poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 9. "AWKWARD!"

- Jak to jest przegrać trzy razy z rzędu? - spytałam Justina i zadowolona pchnęłam drzwi wejściowe z garażu. Chłopak prychnął i wszedł za mną do domu.
- Cholera - Justin zatrzymał się i przeszukał kieszenie - chyba zapomniałem telefonu. Zaraz wracam - rzucił i wrócił się do czarnego BMW zaparkowanego w garażu mojej babci.
Wywróciłam oczami z uśmiechem nie wierząc w to co się dzieje. To był szalony wieczór!
Kiedy moi rodzice pochrapywali przed telewizorem ja i Justin wymknęliśmy się do miasta.
Nie sądziłam, że nasz plan się powiedzie,a jednak się udało. Co prawda było ciężko, kiedy wyjechaliśmy z domu mojej babci ciemne auto zaparkowane po drugiej stronie ulicy automatycznie ruszyło za nami.
Widocznie jakiś upierdliwy dziennikarz postanowił nas śledzić.
- To się nie uda - szepnęłam do Justina i przygryzłam wargę. Na szczęście z Justinem za kierownicą ( ja nie mam prawa jazdy, więc nie było innego wyjścia) szybko udało nam się wymknąć wścibskiemu paparazzi.
Zajechaliśmy pod jakiś opuszczony bar, nie chcieliśmy rzucać się w oczy, więc specjalnie wybraliśmy mało uczęszczany lokal. To był strzał w dziesiątkę! W środku było kilka kompletnie niezainteresowanych nami osób i wolny stół bilardowy, przy którym spędziliśmy cały wieczór. Rozmawialiśmy i graliśmy.
W życiu nie pomyślałabym, że po tym jak rodzice zmusili mnie do wyjazdu do babci mogę tak miło spędzić czas i to z samym Justinem Bieberem. Który był głównym sprawcą tego zamieszania.
Uśmiechając się do tych wspomnień nie czekając aż Justin wróci z garażu ruszyłam do kuchni. W domu panowała całkowita ciemność,wszyscy już spali, nawet kot mojej babci leżał skulony w kącie i drzemał.
- Natalia - usłyszałam nagle i aż podskoczyłam słysząc głos mojej mamy przerywający panującą wokół ciszę.
- Jezus! Wystraszyłaś mnie - wysapałam łapiąc się za klatkę piersiową w miejscu gdzie moje serce waliło jak oszalałe.
- Gdzie byłaś ? - mama nie wyglądała na zadowoloną. Jej głos był chłodny i pozbawiony uczuć.
- Gdzie b-byłam? - powtórzyłam próbując na prędko wymyślić jakieś sensowe wytłumaczenie.
- Tak pytam gdzie byłaś?! Nie rób ze mnie idiotki! - syknęła i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Znowu zostawiłaś Justina samego!
Nerwowo podrapałam się po głowie chcąc jakoś wybrnąć.
- Znalazłem! - usłyszałam głos Justina i po chwili chłopak pojawił się w kuchni wymachując do mnie swoim iPhonem. Nieco speszył się na widok mojej mamy, lecz ta uśmiechnęła się radośnie do niego.
- Byliście razem? - mama spojrzała na mnie pytająco.
- Yyyy..tak? - odpowiedziałam niepewnie.
Nie wiedziałam czy powinnam się przyznać.
Mama wyglądała na zbitą z tropu, nie wiedziała co powiedzieć więc bąknęła tylko.
- Idźcie spać, porozmawiamy rano - i wyszła z kuchni zostawiając nas samych.
Odetchnęłam z ulgą.


Deszcz walił o parapet jak oszalały.
Szyby były pokryte drobnymi kropelkami,które spływały w dół tworząc małe strumyki.
W pokoju cicho grało radio.
Rodzice drzemali po obiedzie a babcia ćwiczyła na rowerku.
Nie miałam żadnego pomysłu na to co mogłabym w tak ponurym dniu robić. Z nudów wyciągnęłam z szafy stare pudełko z puzzlami i rzuciłam je na stół przed Justinem.
- Układamy ? - spytałam i złapałam się pod boki.
- Jasne - ożywił się chłopak.
Zaskoczona przykucnęłam przy stole i wysypałam zawartość pudełka na blat.
Justin codziennie mnie zaskakiwał. Był gwiazdą, ale przede wszystkim był też młodym chłopakiem. Mimo wszystko był normalny i udowadniał mi to na każdym kroku.
Justin kucnął na przeciwko mnie.
- Więc jesteś w klasie maturalnej ? - bardziej stwierdził niż spytał i złączył dwa puzzle ze sobą.
Przytaknęłam.
Nagle ku mojej zdziwieniu pojawiła się przy nas Oliwia, nieco speszona usiadła obok mnie i przyłączyła się do układanki. Najwidoczniej tak bardzo się nudziła, że postanowiła przełamać swój wstyd i nareszcie przebywać z Justinem w jednym pokoju.
- Dużo koncertów zostało ci do końca trasy ? - zagaiłam nie chcąc siedzieć cicho.
Justin zamyślił się przez chwilę. Nie wiem czy spowodowało to moje pytanie czy też zastanawiał się gdzie położyć puzzla, którego niecierpliwie obracał w palcach.
- Umm..za tydzień ten w Łodzi, potem Niemcy,Holandia,Francja. Później występ na Brit Awards i trzy koncerty w Londynie. - wyrecytował jakby wyuczył się tego na pamięć.
- Wow,nieźle. - rzuciłam tylko.
- Planujesz studia ? - Justin zerknął na mnie.
Chciałam powiedzieć, że zadaje strasznie dużo pytań, ale zamiast tego postanowiłam być miła, więc rzuciłam.
- Nie, razem z koleżanką planujemy wyjazd do Londynu, do jej ciotki. Chcemy dorobić i zwiedzić trochę miasto i okolice.
- Byłaś kiedyś za granicą ? - spytał znów.
Ale on ciekawski! Nigdy nie byłam za granicą, no może nie licząc faktu kiedy na wycieczce w górach stanęłam jedną nogą w Słowacji. Nie było nas stać na drogie wycieczki i wyjazdy.
- Nie  - przyznałam cicho. Było mi trochę wstyd, w końcu Justin przed kilkoma minutami oznajmił mi, że w najbliższej przyszłości odwiedzi aż cztery państwa. - Teraz chyba powinnam spytać ciebie o to samo, ale odpowiedź znamy oboje. - mruknęłam z uśmiechem i połączyłam kolejne puzzle ze sobą.
- Fakt - chłopak przyznał mi rację i zamyślił się na moment - Byłem w kilkunastu państwach, ale tak naprawdę nic o nich nie wiem. W żadnym nie zostałem na dłużej. Jedyne co zwiedzam to garderoby. - poczułam jak atmosfera zrobiła się nieprzyjemna. Współczułam Justinowi i byłam zaskoczona jego szczerością, ale przecież to cena jaką płaci za spełnianie swoich marzeń.
- Póki co Polska jest krajem w którym jestem najdłużej. To już 3 dni - zakończył z sympatią.
Posłałam mu serdeczny uśmiech.
Po chwili Justin znów zadał mi pytanie, potem ja jemu i tak ciągle. Rozmawialiśmy o wszystkim, o naszych rodzinach, planach, zainteresowaniach i marzeniach. Tematów nie było końca.
Czułam się jakbyśmy podczas układania puzzli układali również kawałki siebie, poznawaliśmy się coraz lepiej tworząc całość.
Po jakimś czasie w salonie pojawiła się mama. Przeciągając się rzuciła:
- Oliwia zbieramy się, już późno.
Odruchowo zerknęłam na zegarek. Rzeczywiście było już po 17.
Za oknem zmierzchało, a deszcz powoli ustawał.
Siedzieliśmy nad puzzlami już 3 godziny! Prawdę mówiąc większą część tego czasu spędziliśmy na rozmowie.
Nagle oprzytomniałam.
- Gdzie się zbieracie ? - spytałam patrząc na mamę.
- Do domu. Przyjechaliśmy tylko na weekend. - przyznała ziewając.
- O czym mówi Twoja mama ? - wtrącił się Justin. Chyba zaczęło denerwować go to, że nasz nie rozumie.
- O tym,że wracamy do domu. Ty chyba zostajesz. - rzuciłam obojętnie. Co prawda mama tego nie powiedziała,ale przecież już trochę ją znam, wiedziałam, że nasz przyjazd tutaj miał swój określony cel. Przyjechaliśmy dlatego, żeby zostawić tutaj Justina, tutaj miał większą wolność niż u nas. Być może mama miała w planach również to, żebym ja także została u babci, wcale by mnie to nie zdziwiło.
Justin spojrzał na mnie a w jego brązowych tęczówkach dostrzegłam niepokój. Nie wiem dlaczego, ale odwróciłam wzrok.
- Natalja - zaczął i położył swoją dłoń na mojej, która leżała na blacie. Chyba chciał zmusić mnie do spojrzenia na niego. Poczułam jak jego ciepło przechodzi na moje ciało. Zadrżałam. - Chyba nie zostawisz mnie tutaj samego,co? - spytał z nadzieją w głosie.
Zawstydzona wyswobodziłam dłoń i schowałam ją do kieszeni bluzy. Nadal czułam na niej dotyk Justina.
- Umm..dobrze,zostanę. - wymamrotałam sama zaskoczona tym co powiedziałam. Nie wiem czy zgodziłam się z powodu Justina czy może gdzieś w głębi duszy sama tego chciałam. No,ale cóż słowo się rzekło. Zostanę.
- Wszyscy wracamy? - spytałam tylko po to,żeby upewnić się co do moich wcześniejszych domysłów.
- To znaczy nie..może..to znaczy ty z Justinem zostajesz. - mama spojrzała na mnie niepewnie.
Wiedziałam. Moje przeczucia mnie nie myliły.
- OK - rzuciłam tylko. Kłócenie się i awantury do niczego by nie doprowadziły,przecież i tak obiecałam Justinowi, że z nim zostanę.
Poza tym po wczorajszym wieczorze z Justinem stwierdziłam, że przebywanie z nim wcale nie będzie takie złe jak mogło to się wydawać na początku naszej znajomości. Zaczynaliśmy się dogadywać.
- Natalko, nie bądź zła.. widzisz, że Oliwia nadal się wstydzi. Nikt nie wiedział,że tak to będzie wyglądać..Kurczę, to tylko tydzień... 
- Mamo! - przerwałam jej - powiedziałam,że jest OK. Nie musisz mnie pocieszać czy coś. 
Mama spojrzała na mnie po czym uśmiechnęła się i rzuciła.
- Oliwia pożegnaj się z siostrą i Justinem.
Mała blondyneczka podeszła do mnie i próbowała mnie objąć.
- Może przybijesz piątkę,hm? - zaproponowałam próbując uniknąć przytulenia. Jak już wspomniałam, od czasu związku z Pawłem każdy rodzaj czułości był dla mnie czymś dziwnym, niecodziennym.
Justin przyglądał się tej sytuacji nieco rozbawiony. Kiedy moja młodsza siostra podeszła do niego i zawstydzona próbowała się pożegnać, ten rozłożył ręce i zamknął małą w niedźwiedzim uścisku.
Oliwia z olbrzymim rumieńcem uciekła z pokoju.
- Pod tym względem jesteście identyczne - skomentował Justin pokazując rząd białych zębów w uśmiechu.
Wywróciłam oczami,ale też się uśmiechnęłam.


Po odprowadzeniu rodziców do auta wróciliśmy do salonu. Wzięłam pilot z telewizora do ręki i usiadłam na kanapie, Justin dołączył do mnie. Po długiej dyskusji na temat tego co powinniśmy obejrzeć, poszliśmy na kompromis i włączyłam kanał muzyczny.
Znudzeni spoglądaliśmy w ekran, na którym Taylor Swift wyginała się na trampolinie w teledysku do "22".
- Słuchajcie dzieci, jadę na dancing, będę późno. Bądźcie grzeczni - w pokoju pojawiła się moja babcia ubrana w czarną elegancką sukienkę. - W lodówce jest jedzenie dla kota, Natalko daj mu później jedną miseczkę na kolację.
Super,pomyślałam. Nawet moja babcia ma ciekawsze życie niż my.
Kiedy drzwi się za nią zamknęły Justin błyskawicznie zmienił pozycję.
Położył się wzdłuż tapczanu a swoją głowę oparł o mój brzuch.
W momencie zesztywniałam.
- Eee.. nie za wygodnie ci ? - spytałam go, Justin nie przejmując się zupełnie moim słowami bawił się pilotem do telewizora.
- Przecież cię nie zjem! - powiedział w końcu i obdarował mnie swoim cudownym łobuzerskim uśmiechem - No chyba,że tego chcesz. Jesteśmy sami. - dodał i uniósł parę razy brwi w górę.
Ja także uniosłam brew,ale bardziej zdziwiona i zaskoczona jego otwartością, widząc to chłopak zachichotał.
Wywróciłam oczami i wróciłam do oglądania telewizji.
- Natalija? - głos Justina był zaledwie szeptem, uśmiechnęłam się pod nosem słysząc jak wymawia moje imię w swój śmieszny i wyjątkowy sposób.
- Tak?
- Mogę zadać ci pytanie? - czułam jak Justin świdruje mnie wzrokiem.
- Już to zrobiłeś. - mruknęłam z uśmiechem nie odrywając wzroku od ekranu.
Justin zamilkł rozważając moje słowa.
- W takim razie czy mogę zadać ci dwa pytania? - spróbował znów.
- Już to zrobiłeś - powtórzyłam.
Justin jęknął i załaskotał mnie ręką w brzuch. Wybuchłam głośnym śmiechem.
- P-przestań prooooszę - wykrztusiłam między kolejnym atakiem.
- A więc jesteś mądralą - mruknął z sympatią.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Okej będę grzeczna. Co chcesz wiedzieć?
Justin zamyślił się i szepnął.
- Ktoś cię kiedyś skrzywdził,prawda? - powiedział to tak cicho, że niemal nie dosłyszałam jego słów. Może tak naprawdę nie chciałam ich słyszeć.
- Dlaczego tak myślisz? - uśmiechnęłam się nerwowo próbując ukryć zażenowanie tym, że nawet on, po kilku dniach ze mną zauważył jak bardzo kiepska i fatalna jestem.
Justin spojrzał na mnie, w jego oczach spodziewałam się zobaczyć litość, lecz ujrzałam współczucie i zrozumienie.
- Boisz się bliskości z innymi, zachowujesz rezerwę. Kto cię zranił ?
- Naprawdę chcesz tego słuchać? - spytałam mając nadzieję, że zmienimy temat.
Chłopak skinął delikatnie głową.
Więc opowiedziałam mu o Pawle. Sama nie wiem jak to się stało, że postanowiłam zwierzyć się Justinowi Bieberowi, znałam go dopiero kilka dni.
Słowa wypadały ze mnie jedno po drugim. Mówiłam o tym jak Paweł wstydził się mnie przed innymi, o tym , że jakiekolwiek czułości były między nami wtedy kiedy on miał na to ochotę. Na koniec dodałam tylko, że Paweł zdradził mnie jakąś dziewczyną i tak skończyła się nasza "miłość". Powiedziałam o wszystkim, może nawet Justin wiedział teraz więcej niż Ola.
Nie to, że nie mówiłam mojej przyjaciółce o wszystkim. Po prostu przy Justinie czułam się tak swobodnie, że  niczego nie przemilczałam.
Kiedy skończyłam moje oczy przepełnione były łzami. Tak bardzo nie chciałam płakać, było mi wstyd. Odwróciłam wzrok w stronę okna. Poczułam jak Justin podnosi się i siada obok.
Po chwili złapał mnie za podbródek.
- Hej - pociągnął moją głowę tak bym na niego popatrzyła. - Nie warto - szepnął i palcem starł łzę, która powoli spływała po moim policzku.
Ten delikatny gest wywołał na mojej twarzy rumieńce. Skrzywiłam się zażenowana reakcją mojego organizmu.
- Tak wyglądasz dużo lepiej - zaśmiał się lekko i nadal gładził mój policzek. Odwzajemniłam uśmiech. Jego twarz była tak blisko, wyraźnie widziałam jego brązowo-orzechowe oczy, które otoczone były gęstymi długimi brwiami. Był taki przystojny! Nazwijcie mnie kretynką, ale właśnie w tej chwili , kiedy siedzieliśmy wpatrzeni w siebie zapragnęłam,żeby Justin mnie pocałował.
Nie wiem co się ze mną działo, ale nie mogłam oderwać od niego wzroku. To było magiczne.
- NIESPODZIANKA! - usłyszeliśmy nagle jak czyjś głośny krzyk rozchodzi się po pokoju.
" No to po magii " pomyślałam i szybko odskoczyłam od Justina, który wyglądał na zawstydzonego. Nieco zmieszana odwróciłam głowę chcąc zobaczyć do kogo należał cienki głosik.



***



Awkward, awkward, awkward,
Awkward me, awkward you!

/Niezręcznie, niezręcznie, niezręcznie
Niezręcznie mi, niezręcznie Tobie!/

***




__________________________________

Od dwóch notek zauważyłam spadek komentarzy, to moja wina? Pisze gorsze rozdziały?
Bardzo Was proszę, jeśli czytacie to dajcie znać w komentarzu (wystarczy emotikonka lub coś)

@Olili93 to mój nick na twitterze, jeśli ktoś chce być informowany niech mnie doda do znajomych lub cokolwiek, wstyd się przyznać, ale nie ogarniam tego portalu i nie wiem jak to się robi. hahaha : (
@dajtymbarka Ciebie też prosiłabym o dodanie do znajomych, bo pisze Ci wiadomości o notkach, ale chyba ich nie dostajesz. 


BUZIAKI! <3

środa, 22 maja 2013

Rozdział 8. "Let it be!"


- Tutaj jest pięknie! - Justin zmrużył oczy i spojrzał na mnie zadowolony.
Leżeliśmy w ogródku mojej babci, powietrze było rześkie, ciepły powiew wiatru otulał nasze twarze, a słońce powoli znikało za horyzontem. Po obfitej kolacji, postanowiliśmy wyjść odpocząć przed dom.
Ściślej mówiąc ja postanowiłam,a Justin uszczęśliwiony faktem, że w końcu może wyjść na powietrze postanowił mi towarzyszyć.
Tak łatwo było go uszczęśliwić. Spojrzałam na niego z sympatią. Nadal byłam zła o ten wyjazd,ale widok jego uśmiechniętej i zadowolonej twarzy rekompensował mi wcześniejsze zgrzyty.
- Mmmm -  przytaknęłam i zerknęłam na otaczający nas krajobraz.
Dookoła pełno świerków i sosen. Nawet jeśli był tu jakiś dziennikarz to gęste gałęzie drzew uniemożliwiały jakikolwiek dostęp do ogrodu za domem mojej babci.
Leżeliśmy na hamaku (w bezpiecznej odległości!) kompletnie nic nie robiąc, odzywając się tylko co jakiś czas. Słowa były zbędne, napawaliśmy się ciszą, która nas otaczała.
Nagle poczułam jak mała kropelka deszczu spada wprost na mój nos.
- Poczułeś to ? - podniosłam się i zerknęłam w niebo.
- Co? - Justin nadal z zamkniętymi oczami leżał jak gdyby nigdy nic.
- Chyba będzie padać - skomentowałam widząc ciemne chmury tuż nad nami. - Musimy wracać do domu.
Chlap! Kolejna kropla spadła na moją rękę. I kolejna, i kolejna..
Justin jęknął niezadowolony.
- Jeszcze troszkę.
Wzruszyłam obojętnie ramionami i położyłam się z powrotem. Po chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki małe krople przeobraziły się w ogromne strumienie deszczu.
Zapiszczałam i łapiąc Justina za rękę pobiegłam w stronę domu.
- Jesteś cała mokra - zauważył kiedy wbiegliśmy do salonu. Nasze ręce nadal były ze sobą splecione,więc speszona wyrwałam moją dłoń z uścisku. Dlaczego w ogóle złapałam go za rękę ? Nigdy nie robiłam tego typu rzeczy, nawet będąc z Pawłem. On tego nie lubił,szczególnie przy innych ludziach.
- Ummm.. ty też. - wymamrotałam patrząc na moje stopy.
- Ale ulewa, dobrze, że zdążyłam wrócić ! - do pokoju weszła moja babcia ubrana w dres. Umm..Czy wspominałam już o tym, że moja babcia jest nietypowa?
Jest nieco "nowoczesna". Dwa razy dziennie biega, sporo ćwiczy, popołudniami chodzi na dancingi. Po śmierci mojego dziadka nie załamała się, uznała wtedy, że życie jest zbyt krótkie na siedzenie w domu, więc postanowiła wycisnąć z niego co tylko się da. Czasami jej tego zazdrościłam. - How are you? - zagadnęła do Justina. Oh.. wspomniałam już że babcia uczy się obcych języków?
- Ummm.. chodź się przebrać - rzuciłam do stojącego obok mnie Justina, wolałam uniknąć kolejnych pytań mojej babci.

Zrzuciłam z siebie przemoczoną bluzę i ruszyłam w stronę torby, do której się spakowałam.
Justin zrobił to samo. Przez jego mokrą koszulkę, która przykleiła się do jego ciała przebijał się idealnie wyrzeźbiony tors. Zawstydzona odwróciłam wzrok.
- Co to ? - Justin odezwał się i gestem ręki wskazał na moją klatkę piersiową.
Miałam na sobie top na ramiączkach.Dotknęłam odkrytego obojczyka, w okolicach którego miałam tatuaż.
- To ? - spytałam.
- Yep. - przytaknął.
Podeszłam do niego i  pokazałam palcem na jego napis "Believe"
- A Ty co tu masz? - spytałam mrużąc oczy.
- Tatuaż ? - zaśmiał się jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- To już wiesz co ja mam tutaj - znów wskazałam na obojczyk z napisem "Let it be"
Ten tatuaż zrobiłam sobie na osiemnaste urodziny. Ciężko było przekonać rodziców, ale po licznych jękach i fochach w końcu mi się udało.
Wybrałam ten cytat, bo trafiał do mnie jak żaden inny. "Let it be" czyli "Pozwól żeby to się działo". Dla mnie oznaczało to,że nic nie dzieje się bez przyczyny.
- Fajny - skomentował i ruszył do łazienki.

Domek na wsi był niezaprzeczalnie urokliwy. Kiedy kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że moja babcia pragnie wyprowadzić za miasto, lekko mówiąc byłam w szoku. Całe życie w mieście,a teraz nagle wieś? Lecz kiedy zobaczyłam piękną chatkę, w której zamierzała zamieszkać babcia natychmiast zakochałam się w tym miejscu. Okolica była piękna, sąsiedzi niedaleko, wszystko idealnie. Ale domek posiadał malutką wadę.
Otóż..był mały, bo taki zażyczyła sobie babcia. Posiadał tylko 3 sypialnie. Tak więc musiałam dzielić pokój razem z Justinem. To oczywiste, że mi to nie odpowiadało,ale nie chciałam znów wszczynać awantury.  Na szczęście łóżka mieliśmy osobne.
Była godzina 20:00, dopiero 20:00!!!
Umierałam z nudów! Ulewa za oknem nie zmierzała ku końcowi, zasięg także był tutaj słaby, co miałam robić?!
"Co tam? Rodzice wywieźli mnie do babci i chyba chcą żebym umarła tu z nudów! POMOCY!" napisałam na moim blackberry i wysłałam do Oli. Pewnie nie doczekam się odpowiedzi. O tej porze w sobotni wieczór moja przyjaciółka pewnie szalała w jakimś klubie z Alanem.
- Zróbmy coś, bo oszaleję - Justin chyba czytał w moich myślach.
- Chcesz dołączyć do moich rodziców i obejrzeć telewizję ? - podniosłam się na łokciu i spojrzałam na łóżko,na którym leżał wpatrzony w sufit Justin. Wszyscy siedzieli na parterze w salonie, pewnie oglądali jakiś film.
- Yay! Świetny pomysł!
- Naprawdę? - spytałam chwaląc siebie w myślach za pomysłowość.
- Nie. - rzucił na co ja zmroziłam go wzrokiem. - Jak mam oglądać telewizję ? Macie tu tylko polskie kanały.
- Ah..faktycznie - zmieszałam się i ułożyłam z powrotem na łóżku. Czułam, że jeszcze chwila i wyskoczę z okna z nudów.
- Zrób mi tatuaż! - wykrzyknął po chwili Justin i poderwał się z łóżka.
Zdziwiona podniosłam głowę.
- Co?
- Podoba mi się twój napis, zrób mi długopisem taki sam - wytłumaczył zadowolony z siebie.
Jakoś nie podzielałam jego entuzjazmu.
- Po co?
- Masz lepszy pomysł ? - spytał i wyciągnął z torby czarny długopis.
- Okej,okej. Zróbmy tatuaż - westchnęłam i wzięłam od niego cienkopis. - Gdzie go zrobimy?
- Hmmm... - Justin zamyślił się na moment.
- Pamiętaj, że to decyzja na całe życie. - zażartowałam na co Justin cicho zachichotał.
- Chce dokładnie w tym samym miejscu,w którym ty masz - zadecydował i ani się spostrzegłam Justin stał przede mną trzymając w ręku koszulkę, którą jeszcze sekundę temu miał na sobie.
Przełknęłam głośno ślinę. Spoglądałam urzeczona na jego ciało, wyrzeźbione niczym z marmuru.
- Mógłbyś czasami podciągnąć spodnie wyżej. - bąknęłam chcąc odwrócić swoją uwagę od jego nagiego torsu. Justin rzeczywiście zazwyczaj paraduje z bokserkami na wierzchu,teraz kiedy nie miał na sobie koszulki było to widać bardzo wyraźnie.
Jego głośny śmiech rozniósł się echem po cichym wnętrzu pokoju.
- Zadowolona? - spytał, a ja zerknęłam na niego. Jego spodenki były podciągnięte prawie pod same pachy. Zaśmiałam się głośno.
- Yay! - zawołałam przedrzeźniając jego głos.
Justin usiadł obok mnie i zerknął na mnie wyczekująco.
- Więc?
- OK. Umm..no to zaczynamy - bąknęłam i delikatnie przyłożyłam długopis do jego obojczyka.
- Hej, możesz mnie dotknąć. Nie gryzę - mruknął z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Podparłam lewą dłoń obok zaczętego już napisu i zaczęłam "tatuować" Justina.
Na jego ciele pojawiła się delikatna gęsia skórka.
- Oh, przepraszam. - powiedziałam zawstydzona. Nie wiedziałam za co przepraszam, nie byłam przyzwyczajona do takich sytuacji. Nie byłam przyzwyczajona do takiej bliskości. Czułam się jak jakaś cnotka.
- Nie przepraszaj, to miłe - zaprotestował z uśmiechem Justin. Oblałam się rumieńcem. - Oj..Natalja, tak łatwo Cię zawstydzić -  zaśmiał się widząc moje czerwone policzki.
Milcząc kontynuowałam moje dzieło.
- Skończyłam - oznajmiłam po kilku minutach. Justin podał mi swojego iPhone'a.
- Zrób zdjęcie, chce zobaczyć.
Pstryknęłam kilka fotek i oddałam mu telefon.
- Oh..wyszło super! Dziękuje! - Justin poderwał się z miejsca i objął mnie ramieniem. Nie wiedziałam co zrobić, więc zakłopotana kilka razy poklepałam go ręką po plecach.
Tę niezręczną sytuację przerwał telefon.
Zdziwiłam się, że złapał tutaj zasięg, więc niewiele myśląc odpaliłam laptopa. Internet zadziałał! Justin pochłonięty był rozmową,a ja znudzona przejrzałam Facebooka i Twittera.
Po chwili moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia  Justin dodał zdjęcie,które zrobiłam mu kilka minut temu z podpisem "my nev tattoo". Tak szybko?! Jak on to robi?!
Z uśmiechem na twarzy zalogowałam się na partyjkę bilarda. Byłam pochłonięta grą kiedy nagle usłyszałam tuż za sobą.
- Po co grasz przez internet skoro możesz wyjść ze mną i zagrać naprawdę? - zachrypnięty głos ogrzał moje ucho.
Czy dzisiaj był międzynarodowy Dzień Bliskości ? Zmieszana potarłam ucho na którym nadal czułam ciepło oddechu Justina.
- Więc? - chłopak oparł jedną dłoń na biurku,a drugą na moim krześle pozostawiając między nami małą odległość. - Pozwól się gdzieś zabrać, wynagrodzę ci to, że musisz ze mną siedzieć.
- Więc co? - zmrużyłam oczy - Chcesz się wymknąć ?
- Yep! - pokiwał głową i uniósł brwi w górę.
Przygryzłam nerwowo wargę.
Moi rodzice kiedy się dowiedzą zabiją mnie,ale z drugiej strony Justin jest naszym gościem. Nie powinnam mu odmawiać,prawda?
Zakręciłam się na krześle obrotowym i klasnęłam w dłonie:
- Więc zróbmy to!


***


I wanna see inside
Would you let me see beneath your beautiful tonight?

/Chcę ujrzeć Twoje wnętrze,
Pozwoliłbyś mi spojrzeć pod Twoje piękno dziś wieczorem?/


***



___________________________________

Yay! Pobyt u babci zaczyna się obiecująco! ;>
Jestem już po maturach, więc teraz będę mieć znacznie więcej czasu na notki, więc postaram się żeby były jeszcze lepsze. Od dzisiaj postaram się umieszczać jakiś cytat, który podsumuje rozdział lub coś w ten deseń,chce jakoś ulepszyć notki,robie to dla Was!!! :)
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE, UWIELBIAM WAS ZA TE MIŁE SŁOWA!





czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 7. "Wolność i..sobota"

- Niechżyjewolność! Wolność i sobotaaa! 
- Swoboda! - ryknęłam głośno poprawiając przy tym wcześniejszy fałsz mojej przyjaciółki.
Ja i Ola szłyśmy,a raczej zataczałyśmy się do domu. Wracałyśmy środkiem drogi z dyskoteki kompletnie urżnięte niczym się nie przejmując.
- Myślisz,że to dobry pomysł żeby że..żebym nocowała u Ciebie ? - Ola przystanęła i chwiejąc się na nogach złapała się pod boki. Zaproponowałam jej to, bo bałam się wracać sama do domu. Mama nie pozwoliła mi wyjść, więc wymknęłam się kiedy wszyscy zasnęli.
- PEWNIE! - ryknęłam i pociągnęłam kolejny łyk piwa ze szklanej butelki.
- Ale przecież tam jest Juuuustin. Kurde..muszę siku! - rzuciła i ruszyła w stronę krzaków.
- Będziemy cichutko! - zawołałam za nią.
Byłyśmy już prawie na miejscu,latarnie oświetlały drogę do mojego domu,wokół którego nadal tkwiły auta ze śpiącymi o tej porze dziennikarzami.
Wchodząc na podjazd przycisnęłam palec do ust i wskazałam na samochody.
- Cooo? - Ola ryknęła. Najwidoczniej nie zrozumiała mojego komunikatu.
Nagle jak spod ziemi wyłonił się przed nami mężczyzna. Wyglądał na lekko zaspanego.
- Cześć dziewczyny - rzucił ziewając przy tym.
Ignorując jego słowa ruszyłam do drzwi szukając w torbie kluczy,żebym mogła je otworzyć.
- No siemka! - rzuciła wesoło Ola i przystanęła.
No tak, mogłam się tego spodziewać, facet był w typie surfera. Wysoki, blond czupryna, atletyczne ciało przebijające się poprzez obcisły t-shirt. W oczach mojej przyjaciółki był Bogiem!
- Czy w waszym domu jest Justin Bieber ? - spytał bez ogródek. Zerknęłam na aparat przewieszony na jego szyi, był dziennikarzem.
Kogo innego spodziewałaś się o 3 nad ranem pod swoim domem idiotko! - pomyślałam i postanowiłam przejąć inicjatywę.
- Pewnie że jest - ryknęłam uradowana. Mężczyzna zainteresowany moimi słowami  odwrócił się w moją stronę.
- Jak się tam dostaje ? Przecież siedzimy tu cały czas! - jęknął łapiąc się za głowę.
- Hm.. mamy dwie hipotezy - zaczęłam tajemniczo mrużąc oczy - być może Justin teleportuje się przez szafę.. lub wchodzi przez komin. Nie jestem pewna.. - udałam zawiedzioną. Ola wzruszyła bezradnie ramionami.
- Sorki.
Dziennikarz kiwając głową burknął pod nosem "pieprzone nastolatki" i odszedł.
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem i weszłyśmy do domu.

Ola opadła na stojący w holu tapczan i szykowała się do snu.
Szarpnęłam ją za rękę.
- Chodź będziesz spać z Oliwą.
Ola zerwała się na równe nogi, to znaczy próbowała, ponieważ nagromadzony w jej ciele alkohol skutecznie jej to uniemożliwiał.
- Nie nie nie nienienie.- wymamrotała - To ja będę spać z Justinem! - zadecydowała poważnie.
Spojrzałam na nią i parsknęłam śmiechem.
- Jesteś głąbem. - stwierdziłam próbując rozwiązać sznurówki w butach. Po alkoholu to strasznie trudne. - Przecież ja nie będę z nim spać! - krzyknęłam, być może trochę za głośno.- Idę tylko po moją ulubioną czerwoną kołdrę w białe kropki do pokoju i kładę się w salonie na sofie.
-  Mogę iść z tobą? - spojrzała na mnie błagalnie. - Tylko zerknę !
- W takim razie zerknijmy - powiedziałam wesoło i chwiejąc się na nogach ruszyłyśmy na piętro.

Przeszukiwałam szafę w celu odnalezienia kołdry, lecz jakby wsiąkła. Nie mogłam jej znaleźć!
Odwróciłam się do Oli, która..pochylała się nad śpiącym Justinem!
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam szeptem podnosząc się z podłogi.
- Ja ja jaa..wąham go tylko! - słysząc to zaczęłam się głośno śmiać, Ola podbiegła do mnie,zatkała mi usta i wyprowadziła na korytarz.
- Cicho! Obudzisz go kretynko! - fuknęła na mnie. - On, on jest..Jest piękny! - mruknęła rozmarzonym tonem.
- Idź spać wariatko! - wepchnęłam ją do pokoju Oliwii.
Blond główka mojej siostry ledwo wystawała z nad kołdry. Ola wgramoliła się na łóżko i podnosząc kołdrę rzuciła w moją stronę.
- Masz spać w salonie! - przypomniała mi i położyła się. Jej brązowe loki opadły na poduszkę. - Dobranoc Natka!
- Dobranoc - posłałam jej szczery uśmiech i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Postanowiłam poszukać kołdry jeszcze raz.
Delikatnie otwarłam drzwi z pokoju, który tymczasowo należał do Justina. Cichutko, na paluszkach kierowałam się do szafy,którą zostawiłam otwartą.
Nagle podwinęła mi się noga, chyba zahaczyłam o porozrzucane buty Justina i... poległam.
Leżałam na podłodze i nie mogłam wstać. To chyba był ten moment kiedy alkohol przejął całkowitą kontrolę nad moim ciałem. Złapałam za materac z łóżka i powoli podciągnęłam się na nogach. Dumna z siebie,że udało mi się wstać ruszyłam do szafy. Zerknęłam na Justina chcąc upewnić się,że go nie obudziłam kiedy coś przykuło moją uwagę. Podeszłam bliżej i przyjrzałam się śpiącemu chłopakowi. Spod jego ciała wystawała.. czerwona kołdra w białe kropki! MOJA czerwona kołdra w białe kropki!
- Nie wierze - wyszeptałam - Justin Bieber zapierdolił mi kołdrę! - fuknęłam i złapałam się pod boki.
Justin zamruczał pod nosem i nadal śpiąc odwrócił się na drugi bok.
Jak on śmiał?! Nie dość,że udostępniłam mu moje własne osobiste łóżko to on jeszcze przywłaszczył sobie moją ulubioną kołdrę?!
Niewiele myśląc podeszłam do lewej strony łóżka, po której spał Justina.
- Odsuń się! - zażądałam podnosząc kołdrę i wpakowałam się do łóżka obok niego. - To moje miejsce!
- Mmm? - Justin wymruczał i lekko otworzył oczy. Zerknął na mnie. - Co Ty tutaj robisz? - zapytał zaspany.
- A Ty? - wierciłam się próbując znaleźć wygodną pozycję.
Justin przetarł oczy i podparł się na łokciu.
- Co Ty wyprawiasz ?
- Chce spać, więc bądź cicho. - uśmiechnęłam się kompletnie ignorując jego pytanie - Jest już późno! - dodałam i przykryłam się MOJĄ kołdrą po same uszy.
Nie wiem co działo się dalej, najwyraźniej zasnęłam, ale wkrótce, bo już następnego ranka dowiedziałam się szczegółów od samego Justina.

- Wstajemy - usłyszałam jak czyjś chrapliwy głos szepcze w moje ucho.
Poczułam jak wzdłuż mojego kręgosłupa przechodzi miły dreszcz. Westchnęłam i przeciągając się odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu i zamarłam.
- Justin?! - krzyknęłam i poderwałam się z łóżka. - Co Ty robisz w moim łóżku?
Chłopak zaśmiał się wesoło. Siedział po prawej stronie łóżka opierając się o ścianę.
- Nie udawaj, że nie pamiętasz -  spojrzał na mnie i uniósł dwuznacznie brwi.
- Czego? Czego nie pamiętam? - byłam pewna, że nie zrobiłam niczego głupiego. Choć sam fakt, że obudziłam się w łóżku z Bieberem, był wystarczająco głupi.
- Obudziłaś mnie o 3 nad ranem bucząc pod nosem, że zająłem Twoje miejsce do spania, po lewej stronie łóżka,a potem władowałaś się pod kołdrę spychając mnie na drugi bok. - Justin nie przestawał się uśmiechać. Zerknęłam na niego nieco zbita z tropu. - Aaa! I jeszcze marudziłaś, że ukradłem Ci Twoją czerwoną kołdrę w białe kropki, albo białą kołdrę w czerwone kropki..nie pamiętam. Nieważne. - zakończył i spojrzał na mnie. Jego orzechowe tęczówki przepełnione były radością.
Czułam jak się czerwienie. Justin widząc to dodał.
- Gdybym wiedział,że po alkoholu stajesz się taka..otwarta, to już dawno bym Cię upił - głośny wybuch śmiechu rozniósł się po raz kolejny po moim pokoju.
- Oh.. zamknij się - rzuciłam zarzucając włosy na twarz. Tak bardzo chciałam ukryć moje zażenowanie!
- Może to był Twój sposób na pogodzenie się,hm? - chłopak próbował zerknąć mi w oczy,ewidentnie się ze mną droczył.
Wszystko przez alkohol! Mogłam przewidzieć,że impreza z Olą skończy się dla mnie fatalnie.
Ola!
Poderwałam się z miejsca i ruszyłam do drzwi.
- Przecież żartowałem! - zawołał za mną Justin, odwróciłam się i rzuciłam.
- Nikt nie może się dowiedzieć o tej nocy - wiem,zabrzmiało to co najmniej dziwnie. Nie chciałam jednak,żeby ktokolwiek dowiedział się, że spałam z Justinem w jednym łóżku, to spowodowałoby lawinę niepotrzebnych pytań.
- Oczywiście - Justin z udawaną powagą pokiwał głową.
Nieco spokojniejsza ruszyłam do pokoju mojej młodszej siostry.

- Gdzie Ola ? - spytałam od progu. Oliwia siedziała na łóżku i zadając się płatkami śniadaniowymi oglądała bajki w telewizji.
- Nie było jej tu. - odpowiedziała nie odrywając wzroku od ekranu.
- Jak to ? - jej odpowiedź zbiła mnie z tropu.
Może byłam wczoraj pijana,ale przecież dokładnie pamiętam, że wróciłam do domu razem z Olą. Rozejrzałam się po pokoju,na biurku dostrzegłam kartkę zgiętą w pół,na której ktoś wypisał moje imię. Poznałam pismo mojej przyjaciółki.
"Mama zadzwoniła do mnie rano, musiałam się zwinąć. Zadzwonię do Ciebie jak się wyśpię. Buziaki!"
Odetchnęłam z ulgą. To nawet lepiej, Ola zadaje dużo pytań i mogłoby mi się wymsknąć, że noc spędziłam w innym miejscu niż salon.

- Co na śniadanie ? - spytałam zajmując wolne miejsce przy stole. Moi rodzice siedzieli na przeciwko zajęci posiłkiem. Obok mnie leżał talerzyk z małym stosem kanapek. Niewiele myśląc sięgnęłam po jedną.
- Zostaw ! To nie dla Ciebie! - mama trzepnęła mnie w rękę. Spojrzałam na nią zdezorientowana
- To dla kog.. - zaczęłam,lecz w tym momencie do kuchni wszedł Justin i zawołał od progu.
- Hi everyone!
- Haj haj! - mama wstała od stołu i skierowała chłopaka na miejsce obok mnie podsuwając mu przy tym talerzyk z kanapkami. - Bon apetit! - rzuciła z uśmiechem.
Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
Moja mama przechodziła samą siebie. Podniosłam się z krzesła i postanowiłam sama zrobić sobie śniadanie. Najwidoczniej moja rodzicielka tak pochłonęła się przygotowaniem posiłku dla Justina, że zapomniała zrobić czegoś dla mnie.
Wsypałam do miski płatki śniadaniowe, zalałam zimnym mlekiem i ruszyłam do wyjścia.
- Natalko, proszę zostań z nami - zawołał nagle tata.
Wywróciłam oczami i wróciłam do stołu z wymuszonym uśmiechem.

Całe przedpołudnie spędziłam z Justinem, tzn. w jednym pokoju z nim. Rodzice nie pozwolili mi wyjść nawet do sklepu na rogu "bo przecież Justin nie może pójść z Tobą, a samego go chyba nie zostawisz" mówili.
Tak więc zostałam i nudziłam się w domu, Justin chyba też. Siedział przy biurku i dużo rozmawiał przez telefon..chyba ze Scooterem. Tak przyznaję się, podsłuchiwałam!
Pytał go jak długo musi tutaj zostać, mówił, że się nudzi i nigdzie nie może wyjść.
Poza jego rozmowami w pokoju panowała cisza.
Nie przeszkadzało mi to, jakoś nie miałam zamiaru go czymkolwiek zajmować, nie był moim problemem. Miałam być tylko tłumaczem,a raczej łącznikiem. Robiłam to tylko dla wyjazdu do Wielkiej Brytanii.
Leżałam właśnie na łóżku i drzemałam, a lekki pastelowy kocyk otulał moje nogi kiedy do pokoju weszła moja mama.
- Natalia - usłyszałam. Otworzyłam oczy i przetarłam je. Mama stała z założonymi rękami. Czasami wydaję mi się, że to jej ulubiona poza.
Spojrzała na mnie i bez zbędnych ceregieli oświadczyła.
- Po obiedzie wyjeżdżamy do babci. 
Wzruszyłam obojętnie ramionami. Odkąd babcia wyprowadziła się za miasto moi rodzice razem z Oliwią jeździli do niej w każdy weekend,ja zazwyczaj zostaję wtedy w domu.
- To jedźcie, udanego wypadu.
- Jedziesz z nami. - podniosłam się na łokciu i spojrzałam na nią zdziwiona.
- Jak to? - spytałam.
- Wydaję nam się, że będzie lepiej jeżeli pojedziemy tam na jakiś czas, dopóki sprawy tutaj nie ucichną. - rzuciła beznamiętnie i otwarła moją szafę. - Gdzie Twoja torba podróżna? 
- Po co mam jechać z wami? Zawsze zostaję w domu. - zignorowałam jej pytanie.
- Natalko - zaczęła ugodowo - Przecież tam nie będzie dziennikarzy.. no pomyśl sama, u babci możemy robić znacznie więcej rzeczy niż tutaj.
- Justin może robić znacznie więcej rzeczy. - poprawiłam ją chłodno.
- On ciągle siedzi w domu, Ty wymykasz się zostawiając go samego. Oliwia się go wstydzi. Chłopak się tutaj strasznie nudzi. - broniła się mama. - Z resztą to już postanowione, jedziemy do babci a Ty jedziesz z nami.
Nie mogłam tego dłużej słuchać i wybuchłam.
- Jak zwykle stawiacie mnie przed faktem dokonanym. Bieber jest tutaj dopiero od dwóch dni, a przeprogramowaliście całe swoje życie i moje także pod niego. Mam już serdecznie dość tego, że ciągle się mną wysługujecie. Mam dość Justina i tego zasranego konkursu! - wykrzyczałam i złapałam się za głowę. Emocje wrzały we mnie niczym w kotle. Byłam okropnie zła.
Widziałam w oczach mamy smutek, ale nie mogłam nic na to poradzić. W końcu powiedziałam jej prawdę.
- Spakuj się i zejdź na dół. - rzuciła nie patrząc na mnie i wyszła.
Westchnęłam głośno i uderzyłam dłonią w materac łóżka.
- Cholera!

Rzuciłam torbę obojętnie do bagażnika czarnego BMW, które tymczasowo należało do mojej rodziny. Nie odzywając się do nikogo otwarłam tylne drzwi i zajęłam miejsce a aucie. Justin już tu siedział.
- Yay, kogo my tu mamy! Cały dzień leżałaś w łóżku. Wyspałaś się chociaż?  - spytał wesoło spoglądając w ekran swojego iPhone'a.
Czego on ciągle szukał w tym telefonie? Sama używam często mojego blackberry, ale Justin chyba przykleił go sobie do ręki.
Drzwi z przodu otwarły się i za kierownicą usiadł mój tata. Ignorując pytanie Justina zwróciłam się do taty.
- Nie możemy po prostu podrzucić go do hotelu i wrócić do domu ? 
Tata odwrócił głowę i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Chyba nie myślisz, że to by się nam udało? Przecież to oczywiste, że dziennikarze ruszą za nami do babci. 
- Więc po co tam w ogóle jedziemy ? - rozumowanie moich rodziców wydawało mi się co najmniej głupie.
- Oh..Natalia musisz zadawać tyle pytań ? - jęknął - Kiedy dziennikarze zobaczą na jaką wiochę jedziemy dojdą do wniosku, że nie przywieźlibyśmy tam takiej gwiazdy jak Justin - tata spojrzał z uśmiechem na chłopaka, ten odwzajemnił uśmiech, choć i tak kompletnie nie wiedział o czym mówimy.
Wywróciłam oczami i oparłam się o skórzane siedzenie samochodu.
 Po chwili do garażu w którym się znajdowaliśmy weszła mama z Oliwią. Weszła do zbyt duże słowo jeśli chodzi o moją siostrę, gdyż była ona raczej ciągnięta siłą w stronę auta.
- Natalia usiądź na środku - zakomunikowała mama otwierając drzwi. Ja mam siedzieć na środku ? Przecież Oliwia jest mniejsza i ona powinna tam usiąść.
Spojrzałam na nią zdziwiona.  Każdy kto jechał chociaż raz na tylnych siedzeniach samochodu dobrze wie, że miejsce pośrodku jest jednym z najgorszych.
- Oh siadaj gdzie ci kazałam i błagam cię nie rób problemów - mama powoli traciła cierpliwość - Oliwia wstydzi się siedzieć obok Justina - syknęła cicho, na co ja rzecz jasna wywróciłam oczami.
Zmieniłam miejsce i zapięłam pasy.
Tata przekręcił klucz w stacyjce i pilotem otworzył drzwi z garażu. Naszym oczom ukazał się tłum dziennikarzy spoglądający z ciekawością w naszą stronę.
Kątem oka zerknęłam na Justina. Wyglądał na przejętego.
- Gotowi ? - tata zerknął pytająco w lusterko.
Justin patrzał z niepokojem na paparazzi przed nami.
- A co jeśli mnie zauważą ? - spytał niepewnie.
Okna w samochodzie były przyciemniane, więc to mało prawdopodobne.
Niewiele myśląc, ściągnęłam z głowy moje okulary przeciwsłoneczne i podałam je chłopakowi. Naciągnęłam mu kaptur na głowę i pociągnęłam go w stronę moich kolan.
Justin położył głowę na moim udzie i spojrzał na mnie z wdzięcznością.
- Gotowi - odpowiedziałam i kiwnęłam głową.
Tata powoli wyjechał na ulicę i ruszył prostą drogą prowadzącą do wyjazdu z osiedla. Kilka aut ruszyło za nami.
Po kilku minutach Justin podniósł się i usiadł obok mnie.
- Dzięki Natalija - rzucił z uśmiechem i oddał  mi moje okulary. Uśmiechnęłam się do niego i odetchnęłam z ulgą.

Jechaliśmy już jakiś czas. Zazwyczaj przesypiałam całą drogę do babci, ale po dzisiejszej drzemce odechciało mi się spać. Siedziałam i wpatrywałam się w mijające drzewa i krzewy. Droga do babci prowadziła przez prawdziwą głuszę. Przez uchylone okno nie słychać było niczego poza szumem drzew. Nagle poczułam jak coś twardego ląduje na moim lewym ramieniu.
Justin najwidoczniej w podróży szybko zasypia i moje ramie służyło mu teraz za poduszkę.
Próbowałam zrzucić jego głowę, lecz po chwili znów poczułam ją na lewym boku.
"Cudownie" westchnęłam i nałożyłam słuchawki na uszy.
Po dłuższej chwili poczułam się senna, więc oparłam swoją głowę o głowę Justina i zamknęłam oczy czując jak jego ciepły oddech delikatnie muska moją szyję.

_____________________________

ajajajajajjjj, dziękuje dziękuje dziękuje! <3
jestem zaskoczona tyloma komentarzami!!!!!
dlatego postanowiłam olać na chwilę zbliżająca się maturę i dodaje nowy rozdział!
JESTEŚCIE CUDOWNE! :)







sobota, 11 maja 2013

Rozdział 6. "Karma jest do bani!"

- Gdzie Ty się wybierasz? - mama z założonymi rękami zagrodziła mi drogę
- No nie wiem.. - udałam,że się zastanawiam. - Do szkoły? - spytałam ironicznie krzyżując ręce na piersiach i przenosząc ciężar ciała na lewą nogę.
- Ty chyba sobie żartujesz! - krzyk rozniósł się po całym domu. Mama nieco się speszyła i powtórzyła szeptem. - Ty chyba sobie żartujesz! Chcesz nas zostawić z Justinem?
- Przecież mamy się zachowywać normalnie - rzuciłam obojętnie.
- Ale mamy tu Justina! - broniła się moja rodzicielka.
- A ja mam wystawianie ocen. - powiedziałam ruszając do drzwi. - A teraz lepiej się odsuń, chyba że chcesz zostać sfotografowana w tym babcinym szlafroku - dodałam z uśmiechem i wyszłam z domu wprost do jaskini lwa.
Aparaty błyskały na mnie z każdej strony, dziennikarze zadawali tysiące pytań "Gdzie Justin?" "To Ty wygrałaś konkurs?" ja jednak milcząc ruszyłam w stronę przystanku autobusowego.


- Sturlałaś się ze schodów?! - Ola pisnęła głośno przetwarzając na nowo moją relację z wczorajszego dnia.- I klęczałaś przed Bieberem?! - zapiszczała jeszcze głośniej. Sprzedałam jej sójkę w bok za to określenie. Na szczęście siedziałyśmy w miejscu gdzie nikt nie mógł nas usłyszeć. Była długa przerwa,pogoda rozpieszczała nas w ten kwietniowy poranek,więc zajęłyśmy nasze ulubione,odludne miejsce przy szkolnym płocie.
- Oj zamknij się. - rzuciłam ze śmiechem wyciągając z torby śniadanie.
- Jak możesz siedzieć tu jak gdyby nigdy nic i zajadać się kanapką kiedy w Twoim domu jest Justin Bieber?! 
- Jak widać mogę. - wyszczerzyłam się.
- On jest w Twoim łóżku! - rzuciła przejęta.
Wzruszyłam lekceważąco ramionami.
Ola zamyśliła się na moment i zadała kolejne pytanie:
- Jaki on jest?
- Zmęczony - rzuciłam między jednym kęsem a drugim. Ola zmroziła mnie wzrokiem.
- Oj daj spokój, od kiedy jesteś zainteresowana - rozejrzałam się na boki - Justinem Bieberem ? - dokończyłam konspiracyjnym szeptem.
- Odkąd mogę go zobaczyć bez koszulki w Twoim domu,na Twoim łóżku. - rzuciła z rozbrajającą szczerością na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie wierzę w to co słyszę..Gadasz jak hot trzynastka! - znów się zaśmiałam.
- Gadam jak każda zdrowa heteroseksualna dziewczyna - odparła poważnie - widziałaś jego klatę ? - zmrużyła oczy czekając na odpowiedź.
- Um..wiesz,dopiero dochodzimy do tego etapu. Nie śpieszymy się. - zażartowałam wstając z trawy. Dzwonek właśnie zasygnalizował koniec przerwy. Powoli w milczeniu kierowałyśmy się do szkoły. Ola szła z nosem utkwionym w telefonie,nagle podsunęła mi ekran przed oczy :
- Spójrz tylko jaki skarb masz pod swoim dachem! - wypaliła uradowana.
Zerknęłam na wyświetlacz,na którym widniało zdjęcie Justina..bez koszulki.
- Po co mi to pokazujesz? Zobaczę sobie dzisiaj po powrocie ze szkoły. - specjalnie się z nią droczyłam. Zadziało, Ola spojrzała na mnie :
- Torturujesz mnie - udała obrażoną krzyżując ręce na piersiach.
- Kto wie..może nawet dotknę trochę tego ciałka dzisiejszego wieczoru. - dodałam unosząc znacząco brwi.
- Krowa! - zawołała i rąbnęła mnie w ramię.
- No co?! - zachichotałam - Przecież..jestem zdrową heteroseksualną dziewczyną! - zacytowałam jej wypowiedź sprzed kilku minut i otwarłam potężne mahoniowe drzwi.

Siedziałam w szkolnej ławce oparta plecami o ścianę za mną. Na kolanach leżała gazeta otwarta na krzyżówce, którą byłam pochłonięta od początku lekcji.
Zerknęłam na nauczyciela siedzącego przy biurku. Wydawał się być znudzony, podobnie jak garstka osób siedzących w ławkach. No tak,od połowy kwietnia w szkole kompletnie nic się nie działo. Klasa świeciła pustkami, oceny już wystawione,więc po co ktoś miałby zjawiać się na zajęciach?
Ja tkwiłam tu tylko z powodu sytuacji jaka panowała w moim domu. Choć to był dopiero początek pobytu Justina, ja musiałam odetchnąć. Zbyt wiele wydarzeń.
Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypnięcie drzwi.
- Dz-dzień dobry - usłyszałam znajomy głos i szybko schowałam głowę pod ławkę. Wiedziałam,że moja matka zjawiła się tutaj tylko z powodu Justina, nie chciałam wracać do domu. - Jestem mamą Natalii,czy mogę ją zwolnić do domu? 
Nauczyciel obojętnie rozejrzał się po klasie.
- Tak jasne.. Jest tu gdzieś Natalia ? - spytał.
Ola szturchnęła mnie łokciem trafiając w moje czoło. Jęknęłam głośno i pocierając skroń podniosłam się z miejsca zabierając moją torbę.
- Co to ma być ? - fuknęłam jak tylko mama zamknęła za sobą drzwi z sali. - Mam ważną lekcję, a Ty od tak wchodzisz i mnie zwalniasz!
- Tak przed chwilą widziałam te tłumy w klasie, to musi być naprawdę ważna lekcja - mruknęła z ironią i pociągnęła mnie w stronę wyjścia.

Wychodząc na parking rozejrzałam się w poszukiwaniu naszego srebrnego opla.
- Przyjechałaś autobusem ? - spytałam,bo nigdzie nie mogłam dostrzec auta.
- Nie - mama tajemniczo się uśmiechnęła i ruszyła w stronę czarnego BMW z przyciemnianymi szybami.
- Co to jest? 
- Wypasiona fura? - oparła się o maskę samochodu i szeroko uśmiechnęła. Spojrzałam na nią pytająco. Ukradła ją? Mama widząc moją minę szybko wyjaśniła - To auto wczoraj pan Scooter wysłał po Justina, wtedy jeszcze nie wiedział,że pod domem są fotoreporterzy. Teraz musimy nim jeździć..no wiesz,że niby jest nasze - mrugnęła okiem - A mi to pasuje. Wskakuj - zakończyła otwierając drzwi.
Bez słowa zajęłam miejsce obok kierowcy. Czarna tapicerka i skórzane obicia robiły wrażenia, bałam się czegokolwiek dotknąć.
- A co jak je zepsujesz ? - spytałam mrużąc oczy.
Mama prychnęła lekceważąco. Chyba przeceniała swoje możliwości jeśli chodzi o prowadzenie samochodu.
- Nie dostałam tego auta tylko dla szpanu córciu. - powiedziała wyjeżdżając ze szkolnego parkingu. - Po pierwsze, musieliśmy zachować pozory..kiedy zjawili się paparazzi auto stało na podjeździe, dziwne by było jakby nikt nim nie jeździł,prawda? - zerknęła na mnie i zmieniła bieg. - Poza tym, jak zauważyłaś samochód ma przyciemniane szyby, łatwiej będzie przewieźć nim Justina...apropo Justina, pytał o Ciebie. - spojrzałam na mamę zainteresowana. - To znaczy tak mi się wydaję, bo kompletnie go nie rozumiem. Biedaczek siedzi sam, nie ma się do kogo odezwać, bo Ty - spojrzała na mnie - uciekłaś do szkoły.
Uciekłam do szkoły? Też mi coś.
Od kiedy moja mama była przeciwniczką uczęszczania do szkoły?
Od kiedy w moim znajduje się znany Kanadyjczyk, niejaki Justin Bieber, odpowiedziałam sobie sama na to pytanie.
- Mamo..dokąd jedziemy ? - okolica przez którą przejeżdżałyśmy nie prowadziła na nasze osiedle.
- Musimy jeszcze gdzieś wstąpić - mruknęła nie odrywając wzroku od prostej drogi.
Wywróciłam oczami i z nudów włączyłam radio. Przekręcałam gałką aż w końcu trafiłam na jakąś stację radiową. Odwróciłam głowę w stronę okna spoglądając na mijane domy i budynki.
Nagle usłyszałam pierwsze dźwięki "Locked out of heaven" Bruno Marsa. Uśmiechnęłam się szeroko i niewiele myśląc zaczęłam śpiewać razem z wokalistą. Wydzierałam się na całe gardło tańcząc na siedzeniu.
Mama spojrzała na mnie kątem oka.
-Wariatka - rzuciła z uśmiechem.
 - Mamo śpiewaj ze mną, wiem, że znasz tekst! - ryknęłam uradowana. Lubię wariować przy moich ulubionych piosenkach.
Mama z szerokim uśmiechem wywróciła oczami.

Wkrótce zajechałyśmy pod olbrzymi biurowiec. Mama zaparkowała samochód.
- Zostań tutaj, za chwilkę wracam. - rzuciła odpinając pas.
Wyjrzałam zaciekawiona przez okno. Po chwili rozpoznałam to miejsce,byłyśmy tutaj z mamą kilka razy.. Tutaj pracował pan Wiktor, ten od Universal Music Polska.
Po chwili zobaczyłam mamę niosącą jakąś torbę. Wyszłam z auta i opierając się o nie spytałam:
- Co to jest?
- Mózg dla Ciebie - wysapała zbliżając się do mnie.
- A-ale ja już mam mózg. - udałam obrażoną.
- Gdybyś go miała,otworzyłabyś mi drzwi. - mruknęła z ironią rzucając torbę na tylne siedzenie. - To ubrania dla Justina, Scooter przywiózł je tutaj dzisiaj. - wyjaśniła dysząc.
- Sapiesz jakbyś Scooter'a niosła w tej torbie, a nie ubrania - rzuciłam z przekąsem i weszłam do auta.


- Gdzie byłyście tak długo ?! - tata fuknął na nas od progu. Stał zniecierpliwiony w przedpokoju, wyglądał jakby szykował się do wyjścia. Wywróciłam oczami, już chyba wolałabym stać przed domem otoczona chmarą fotoreporterów niż słuchać jego narzekań. Zostawiając rodziców samych ruszyłam do kuchni.

Justin siedział przy stole. Miał na sobie wczorajsze ciuchy, jego włosy wyglądały dzisiaj nieco inaczej, chyba nie miał ich czym ułożyć. To nie zmienia faktu, że mój żołądek zareagował na jego widok kolejnym piruetem.
Justin Bieber w mojej kuchni. Chyba nigdy do tego nie przywyknę.
Nie zrozumcie mnie źle.. nie chodzi mi o to, że nagle stałam się jego fanką. Po prostu ciężko przyzwyczaić się do widoku znanej gwiazdy we własnym domu.
- Gdzie byłaś tak długo ? - spytał powtarzając przy tym słowa mojego ojca. Z ust Justina brzmiało to o niebo lepiej, bardziej przyjaźnie. Może mu mnie brakowało?
Szybko spoliczkowałam się mentalnie, przecież to niemożliwe..znamy się dopiero jeden dzień.
- W szkole - odparłam i obdarzyłam go szczerym uśmiechem. - Przywiozłyśmy ci twoje ubrania - dodałam wskazując głową na torbę,którą położyłam obok lodówki.
Justin szybko podniósł się z miejsca i zawołał.
- Dziękuje Ci Natalija - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej słysząc w jaki sposób wymawia moje imię.
- Chodźmy na górę - rzuciłam na co Justin uniósł znacząco brwi.
- Coś proponujesz? - spytał biorąc do ręki torbę. Nie wiem czy to moja mama wyolbrzymiała czy po prostu dla Justina torba nie miała żadnej wagi, niósł ją bez najmniejszego wysiłku.
Poczułam jak moje policzki się czerwienią, przecież nie miałam nic dwuznacznego na myśli! Przeklęty angielski!

Wyciągnęłam z komody spodnie z dresu i biały top na ramiączkach i ruszyłam do łazienki.
- Idę się przebrać zaraz wracam i wymyślę nam jakieś zajęcie. - rzuciłam i wyszłam.
Nie bardzo wiedziałam co mogłabym zaproponować Justinowi.. Nie miałam zbyt dużego pola do popisu, przecież nie mogliśmy wychodzić z domu..gra w kółko i krzyżyk lub w dwa ognie wydała mi się zbyt przeciętna dla takiej gwiazdy jak on.
Kiedy wróciłam Justin siedział grzecznie na łóżku bawiąc się z Brunonem. Zauważyłam, że się przebrał. Czy on zrobił to w moim pokoju?! Miał na sobie szare spodnie z dresu i czarną koszulkę. Jego włosy były idealnie ułożone. Kiedy on to zrobił?!
- Więc..co robimy? - przerwałam panującą ciszę. - Masz jakiś pomysł ?
- Nie bardzo - powiedział Justin i wyciągnął telefon.
Jego wzrok utkwił w ekranie, więc ja także postanowiłam znaleźć sobie jakieś zajęcie. Nie chciałam go zostawiać samego, mama by mnie za to zabiła. Usiadłam więc przy biurku i postanowiłam zagrać w mojego ukochanego bilarda.
Czekając aż komputer się uruchomi niecierpliwie stukałam palcami o blat biurka i spoglądałam na Justina, którego kompletnie pochłonął iPhone.
To nawet lepiej, przynajmniej nie muszę go niańczyć, pomyślałam i włączyłam w grę.
Po kilkunastu minutach usłyszałam za sobą:
- ŁAP! - zanim zdążyłam zareagować dostałam czymś w głowę. Jak widać, mój refleks nie należy do najszybszych.
Pocierając miejsce uderzenia schyliłam się po piłkę,którą rzucił Justin.
- Naprawdę? - spytałam mrużąc oczy. - Chcesz się rzucać piłką ?
- Zagrajmy! - powiedział zadowolony ze swojego pomysłu.
Westchnęłam z uśmiechem na twarzy. Nie pomyślałabym,że zwykła piłka (która należała do mojego psa) może go zainteresować, najwidoczniej źle go oceniłam.
- Łatwo Cię zaspokoić Justin - rzuciłam w jego stronę piłką. Justin bez problemu chwycił ją i obracając w rękach powiedział z niewinnym uśmieszkiem.
- Jestem tylko zwykłym chłopakiem. - na co ja rzecz jasna prychnęłam. - Przygotuj się na prawdziwą kometę - dodał tajemniczo i rzucił do mnie.
Wszystko byłoby idealnie gdyby nie fakt, że jestem prawdziwą niezdarą i kiedy próbowałam złapać piłkę w dłonie ta odbiła się od mojego łokcia i rąbnęła wprost na stojący nieopodal wazon.
Wstrzymałam oddech patrząc jak spada na ziemie roztrzaskując się na tysiące małych kawałków.
- Co tu się dzieje? - do pokoju weszła zaniepokojona mama. Tuż za nią wychylała się mała blond główka. Ah tak..Czy wspominałam już, że Oliwia nadal wstydzi się Justina ?
- To nie ja. To Justin - wytłumaczyłam widząc jak mama zbliża się do rozbitego wazonu.
- No,no no! - chłopak szybko zaprotestował jakby zrozumiał to co właśnie powiedziałam.
Mama spojrzała pytająco na Justina. Na co ten powtórzył swoje "No,No,No".
- Jak możesz oskarżać naszego gościa? - spytała patrząc na mnie z niedowierzaniem. - Posprzątaj to szybko, a jak chcesz grać w piłkę to idź przed dom, do ogródka. 
- Ale to nie byłam ja! - powtórzyłam obrażona.
Mama uśmiechnęła się nerwowo.
- Natalko przez Ciebie wychodzę na niemiłą. Zrób to o co cię proszę, to takie trudne? 
- Nie - wymamrotałam pod nosem.
Kiedy mama wyszła spojrzałam na zadowolonego z siebie Justina.
- I co się szczerzysz ? - spytałam spoglądając na niego spod byka. Chłopak spojrzał na mnie pytająco,lecz uśmiech nie znikał mu z twarzy. Dopiero po chwili doszło do mnie,że powiedziałam to po polsku. - Dlaczego  się nie przyznałeś?
- Do czego ? - udawał niewiniątko.- Przecież nie rozumiem co mówiła Twoja mama.
- Ty już dobrze wiesz co mówiła - mruknęłam wyrzucając kawałki wazonu do śmietnika.
- Oh no dalej.. nie bądź zła - powiedział i zrobił smutną minkę. - Grajmy!
Stałam z założonymi rękami i skamieniałą twarzą. Jednak po chwili tajemniczo się uśmiechnęłam i schyliłam po piłkę.
- Okej grajmy! - rzuciłam i ruszyłam w stronę drzwi. Justin poderwał się za mną.
- Gdzie będziemy grać ? - spytał schodząc za mną po schodach.
- W ogródku. - rzuciłam zadowolona.
- Co? - Justin zatrzymał się - Przecież nie mogę wychodzić!
Też się zatrzymałam i bawiąc się piłką spojrzałam na niego.
- Oh.. nie możesz? -  udałam zdziwioną. Zastanowiłam się chwilę. - No cóż.. wygląda na to,że zostajesz w domu! - machając mu otworzyłam drzwi na taras.
- Nie możesz mi tego zrobić! - krzyknął za mną.
Zaśmiałam słysząc jego błagalny ton.
- Karma jest do bani! - powiedziałam jeszcze i zadowolona z siebie wyszłam do ogrodu.
Pogoda tego dnia była piękna, wiosna w pełni.
Nie bardzo wiedziałam co mam robić, wyszłam tylko dlatego żeby zrobić na złość Justinowi. To był mój odwet za to,że nie przyznał się do rozbicia wazonu.
Usiadłam na rozłożonym leżaku i opierając głowę o zagłówek zamknęłam oczy czując jak słońce delikatnie przenika przez moją skórę. Westchnęłam zadowolona. Było mi tak błogo!
Nagle ni stąd ni zowąd poczułam na sobie..strumień zimnej wody. Poderwałam się na równe nogi.
- Co do cholery?! - wymamrotałam i spojrzałam w górę.
Niebo było nieskazitelnie błękitne bez jakiejkolwiek chmurki.
Woda ściekała  z mojego ciała tworząc małe strużki,deszcz chyba nie pada w takich ilościach, prawda? Kątem oka zauważyłam jak z okna znika postać z czerwoną bejsbolówką na głowie.
- JUSTIN! - wymamrotałam zaciskając pięście i ruszyłam do domu.

 Justin jak gdyby nigdy nic leżał na łóżku i zerkał na mnie znad telefonu.
- Co? Deszczyk? - spytał niewinnie i odkładając iPhone'a założył ręce za głowę. - Karma jest do bani, prawda? - dodał z triumfalnym uśmiechem.
Spojrzałam na niego, jeszcze chwila i ze złości z moich uszu zaczęłaby wydobywać się para.
- Jesteś kretynem - palnęłam tylko i wyszłam z pokoju.
- Miej odwagę powiedzieć to tak żebym zrozumiał! - Justin wybiegł za mną chichocząc.
Chciałam uraczyć go jakąś ciętą ripostą kiedy usłyszałam dzwoniący telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz. To Ola.
- Tak? - rzuciłam do słuchawki patrząc jak Justin kładzie się z powrotem na łóżku i bierze swój telefon do ręki.
- Cześć bąbelku! Co tam? - usłyszałam jej zadowolony głos.
- Nic nowego - odparłam rzeczowo.
- Wychodzimy dzisiaj? Jest piątek,a w "Petardzie" gra jakiś dobry zagraniczny DJ!
Zastanowiłam się przez chwilę. Nie chciałam wychodzić,bo wtedy Justin zostałby sam,ale..z drugiej strony ten pomysł był bardzo kuszący. A przecież Justin mi podpadł, więc należało mu się.
- OK. Niech będzie - zadecydowałam z uśmiechem.
- Super! - zapiszczała w słuchawkę. - Może zabierzesz Just..? - zaczęła.
- Nie. - ucięłam szybko. - Będę u Ciebie o 21 - powiedziałam chcąc zakończyć rozmowę.
- Dobrze, to do zobaczenia! Jeszcze jedno..nie nazywaj Justina kretynem nerwusie. - rzuciła śmiejąc się.
Oniemiałam.
- Co?
- Sprawdź jego twittera. - podpowiedziała i rozłączyła się.

Szybko włączyłam internet w telefonie i zalogowałam się na twitterze. Odszukałam Justina i przeczytałam.
"what does mean KRETIN ?"

_________________

Ah..ta karma! hihihi
Kuuuurde..Nie postarałam się, chyba brakuje mi weny. Wybaczcie! :*
Dziękuje za komentarze, każdy jeden jest dla mnie mega wyróżnieniem i niesamowicie motywuje mnie do dalszego pisania!
Aha, jeśli ktoś chce być informowany o rozdziałach to wpisujcie strony www lub nicki z Twittera, którego już powoli ogarniam! :D
mój nick to @Olili93

CO WY NA TO ŻEBY WPROWADZIĆ PUNKT WIDZENIA JUSTINA? ;>

MUCH LOVE! <3







niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 5. "Good morning"

Dal przypomnienia,
dialogi:
PL - kursywa
ANG - normalna czcionka


Upadając chyba mocno uderzyłam się w głowę, ponieważ  nadal tkwiłam w tej samej pozycji i wpatrywałam się jak urzeczona w chłopaka przede mną.
To naprawdę Justin Bieber? W moim domu?
A ja przed nim klęczę!
Ocknęłam się momentalnie i podniosłam z podłogi stając na przeciwko niego. Czułam jak moje policzki pieką mnie ze wstydu.
- Hi! - powtórzył pokazując rząd białych zębów w uśmiechu. - I'm Justin!
Słysząc to mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Powiedział to tak jakbym tego nie wiedziała, jakbyśmy  widzieli się po raz pierwszy. Bo tak było, ale przecież kto go nie zna Justina Biebera?!
 Nadal milczałam wpatrując się w jego nieskazitelną twarz. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę i tego samego koloru spodnie. Na głowę włożył czerwoną czapkę tyłem na przód. Całość wyglądała nieziemsko! Patrząc na niego wiedziałam dlaczego większość jego fanów to dziewczyny.
Justin stał patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. Chyba był przyzwyczajony do tego, że dziewczyny na jego widok tracą kontakt ze światem,a jedyne co widzą to jego piękne brązowe oczy.
Skarciłam się w myślach, przecież ja nie byłam jedną z tych dziewczyn! A mimo to nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Nawet po polsku.
- Natalko odezwij się do naszego gościa, bo zaczynasz przypominać opętaną fankę - mama wyrosła jak spod ziemi i objęła mnie ramieniem uśmiechając się szeroko do Justina.
Jak po angielsku jest "cześć" albo "siema"?! Myślałam gorączkowo.
- Good morning - palnęłam szybko.
Czy ja właśnie powiedziałam "dzień dobry" ?!
Otwartą dłonią uderzyłam się w czoło.
Rozejrzałam się na boki, wśród małej grupki dostrzegłam pana Tadeusza czyli tłumacza i moją jedyną szansę na wybawienie. Chyba wyczuł mój wzrok na sobie, bo po chwili stał już obok i zajął Justina rozmową.
Odetchnęłam z ulgą. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam na górę.
- A Ty dokąd ? - spytała mama.
- Ja umm..m-muszę się przebrać mamo - rzuciłam i pobiegłam do pokoju.
Szybko zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie.
CO TO DO CHOLERY MIAŁO BYĆ?
Dlaczego nie mogłam nic z siebie wykrztusić i wpatrywałam się w Justina jak psychofanka?!
Co za wstyd!
Nagle poczułam szarpnięcie. Ktoś z drugiej strony próbował wejść do pokoju. Odsunęłam się od drzwi i otwarłam je.
- Co tym razem mamo? 
- Miałaś się przebrać, a nie barykadować drzwi! - rzuciła,ale widząc moją przerażoną minę dodała - Natalko musisz zejść na dół, chociaż Ty nam tego nie rób! 
Spojrzałam na nią pytająco.
- Oliwia zamknęła się w łazience kiedy tylko zobaczyła Justina - wyjaśniła uśmiechając się nerwowo.
Westchnęłam.
- Dobrze, chodźmy - bąknęłam i lekko pchnęłam mamę w stronę drzwi.
Schodząc po stopniach przypominałam sobie, że to tylko zwykły nastolatek i, że nie mam czego się wstydzić, oprócz tego oczywiście uważnie patrzałam pod nogi, żeby znów nie sturlać się w dół.
Wchodząc do salonu oparłam się o framugę drzwi i rozejrzałam. Była tutaj większość ekipy Justina i on sam. Siedział oparty na tapczanie i rozmawiał z..moją siostrą Alą!
Teraz albo nigdy, pomyślałam i....uciekłam z pokoju.
Nie myślcie, że stchórzyłam! Nooo może odrobinkę.
Ruszyłam do łazienki i delikatnie zapukałam.
Główka mojej siostry pojawiła się w uchylonych drzwiach. Bez zbędnych słów pociągnęłam Oliwię za rękę w stronę salonu. Skoro już mam tam wejść to razem z nią, przecież byłyśmy w tym razem.
Kiedy wkroczyłyśmy do pokoju rozmowy nagle ucichły a wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.
A ściślej mówiąc na mnie, bo Oliwia kiedy zobaczyła Justina szybko schowała się za moimi nogami. Czułam się speszona, i spojrzałam na mamę wzrokiem mówiącym "wiedziałam,że tak będzie".
Pan Wiktorem, reprezentant Universal Music Polska podszedł do nas i zaczął:
- Chciałbym oficjalnie przedstawić Tobie Justinie - spojrzał z uśmiechem na Biebera - i wszystkim zgromadzonym laureatkę konkursu... Natalię! - zakończył i objął mnie ramieniem.
Yyy..Że co? Szybko chciałam sprostować jego słowa, lecz uniemożliwił mi to pan Tadzio, który wcześniej był moim wybawcą a teraz okazał się być tutaj zupełnie niepotrzebny.
Zniecierpliwiona wywróciłam oczami.
Kiedy skończył tłumaczyć słowa swojego przedmówcy postanowiłam zabrać głos. Zaczerpnęłam powietrza i  jednym tchem powiedziałam (i to po angielsku!) :
- Cześć, jak już wiecie jestem Natalia. Jak też już wiecie wygrałam konkurs, ale zrobiłam to dla tej małej dziewczynki,mojej siostry. - wskazałam na Oliwię, która nieco ośmielona wystawiła głowę zza mojego uda. - Życzę wam udanego pobytu w Polsce. - zakończyłam uśmiechnięta.
Zadowolona z siebie i dużo pewniejsza ruszyłam przywitać się z wszystkimi.
Alfredo Flores, Scooter Braun, Allison Scarinzi, Kenny Hamilton - słyszałam po kolei starając się zapamiętać jak najwięcej osób. Rozejrzałam się, chyba nikogo nie pominęłam. Odetchnęłam z ulgą, napięcie powoli ze mnie schodziło.
- Miło, że przypomniałaś sobie jak się mówi - rzucił ktoś za mną.
Odwróciłam się szybko. To był Justin.
Siedział wpatrzony w telefon.
Na moment zesztywniałam,ale usilnie przypominałam sobie, że to tylko zwykły nastolatek, jak każdy, jak ja.
Usiadłam obok niego, zachowując przy tym bezpieczną odległość.
- Wydajesz się być znudzony. - rzuciłam udając obojętny ton.
- Bo tak jest. - przytaknął nie odrywając wzroku z ekranu swojego iPhone'a.
No cóż,więc to byłoby na tyle.. chyba możemy uznać rozmowę za skończoną.
Zrobiło mi się trochę przykro, być może myślałam, że uda nam się jakoś dogadać, chociażby dla Oliwii. Jak widać była między nami bariera, i raczej nie mam na myśli bariery językowej. Justin po prostu nie chciał się dogadać. Szczerze?  Mi też na tym nie zależało.
Wstając z kanapy rzuciłam tylko:
- Przykro mi, że spotkania z fanami tak Cię nudzą.
Ruszyłam do kuchni, nie było tu nikogo. Nie zapalając światła otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej kabanosy i majonez.
Usiadłam na kuchennym blacie i rozpoczęłam moją mini kolację.
Po chwili ktoś zaświecił światło.
Wywróciłam oczami zastanawiając się kto przerywa mi posiłek.
 Przed oczami mignęła mi czerwona czapka. Justin stał rozglądając się na boki.
- Domyślam się, że to nie łazienka ? - spytał mrużąc oczy i uśmiechając się delikatnie.
- Bingo. - rzuciłam nie przerywając jedzenia.
Wycofał się, lecz po chwili wrócił i rzucił:
- Nie nudzą mnie spotkania z fanami. Jestem po prostu zmęczony. - nie rozumiałam po co mi się usprawiedliwia, więc tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
- Co jesz ? - spytał.
Zaczęłam zastanawiać się jak są kabanosy po angielsku, lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Wyciągnęłam więc jednego z paczki i pokazując mu bąknęłam niepewnie :
- To ? - tak wiem, to była kompletnie idiotyczna odpowiedź, ale jakoś nie pomyślałam o tym, żeby przypomnieć sobie jak po angielsku brzmi kabanos. - Chcesz? - dodałam.
Kiwnął głowę i ruszył w moją stronę. Przysiadł się obok mnie na blacie i wziął kiełbaskę.
- Spróbuj z majonezem. - zaproponowałam i zaśmiałam się.
To była komiczna sytuacja. Siedziałam w kuchni z największą gwiazdą XXI wieku. - Justinem Bieberem i zajadałam z nim kabanosy z "Biedronki".
Może nie będzie tak źle, pomyślałam.
- Wiesz..wczoraj byłem na imprezie i dzisiaj jestem kompletnie nie do życia. Musimy szybko zrobić kilka zdjęć z Twoją siostrę,bo chce już jechać do hotelu i iść spać. - powiedział i ziewnął przy tym.
Wywróciłam oczami.
Cofam swoje słowa sprzed kilkunastu sekund.
Czyli dla niego to tylko biznes, no cóż.. mogłam się tego spodziewać.
- Straszne - rzuciłam z ironią.
Do kuchni weszła mama z pustymi filiżankami,wyglądało na to, że impreza zmierzała ku końcowi.
Kiedy nas zobaczyła nieco się zmieszała i zwróciła do mnie:
- Justin nie pojechał z resztą ekipy do hotelu ?
Wzruszyłam obojętnie ramionami. Słysząc swoje imię chłopak popatrzył na mnie wyczekująco.
- Co? To znaczy..w-what? - spojrzałam na niego.
- Co powiedziała Twoja mama? - spytał. Jego brązowe tęczówki wydawały się trochę zaniepokojone.
- Spytała czemu nie pojechałeś z resztą do hotelu - rzuciłam zeskakując z blatu.
- Co? To oni już pojechali ? - zwrócił się z tym pytaniem do mojej mamy, na co ta zrobiła się czerwona i domagała się żebym przetłumaczyła to co powiedział przed chwilą Justin.
Po raz setny tego dnia wywróciłam oczami, istny cyrk.
- Oni już pojechali ? - powtórzyłam po polsku słowa chłopaka.
- Yes yes, that is right! - rzuciła mama. To było jedyne zdanie jakie potrafiła powiedzieć po angielsku. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. To dopiero pierwszy dzień,a ja już miałam dość tej farsy.
Justin zdenerwowany wyjął z kieszeni telefon i po chwili przyłożył go do ucha. Wyminęłam go chcąc udać się do łóżka, było już po 22 a ja musiałam jutro wcześnie wstać.
- A Ty dokąd ? - mama złapała mnie za łokieć.
- Spać? - spytałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Nie,nie, nie. - pokręciła przecząco głową. - Zostaniesz tutaj..przecież ja go nie rozumiem. - jęknęła delikatnie wskazując głową na Justina, który nadal pochłonięty był rozmową przez telefon.
Niechętnie wróciłam na swoje poprzednie miejsce czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
Po chwili odezwał się Justin:
- Uwierzysz? Pojechali beze mnie, nie chciało im się mnie szukać. - westchnął. - Zaraz Scooter przyśle po mnie samochód. - dodał już nieco bardziej zadowolony i usiadł obok mnie. Niechcący otarł swoim ramieniem o moje, poczułam jak moje ciało zadrżało pod wpływem jego ciepłego dotyku. Zawstydzona zeskoczyłam z blatu i oparłam się o parapet przekazując mamie to czego właśnie się dowiedziałam.
Ta ucieszona wzięła się za zmywanie naczyń. Zerknęłam na Justina, który też znalazł sobie zajęcie. Jego wzrok znów utkwiony był w telefonie. Westchnęłam i z nudów wyjrzałam przez okno.
- Umm..mamo.. - zaczęłam niepewnie.
- Tak? - rzuciła nie przerywając swojej pracy.
- M-możesz tutaj podjeść ? - spytałam nadal zapatrzona w to co widziałam za oknem.
- FUCK! - usłyszałam za sobą.
Najwidoczniej Justin zaniepokojony moim tonem (bo przecież mnie nie rozumiał) postanowił sprawdzić co też wypatrzyłam przed domem.
Na moim podjeździe i wokół niego stało kilka aut a przed nimi ustawiło się kilka(naście) osób z aparatami fotograficznymi.
Odwróciłam się stając twarzą twarz z Justinem. Dzieliło nas kilkanaście centymetrów, czułam jego oddech na swoim czole. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem sporo niższa od niego, gdzieś o głowę.
- Jest nie najlepiej ? - spytałam naiwnie.
- Nie najlepiej ? - powtórzył z ironią. - Jest kurewsko źle. Skąd się dowiedzieli?! - Justin złapał się obiema rękoma za tył głowy i zaczął nerwowo chodzić po kuchni.
Dobrze, że mama go nie rozumie, przemknęło mi przez głowę.
- Kim są ci ludzie ? - spytała mama patrząc zza firanki na podjazd.
- Nie znam się na show-biznesie mamo,ale wydaję mi się, że to paparazzi - mruknęłam z odrobinką sarkazmu.
Nagle w kuchni pojawił się tata z telefonem przyłożonym do ucha. Podszedł do okna i zasunął rolety, chyba ktoś po drugiej stronie słuchawki instruował go co powinien robić. Po chwili zakończył rozmowę i zwrócił się do nas:
- Dzwonił pan Wiktor - wytłumaczył - Okazało się, że kiedy Justin wczoraj opuszczał klub został przez kogoś zauważony. Ten ktoś prawdopodobnie poinformował media, które śledzą Justina od wczorajszej nocy. Przyjechali tutaj za nim. - zakończył nerwowo.
- Co teraz? - spytałyśmy równocześnie z mamą.
- Wiktor powiedział, żebyśmy wszystkiemu zaprzeczali i zachowywali się normalnie. -wymamrotał zastanawiając się co te słowa dokładnie oznaczają.
- Jak mamy zachowywać się normalnie jak mamy w domu Biebera ? - wyrzuciłam zdenerwowana. Justin podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam smutek. Wcale mu się nie dziwiłam.
- Justin zostaje tutaj dopóki sprawa nie ucichnie,a ci ludzie nie znikną z naszego osiedla. Nikt nie może dowiedzieć się,że on tutaj jest. Nie tylko on nie miałby spokoju, my także. - powiedział tata pocierając ręką brodę. - Natalia na ten czas udostępnisz pokój naszemu gościowi. - zarządził.
- Ale tato.. - zaczęłam, ale szybko uniósł rękę żeby mnie uciszyć.
- Nie ma żadnego ale Natalia, nie chcę mieć tutaj żadnych kłótni. Już wystarczająco dużo się wydarzyło. - westchnął ciężko i wyszedł z kuchni zostawiając nas w totalnym osłupieniu.
Zdecydowanie zbyt wiele wydarzeń jak na jeden dzień.
Byłam zdenerwowana na mamę, za to, że zgodziła się na to wszystko. Z głupiej zachcianki Oliwii zrobiła się niezła afera. Byłam zła na Justina, przecież mógł to przewidzieć! Jakiś czas siedział w show-biznesie i wiedział jak ciężko o prywatność. Zamiast siedzieć w hotelowym pokoju postanowił wyjść się zabawić, naiwnie myślał, że nikt go nie rozpozna.
Chcąc wygarnąć mu wszystko odwróciłam się w jego stronę. Siedział z głową schowaną w dłoniach patrząc w ziemie. Zrobiło mi się go żal.
- Chodź pokażę Ci gdzie będziesz spać - rzuciłam tylko i klepnęłam go w plecy,żeby się podniósł.
Ruszył za mną.

- Wiem,że to nie Hilton, ale też jest wygodnie - powiedziałam żartobliwie po wejściu do mojego pokoju. Nie udało mi się rozśmieszyć Justina, który z niewyraźną miną usiadł na łóżku.
- Wszystko OK ? - spytałam i szybko się poprawiłam. - To jest.. wiem że nie jest OK. Przykro mi, że nie możesz mieć nawet chwili wytchnienia od tego całego szumu. Za parę dni sprawa ucichnie i wszystko wróci do normy. - powiedziałam pocieszająco.
Justin obdarzył mnie wymuszonym uśmiechem.
- Chciałem się tylko zabawić, odpocząć, potańczyć w klubie. Nic więcej. - westchnął. - A teraz utknąłem tutaj z Twoją rodziną, sprawiając wam nic więcej jak tylko kłopot.
Zrobiło mi się głupio. Jak mogłam kilka minut temu oskarżać go, że to jego wina? Był przecież moim rówieśnikiem to znaczy był rok młodszy,ale to nie zmienia faktu, że chciał po prostu odstresować się po ciężkich tygodniach w trasie. Przecież ja też wychodzę do klubów, żeby odreagować. Różnica między nami była taka, że jego znał cały świat, a mnie kilka osób ledwo co kojarzyło.
- Spójrz na to z innej strony.. jako jedna z nielicznych dziewczyn mogę pochwalić się, że boski Justin Bieber wylądował u mnie w łóżku. - zażartowałam chcąc rozluźnić atmosferę. Chyba mi się udało, bo Justin obdarzył mnie łobuzerskim uśmiechem na widok, którego zmiękły mi kolana.
Nieco się speszyłam. Unikając jego wzroku wzięłam z szafki czysty ręcznik, niestety traf chciał żeby był tam tylko taki z twarzą Kubusia Puchatka. No cóż, nie chciało mi się schodzić na dół po inny, więc podałam mu ten.
- Chyba lubisz Kubusia Puchatka,co? - spojrzał na ręcznik a potem głową wskazał na moją koszulkę, na której też widniała podobizna misia.
Zaśmiałam się.
- Uwielbiam go - przyznałam i wskazując na białe drzwi tuż za nim - Łazienka jest tam.
- Dziękuje Natalija - rzucił z uroczym akcentem.
Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce.
Niezdarnie drapiąc się po karku rzuciłam:
- No to..dobranoc Justin - uśmiechnęłam się. - Gdybyś czegoś potrzebował jestem w pokoju obok. - dodałam i wyszłam.
Kierując się do pokoju Oliwii, w którym miałam spędzić kilka najbliższych nocy wystukałam smsa do Oli:
" Po pierwszym dniu Justin wylądował w moim łóżku ;)"


__________________________

Łuhuhu, która z nas nie chciałaby być teraz materacem w łóżku Natalii? hahaha
Dziękuję za komentarze, jesteście cudowne! Dla mnie to spora motywacja, dlatego znalazłam chwilkę żeby coś tutaj nabazgrać, wiem, że nie jest najlepiej, ale ciągle nad tym pracuje! :)
Kolejny rozdział po maturach, trzymajcie kciuki! :*