Po jej poście na facebooku rozpętała się prawdziwa lawina "Lubię to!" pod zgłoszeniem Oliwii w konkursie.
A ściślej mówiąc pod moim zgłoszeniem. Sama nie wiem dlaczego się na to zgodziłam, ale może od początku...
Oliwia uwielbia Justina Biebera, po wielkim szale na punkcie Hannah Montana swoją miłość i uwielbienie przelała w całości na śpiewającego Kanadyjczyka. Pokój był obklejony plakatami z jego podobizną, w głośnikach leciały jego piosenki. Oliwia mając dopiero 7 lat już wiedziała, że w przyszłości zrobi sobie tatuaż "Believe", bo "przecież Justin Bieber też taki ma!" - mówiła. Nie rozumiałam tego, nie żebym była jakąś anty fanką. Znałam (oczywiście tylko z telewizji i portali plotkarskich!) i tolerowałam Go oraz to co robi,ale to nie idol mojego pokolenia. Z ciężkim sercem przyjęłam do świadomości, że obecni idole nastolatek w większości są młodsi ode mnie.
Któregoś dnia Oliwia razem z moją mamą, która swoją drogą chyba za dużo czasu spędzała z moją siostrą i powoli popadła w Bieberomanie oznajmiły mi pełne radości :
- Justin zagra koncert w Polsce!
Jakoś nie udzielił mi się ich entuzjazm. Pod skórą czułam, że to ma jakieś drugie dno. Obie świetnie zdawały sobie sprawę, że nie interesuje mnie trasa koncertowa Biebera i on sam. Więc po co mi to mówiły?
- Natala nie ma co owijać w bawełnę, chcesz jechać do Anglii ? - spytała mnie mama bawiąc się włosami Oliwii, która świdrowała mnie wzrokiem.
Czy chciałam ? Wyjazd do Anglii to było moje marzenie! Miałyśmy pojechać tam razem z Olą zaraz po ukończeniu szkoły. Jednak moi rodzice widzieli moją przyszłość nieco inaczej, na studiach w Polsce.
Nadal nie bardzo rozumiałam co jedne ma wspólnego z drugim, a że mam to do siebie,że co myślę to mówię, więc szybko spytałam o to mamę.
Czy chciałam ? Wyjazd do Anglii to było moje marzenie! Miałyśmy pojechać tam razem z Olą zaraz po ukończeniu szkoły. Jednak moi rodzice widzieli moją przyszłość nieco inaczej, na studiach w Polsce.
Nadal nie bardzo rozumiałam co jedne ma wspólnego z drugim, a że mam to do siebie,że co myślę to mówię, więc szybko spytałam o to mamę.
- No właśnie.. Wiesz, że my..to znaczy Twoja młodsza siostra uwielbia Justina. Z okazji koncertu w Polsce i tego jak bardzo polskie fanki na niego czekały mangament Justina ogłosił konkurs. Można wygrać 2 tygodnie z Nim! - pisnęła z radości. Spojrzałam na nią z politowaniem uderzając otwartą dłonią w czoło. To naprawdę moja mama?
Lecz jak okazało się po chwili to jeszcze nie wszystko:
Lecz jak okazało się po chwili to jeszcze nie wszystko:
- Musisz zgłosić się za Oliwię. Zasady mówią, że tylko pełnoletnie fanki mogą wziąć udział w konkursie.
- To Ty się zgłoś, wydaję mi się, że jesteś już po osiemnastce. - zauważyłam z sarkazmem.
Mama uśmiechnęła się niewinnie, chyba nie załapała aluzji.
- Mogłabym, ale Tobie chyba bardziej się to opłaca. Pomyśl tylko.. Ty zgłaszasz się do konkursu, a my dajemy Ci na bilet do Anglii i oczywiście nasze pozwolenie. - mruknęła z zadowoleniem.
Pewnie łatwo się domyślić jaka była moja decyzja. Nie do końca rozumiałam na czym polegał ten konkurs, mama wspominała coś o filmie, który trzeba nagrać, ale nie wnikałam w szczegóły. Zrobiłam to co do mnie należało i nic więcej mnie nie interesowało.
W ten sposób znalazłam się w moim obecnym położeniu.
Siedziałam właśnie z Olą w moim pokoju, w końcu postanowiłam wypakować moje rzeczy z kartonów. Ustawiałam na półce książki a ona tłumaczyła mi dlaczego postanowiła włączyć w akcje z Bieberem wszystkich naszych znajomych na facebooku (i jak się potem okazało znacznie więcej osób).
- Chciałam pomóc Twojej siostrze, tak bardzo tego pragnie! - rzuciła rozpaczliwie.
Spojrzałam na nią, siedziała na rogu mojego łóżka nerwowo gryząc paznokcie. Nie byłam na nią zła, przecież wiem jaka jest. Pomaga wszystkim.
Wywróciłam oczami i westchnęłam:
- No doooobra, przecież wiem, że chciałaś dobrze. Oliwia i tak nie wygra, prawdopodobieństwo jest równe zeru. Komu się będzie chciało oddawać jakieś tam głosy w głupim konkursie, prawda?
Ola zaśmiała się nerwowo i przytaknęła. To wydało mi się dziwne, ale nie chcąc dłużej drążyć tematu rzuciłam:
- Dzisiaj piątek, nie traćmy czasu na meblowanie mojego pokoju i chodźmy gdzieś!
Przyjaciółka spojrzała na mnie z uśmiechem, chyba czekała aż to powiem.
- Rodzice Alana wyjechali, w planach jest mała posiadówka. Piszesz się? - uniosła znacząco brwi.
- Nie wolicie posiedzieć we dwójkę? - spytałam. Byli przecież parą.
Ola machnęła ręką.
- Co Tyyy, nie zostawię Cię tutaj z tymi nudnymi kartonami. O! Ten jest najnudniejszy. - wskazała na mały karton z napisem "Pamiątki po P."
Paweł to mój chłopak, to znaczy były chłopak. Ciągle ciężko mi do tego przywyknąć.
Poznaliśmy się na wakacjach, które spędzałam z Olą u jej babci. To miała być tylko wakacyjna przygoda. Jednak wakacje się skończyły, a nasz romans pozostał. Było ciężko, dzieliło nas 200 kilometrów. Czułam, że jest między nami niesamowita więź, której nic nie może zerwać. Jednak wieź się zerwała, a raczej przecięła ją inna dziewczyna. Jedyne co mi po Pawle zostało, to to małe pudełko, które tak naprawdę nic dla mnie nie znaczy. Znacznie większą wartość miały dla mnie wspomnienia, które wciąż do mnie powracały. Minęło już sporo czasu, sporo wylanych łez po których doszłam do wniosku, że nasz związek nie był do końca idealny. Paweł zawsze na pierwszym miejscu stawiał swoich kolegów, nawet kiedy przyjeżdżałam do niego na weekend, wychodził zostawiając mnie samą. Kiedy już mnie gdzieś zabrał to zachowywał się tak jakby nic nas nie łączyło. A ja tak bardzo pragnęłam jego czułości, gdzieś tam, w głębi duszy czułam, że się mnie wstydzi.
Po tym jak się rozstaliśmy nieco się zmieniłam, co prawda nadal byłam tą samą uśmiechniętą gadułą, jednak stałam się bardziej skryta.
Paweł zostawił mi na pamiątkę jedną cechę. Jestem bardzo "skąpa" w okazywaniu uczuć. Nie to, że ich nie mam, mam ich aż nadmiar, jestem bardzo emocjonalna. Ale teraz te wszystkie przytulaski,całuski i mówienie "Kocham Cię" stało się straszne. To nie dla mnie.
Nawet kiedy Oliwia przybiega do mnie, żeby się przytulić zamiast tego oferuję jej przybicie piątki.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Oli:
- Natala, czy Ty mnie słuchasz?
Podrapałam się po szyi i uśmiechnęłam.
- No pewnie. Lece się przebrać i możemy iść.
- Natalia, wybierasz się gdzieś ? - tata wyszedł z pokoju umazany farbą, którą malował ściany w salonie.
- Tak, idziemy do Alana. Posiedzimy, pogadamy i wrócę cała i zdrowa. - powiedziałam podając kurtkę Oli i sama ubrałam własną. Między nami plątał się mój golden retriever, Bruno.
- Ty chyba sobie żarty robisz, a kto się będzie uczył ? A matura?!
Ola spojrzała na mnie z uśmiechem, mój ojciec powtarzał to zdanie co piątek. Czyli za każdym razem jak wychodziłam.
- A matura to bzdura - powiedziałam żartem i zawołałam: - Mamo! Możesz zabrać stąd swojego męża?
Mama wyłoniła się z salonu, także ubrudzona farbą.
- Chodź chodź Darek, pokój sam się nie pomaluje.
- Dokładnie, dlatego dziewczyny zostaną i nam pomogą - rzucił radośnie. Spojrzałam błagalnie na mamę, która chyba czytała w moich myślach, bo pociągnęła tatę z powrotem do pokoju. Oczywiście marudził pod nosem, lecz już nic nie powiedział.
- Paaaa! Nie czekajcie na mnie. - zawołałam tylko i trzasnęłam drzwiami.
- Bawcie się dobrze dziewczynki. - krzyknęła za nami mama.
Domówka u Alana okazała się dosyć spora, pojawiło się dużo ludzi ze szkoły. Bawiliśmy się świetnie, muzyka dudniła w całym mieszkaniu. Tańczyliśmy i piliśmy. Po jakimś czasie zwolniłam nieco tempo, bo mam strasznie słabą głowę, jeśli chodzi o spożycie alkoholu. Usiadłam na kanapie patrząc jak inni dobrze się bawią. Po chwili usiadła obok mnie Ola :
- Może poimprezujemy dzisiaj z Marysią ? - spytała znacząco unosząc brwi. Wstałyśmy z kanapy i ruszyłyśmy w kierunku pokoju na końcu korytarza. Był zamknięty na klucz, Ola zapukała. Po chwili otworzył Alan wpuszczając nas do zadymionego pokoju. Usiadłyśmy w kole pośród kilku innych osób. Ktoś odpalił blanta i podał go w moją stronę. Zaciągnęłam się i po chwili wypuściłam z siebie powietrze razem z szarym dymem, który rozniósł się po pokoju. Nie uważałam tego za coś złego, paliliśmy naprawdę rzadko i tylko dla relaksu, odprężenia.
Kiedy wróciliśmy z powrotem do pokoju, w którym przebywała większość zaproszonych muzyka ucichła i Alana krzyknął :
- A teraz chciałabym puścić coś ze specjalną dedykacją dla mojej wspaniałej.. - tu zrobił chwilę przerwy, a ja spojrzałam z uśmiechem na Olę,pewna tego, że to dedykacja dla niej. - dla mojej wspaniałej kumpeli Natalii, wielkiej fanki Justina Biebera. Obyś wygrała konkurs! - rzucił a z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki hitu Biebera "Baby". Wszyscy wybuchnęli śmiechem, ja też. Byłam już nieco wstawiona i po jednym blancie.Wychodziło na to, że każdy wiedział już o nieszczęsnym konkursie. Nie przejmując się tym, z uśmiechem pokazałam Alanowi środkowy palcem i pociągnęłam do tańca Olę.
Śmiałyśmy się i tańczyłyśmy nie zwracając uwagi do jakiej piosenki właśnie się wyginamy. Ola spytała mnie o czym jest piosenka. Szybko wytłumaczyłam jej pobieżnie o czym śpiewa Justin. Mówiąc nieskromnie jestem dobra z angielskiego, chodzę do klasy o rozszerzonym angielskim, jeżdżę na szkolne konkursy, w przeszłości uczęszczałam na dodatkowe zajęcia z tego języka. Ale wydaję mi się, że najbardziej na rozwój znajomości angielskiego miał fakt, że dużo czytam i oglądam seriale zagraniczne. Bez lektora czy napisów.
Śmiejąc się krzyczałyśmy "bejbe,bejbe,bejbeee uuu" razem z Justinem, kilka osób również to robiło. W końcu kto nie zna takiego hitu? Teraz po kilku piwach liczyła się tylko dobra zabawa.
Po tym jak piosenka się skończyła postanowiłam wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. Stojąc na balkonie oparłam się o balustradę i spoglądałam na nocną panoramę miasta, która z dziesiątego piętra,na którym mieszkał Alan wyglądała oszałamiająco. Nagle poczułam wibrację w telefonie. Spoglądając na wyświetlacz głośno westchnęłam, dzwonił tata.
- Haaaalo! - rzuciłam trochę za głośno.
- Halo, Natalia? Dlaczego nie można się do Ciebie dodzwonić ? Próbuję już 5 raz, dlaczego nie odbierasz?
- Jestem, to znaczy stoję..a ściślej mówiąc opieram się o.. - dukałam trochę poniesiona ilością procentów w organizmie. Tata przerwał mi zniecierpliwiony:
- Musisz w tej chwili wrócić do domu, to bardzo ważne. Bądź jak najszybciej!
W momencie wytrzeźwiałam. Chciałam spytać co się stało, lecz tata już się rozłączył.
Znalazłam szybko Olę, powiedziałam jej, że muszę wracać do domu.
- Idę z Tobą - przekrzykiwała głośną muzykę.
Zdecydowałyśmy się pójść pieszo, co prawda był już początek marca,śnieg już stopniał, ale noc nie była tak mroźna, przynajmniej nie dla mnie. Całą drogę zastanawiałam się co takiego mogło się stać. Byłam przerażona nie na żarty.
Otwierając drzwi zastałam rodziców razem z Oliwią siedzących w salonie. Byłam zdziwiona, że moja młodsza siostra jeszcze nie śpi. Przecież było już grubo po 2 w nocy.
- Co się stało ? - spytałam od progu.
Rodzice spojrzeli na mnie smutno. Nawet Bruno leżał w kącie patrząc na mnie smutno swoimi czarnymi oczami.
- No mówcie, bo nie wytrzymam! - powiedziałam siadając na przeciw nich. Ola zrobiła to samo.
Mama spojrzała na mnie z powagą, lecz po chwili na jej twarzy zagościł tajemniczy uśmiech:
- Wygraliśmy konkurs! - pisnęła mama.
Spojrzałam na nią zdezorientowana.- Justin Bieber do nas przyjedzie!
Byłam w takim szoku, nie tylko z powodu tego co mi powiedziała, ale także dlatego, że tylko po to ściągnęła mnie do domu. Jedyne co mogłam z siebie wykrztusić to:
- Pierdolisz.
Mama z Oliwią przerwały swój taniec szczęścia, Ola zamarła, przypuszczam, że była w podobnym szoku jak ja. Natomiast tata spojrzał na mnie oburzony,chyba tylko on był świadomy tego co właśnie powiedziałam. Na moje szczęście nie zdążył zareagować, bo moja matka weszła mu w słowo kompletnie nie zwracając uwagi na to,że przed chwilą przeklęłam w jej obecności :
- Jesteśmy tacy szczęśliwi! Kto by pomyślał! - wyrzucała z siebie słowa z taką szybkością,że ledwo rozumiałam co mówi. - A to wszystko dzięki Tobie Ola! - spojrzała na nią z miłością. - Gdyby nie Twoje zaangażowanie to pewnie by się nam nie udało! - zawołała i rzuciła się na szyję mojej przyjaciółki, która nadal miała ten sam zdziwiony wyraz twarzy.
Spojrzałam na Olę.
Teraz to chyba naprawdę ją zabiję, pomyślałam.
___
Łiii, nawet nie wiecie jak te dwa komentarze mnie ucieszyły. Oby tak dalej! :D
Pewnie łatwo się domyślić jaka była moja decyzja. Nie do końca rozumiałam na czym polegał ten konkurs, mama wspominała coś o filmie, który trzeba nagrać, ale nie wnikałam w szczegóły. Zrobiłam to co do mnie należało i nic więcej mnie nie interesowało.
W ten sposób znalazłam się w moim obecnym położeniu.
Siedziałam właśnie z Olą w moim pokoju, w końcu postanowiłam wypakować moje rzeczy z kartonów. Ustawiałam na półce książki a ona tłumaczyła mi dlaczego postanowiła włączyć w akcje z Bieberem wszystkich naszych znajomych na facebooku (i jak się potem okazało znacznie więcej osób).
- Chciałam pomóc Twojej siostrze, tak bardzo tego pragnie! - rzuciła rozpaczliwie.
Spojrzałam na nią, siedziała na rogu mojego łóżka nerwowo gryząc paznokcie. Nie byłam na nią zła, przecież wiem jaka jest. Pomaga wszystkim.
Wywróciłam oczami i westchnęłam:
- No doooobra, przecież wiem, że chciałaś dobrze. Oliwia i tak nie wygra, prawdopodobieństwo jest równe zeru. Komu się będzie chciało oddawać jakieś tam głosy w głupim konkursie, prawda?
Ola zaśmiała się nerwowo i przytaknęła. To wydało mi się dziwne, ale nie chcąc dłużej drążyć tematu rzuciłam:
- Dzisiaj piątek, nie traćmy czasu na meblowanie mojego pokoju i chodźmy gdzieś!
Przyjaciółka spojrzała na mnie z uśmiechem, chyba czekała aż to powiem.
- Rodzice Alana wyjechali, w planach jest mała posiadówka. Piszesz się? - uniosła znacząco brwi.
- Nie wolicie posiedzieć we dwójkę? - spytałam. Byli przecież parą.
Ola machnęła ręką.
- Co Tyyy, nie zostawię Cię tutaj z tymi nudnymi kartonami. O! Ten jest najnudniejszy. - wskazała na mały karton z napisem "Pamiątki po P."
Paweł to mój chłopak, to znaczy były chłopak. Ciągle ciężko mi do tego przywyknąć.
Poznaliśmy się na wakacjach, które spędzałam z Olą u jej babci. To miała być tylko wakacyjna przygoda. Jednak wakacje się skończyły, a nasz romans pozostał. Było ciężko, dzieliło nas 200 kilometrów. Czułam, że jest między nami niesamowita więź, której nic nie może zerwać. Jednak wieź się zerwała, a raczej przecięła ją inna dziewczyna. Jedyne co mi po Pawle zostało, to to małe pudełko, które tak naprawdę nic dla mnie nie znaczy. Znacznie większą wartość miały dla mnie wspomnienia, które wciąż do mnie powracały. Minęło już sporo czasu, sporo wylanych łez po których doszłam do wniosku, że nasz związek nie był do końca idealny. Paweł zawsze na pierwszym miejscu stawiał swoich kolegów, nawet kiedy przyjeżdżałam do niego na weekend, wychodził zostawiając mnie samą. Kiedy już mnie gdzieś zabrał to zachowywał się tak jakby nic nas nie łączyło. A ja tak bardzo pragnęłam jego czułości, gdzieś tam, w głębi duszy czułam, że się mnie wstydzi.
Po tym jak się rozstaliśmy nieco się zmieniłam, co prawda nadal byłam tą samą uśmiechniętą gadułą, jednak stałam się bardziej skryta.
Paweł zostawił mi na pamiątkę jedną cechę. Jestem bardzo "skąpa" w okazywaniu uczuć. Nie to, że ich nie mam, mam ich aż nadmiar, jestem bardzo emocjonalna. Ale teraz te wszystkie przytulaski,całuski i mówienie "Kocham Cię" stało się straszne. To nie dla mnie.
Nawet kiedy Oliwia przybiega do mnie, żeby się przytulić zamiast tego oferuję jej przybicie piątki.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Oli:
- Natala, czy Ty mnie słuchasz?
Podrapałam się po szyi i uśmiechnęłam.
- No pewnie. Lece się przebrać i możemy iść.
- Natalia, wybierasz się gdzieś ? - tata wyszedł z pokoju umazany farbą, którą malował ściany w salonie.
- Tak, idziemy do Alana. Posiedzimy, pogadamy i wrócę cała i zdrowa. - powiedziałam podając kurtkę Oli i sama ubrałam własną. Między nami plątał się mój golden retriever, Bruno.
- Ty chyba sobie żarty robisz, a kto się będzie uczył ? A matura?!
Ola spojrzała na mnie z uśmiechem, mój ojciec powtarzał to zdanie co piątek. Czyli za każdym razem jak wychodziłam.
- A matura to bzdura - powiedziałam żartem i zawołałam: - Mamo! Możesz zabrać stąd swojego męża?
Mama wyłoniła się z salonu, także ubrudzona farbą.
- Chodź chodź Darek, pokój sam się nie pomaluje.
- Dokładnie, dlatego dziewczyny zostaną i nam pomogą - rzucił radośnie. Spojrzałam błagalnie na mamę, która chyba czytała w moich myślach, bo pociągnęła tatę z powrotem do pokoju. Oczywiście marudził pod nosem, lecz już nic nie powiedział.
- Paaaa! Nie czekajcie na mnie. - zawołałam tylko i trzasnęłam drzwiami.
- Bawcie się dobrze dziewczynki. - krzyknęła za nami mama.
Domówka u Alana okazała się dosyć spora, pojawiło się dużo ludzi ze szkoły. Bawiliśmy się świetnie, muzyka dudniła w całym mieszkaniu. Tańczyliśmy i piliśmy. Po jakimś czasie zwolniłam nieco tempo, bo mam strasznie słabą głowę, jeśli chodzi o spożycie alkoholu. Usiadłam na kanapie patrząc jak inni dobrze się bawią. Po chwili usiadła obok mnie Ola :
- Może poimprezujemy dzisiaj z Marysią ? - spytała znacząco unosząc brwi. Wstałyśmy z kanapy i ruszyłyśmy w kierunku pokoju na końcu korytarza. Był zamknięty na klucz, Ola zapukała. Po chwili otworzył Alan wpuszczając nas do zadymionego pokoju. Usiadłyśmy w kole pośród kilku innych osób. Ktoś odpalił blanta i podał go w moją stronę. Zaciągnęłam się i po chwili wypuściłam z siebie powietrze razem z szarym dymem, który rozniósł się po pokoju. Nie uważałam tego za coś złego, paliliśmy naprawdę rzadko i tylko dla relaksu, odprężenia.
Kiedy wróciliśmy z powrotem do pokoju, w którym przebywała większość zaproszonych muzyka ucichła i Alana krzyknął :
- A teraz chciałabym puścić coś ze specjalną dedykacją dla mojej wspaniałej.. - tu zrobił chwilę przerwy, a ja spojrzałam z uśmiechem na Olę,pewna tego, że to dedykacja dla niej. - dla mojej wspaniałej kumpeli Natalii, wielkiej fanki Justina Biebera. Obyś wygrała konkurs! - rzucił a z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki hitu Biebera "Baby". Wszyscy wybuchnęli śmiechem, ja też. Byłam już nieco wstawiona i po jednym blancie.Wychodziło na to, że każdy wiedział już o nieszczęsnym konkursie. Nie przejmując się tym, z uśmiechem pokazałam Alanowi środkowy palcem i pociągnęłam do tańca Olę.
Śmiałyśmy się i tańczyłyśmy nie zwracając uwagi do jakiej piosenki właśnie się wyginamy. Ola spytała mnie o czym jest piosenka. Szybko wytłumaczyłam jej pobieżnie o czym śpiewa Justin. Mówiąc nieskromnie jestem dobra z angielskiego, chodzę do klasy o rozszerzonym angielskim, jeżdżę na szkolne konkursy, w przeszłości uczęszczałam na dodatkowe zajęcia z tego języka. Ale wydaję mi się, że najbardziej na rozwój znajomości angielskiego miał fakt, że dużo czytam i oglądam seriale zagraniczne. Bez lektora czy napisów.
Śmiejąc się krzyczałyśmy "bejbe,bejbe,bejbeee uuu" razem z Justinem, kilka osób również to robiło. W końcu kto nie zna takiego hitu? Teraz po kilku piwach liczyła się tylko dobra zabawa.
Po tym jak piosenka się skończyła postanowiłam wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. Stojąc na balkonie oparłam się o balustradę i spoglądałam na nocną panoramę miasta, która z dziesiątego piętra,na którym mieszkał Alan wyglądała oszałamiająco. Nagle poczułam wibrację w telefonie. Spoglądając na wyświetlacz głośno westchnęłam, dzwonił tata.
- Haaaalo! - rzuciłam trochę za głośno.
- Halo, Natalia? Dlaczego nie można się do Ciebie dodzwonić ? Próbuję już 5 raz, dlaczego nie odbierasz?
- Jestem, to znaczy stoję..a ściślej mówiąc opieram się o.. - dukałam trochę poniesiona ilością procentów w organizmie. Tata przerwał mi zniecierpliwiony:
- Musisz w tej chwili wrócić do domu, to bardzo ważne. Bądź jak najszybciej!
W momencie wytrzeźwiałam. Chciałam spytać co się stało, lecz tata już się rozłączył.
Znalazłam szybko Olę, powiedziałam jej, że muszę wracać do domu.
- Idę z Tobą - przekrzykiwała głośną muzykę.
Zdecydowałyśmy się pójść pieszo, co prawda był już początek marca,śnieg już stopniał, ale noc nie była tak mroźna, przynajmniej nie dla mnie. Całą drogę zastanawiałam się co takiego mogło się stać. Byłam przerażona nie na żarty.
Otwierając drzwi zastałam rodziców razem z Oliwią siedzących w salonie. Byłam zdziwiona, że moja młodsza siostra jeszcze nie śpi. Przecież było już grubo po 2 w nocy.
- Co się stało ? - spytałam od progu.
Rodzice spojrzeli na mnie smutno. Nawet Bruno leżał w kącie patrząc na mnie smutno swoimi czarnymi oczami.
- No mówcie, bo nie wytrzymam! - powiedziałam siadając na przeciw nich. Ola zrobiła to samo.
Mama spojrzała na mnie z powagą, lecz po chwili na jej twarzy zagościł tajemniczy uśmiech:
- Wygraliśmy konkurs! - pisnęła mama.
Spojrzałam na nią zdezorientowana.- Justin Bieber do nas przyjedzie!
Byłam w takim szoku, nie tylko z powodu tego co mi powiedziała, ale także dlatego, że tylko po to ściągnęła mnie do domu. Jedyne co mogłam z siebie wykrztusić to:
- Pierdolisz.
Mama z Oliwią przerwały swój taniec szczęścia, Ola zamarła, przypuszczam, że była w podobnym szoku jak ja. Natomiast tata spojrzał na mnie oburzony,chyba tylko on był świadomy tego co właśnie powiedziałam. Na moje szczęście nie zdążył zareagować, bo moja matka weszła mu w słowo kompletnie nie zwracając uwagi na to,że przed chwilą przeklęłam w jej obecności :
- Jesteśmy tacy szczęśliwi! Kto by pomyślał! - wyrzucała z siebie słowa z taką szybkością,że ledwo rozumiałam co mówi. - A to wszystko dzięki Tobie Ola! - spojrzała na nią z miłością. - Gdyby nie Twoje zaangażowanie to pewnie by się nam nie udało! - zawołała i rzuciła się na szyję mojej przyjaciółki, która nadal miała ten sam zdziwiony wyraz twarzy.
Spojrzałam na Olę.
Teraz to chyba naprawdę ją zabiję, pomyślałam.
___
Łiii, nawet nie wiecie jak te dwa komentarze mnie ucieszyły. Oby tak dalej! :D
Wow nie spodziewałam sie tego :) boskie . Dziękuje że mnie informujesz :) czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńNo super pomysł z tym konkursem! :D czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńhttp://bieberopowadanie.blogspot.com/2013/04/rozdzia-3_9447.html
POJAWIŁ SIĘ DŁUGO OCZEKIWANY 5 ROZDZIAŁ HISTORII AURORY I JUSTINA. SERDECZNIE ZAPRASZAM: http://justin-bieber-love-story.blog.onet.pl/. LICZĘ NA TWOJĄ SZCZERĄ OPINIĘ POD NOTKĄ.
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuń