedziała i rozłączyła się.
Szybko włączyłam internet w telefonie i zalogowałam się na twitterze. Odszukałam Justina i przeczytałam.
"what does mean KRETIN ?"
_________________
Ah..ta karma! hihihi
Kuuuurde..Nie postarałam się, chyba brakuje mi weny. Wybaczcie! :*
Dziękuje za komentarze, każdy jeden jest dla mnie mega wyróżnieniem i niesamowicie motywuje mnie do dalszego pisania!
Aha, jeśli ktoś chce być informowany o rozdziałach to wpisujcie strony www lub nicki z Twittera, którego już powoli ogarniam! :D
mój nick to @Olili93
CO WY NA TO ŻEBY WPROWADZIĆ PUNKT WIDZENIA JUSTINA? ;>
MUCH LOVE! <3
Jestem najwierniejszą fanką Twojego bloga, a rozdział zaaajebisty <3 dawaj już następny, nie opierdzielaj się, ja czekam !
OdpowiedzUsuńhttp://bieberopowadanie.blogspot.com/
Świetny rozdział :) nie mogę się już doczekać następnego <3 nie wiem czy dobrze, ale coś czuję, że mama Natalii będzie kazała jej zostać w domu albo zabrać ze sobą Justina. A co do punktu widzenia Justina to myślę, że mogłoby być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńKretin. xd Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. ;)
To jest boksie wspaniale :))))))) musisz dodać jak najszybciej następny proszeeeeeee!!!!!!!! Błagam cie!!!!
OdpowiedzUsuńJeee! Nareszcie 6 rozdział!
OdpowiedzUsuńA teraz z niecierpliwością czekam na 7! ; ))
Punkt widzenia Justina?
Pomysł ciekawy, ale mi do gustu nie przypadł...
Moim zdaniem powinno zostać tak jak jest, bo jest świetnie ; **
Ale to Twój wybór. : D
Pozdrawiam ; **
PS. Jak tam poszła matura?? ; >>
hmmm..po głębszym zastanowieniu stwierdziłam,że zostawie tak jak jest,bez punktu widzenia Justina,boje się ze nie dałabym rady. ;D
Usuńa co do matury to hmmm.. mam nadzieje,że zdałam chociaż na te minimum. jutro ustny angielski, strasznie się stresuje! ;o
POZDRAWIAM! :*
No to powodzenia życzę kochana! ; **
UsuńMatko hsjdvjrjf nie wiem co powiedziec jxstifbxjdu to jest djdydjctyo.
OdpowiedzUsuńczekam na nn <3 oby byl jak najszybciej <3
Świetny, zresztą jak cały blog. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. <3
PS. Powodzenia na ustnej maturze. ;)
DZIĘKUJE! :*
UsuńTo jest megaa. <3
OdpowiedzUsuńPs. Kiedy możemy spodziewać się nowego rozdziału? ;)
jejku,dziekuuuuuuje!!! :*
Usuńpostaram się dodać nowy rozdział jeszcze w tym tygodniu, ale nie obiecuje, musze skończyć prace maturalną na polski i to zabiera mi większość czasu niestety. :(
Ok. To czekamy, aż zdasz maturę oczywiście pozytywnie. Powodzenia. ;)
Usuń