niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 1. "Push"

- Natalia, nie zapomniałaś o czymś? - mama stała w przedpokoju z założonymi rękoma, w dłoni trzymała plik malutkich karteczek. Chwilę wcześniej chciałam niezauważona wymknąć się z domu, ale niestety nie wyszło mi tak jak chciałam, ponieważ zahaczyłam się o szafkę z butami i narobiłam małego hałasu. Ciężko westchnęłam, podeszłam do mamy i wzięłam od niej ulotki. Krzywiłam się przy tym niemiłosiernie, nie ukrywając mojego niezadowolenia co oczywiście nie umknęło uwadze mamy.
- Pamiętaj,że robisz to dla Oliwiki. - rzuciła wiedząc,że to zadziała.Oliwia to moja siedmioletnia siostra,co prawda nieraz się kłócimy,ale chyba każde rodzeństwo tak ma. Pomimo różnicy wieku,która w naszym przypadku wynosiła aż 12 lat byłyśmy bardzo zżyte  - Miłego dnia w szkole - dodała mama i zamknęła za mną drzwi wejściowe.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę przystanku autobusowego, który był tuż zza rogiem. Czekając na autobus spojrzałam w niebo, tysiące malutkich płatków śnieżnych spadało leniwie w dół. Wystawiłam język,żeby złapać choć jedno.
- Nie wystawiaj języka, bo Ci krowa nasika. - usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się speszona,ale po chwili dostrzegłam,że autorką tego jakże wymyślnego zdania jest nie kto inny jak moja przyjaciółka Ola.
Naciągając czapkę na uszy obdarzyłam ją szczerym uśmiechem,a ona nie pozostała mi dłużna.
- Co tam? Pracowity weekendzik? Wypakowałaś się już z kartonów? - spytała przestępując z nogi na nogę. Był początek roku, więc otaczała nas zima, która w tym roku była dosyć mroźna. Mi to jednak nie przeszkadzało. Uwielbiam kiedy każda pora roku jest taka jak być powinna, czyli lato - ciepłe, wiosna - słoneczna, jesień - deszczowy no i zima - śnieżna. Mój nastrój uzależniony jest od pogody. Oli, bo tak lubię ją nazywać, mówi,że jestem meteopatą.
- Zostało mi jeszcze trochę kartonów - odpowiedziałam próbując po raz kolejny złapać na język płatek śniegu.
- Z Twoją systematycznością i lenistwem potrwa do gdzieś do połowy maja. - zaśmiała się Ola i wystawiła język w górę. Musiało to wyglądać komicznie. Stałyśmy na pustym przystanku z głowami skierowanymi ku niebu, czekając aż chociaż jeden z tysięcy płatków wyląduje na naszych językach.
Wkrótce na przystanek zajechał nasz autobus, jak zwykle całą drogę do szkoły przegadałyśmy stojąc gdzieś na jego tyłach. Głównie ja mówiłam, jestem okropną gadułą. Ola zadawała mi pytania odnośnie nowego domu, do którego wprowadziłam się razem z moją rodziną tydzień temu. Był to rodzinny dom mojej babci, która po śmierci mojego dziadka postanowiła kupić coś mniejszego za miastem, a nam czyli mojej mamie,tacie siostrze i mi sprezentować ten dom. Przez całe życie mieszkałam w bloku, na jednym z typowych osiedli. Stamtąd też znam Olę.
Wychodząc z autobusu podeszłam do przystanku obok którego znajdował się miejski kosz na śmieci i zaczęłam szukać ulotek, które kilkanaście minut wcześniej dała mi mama.
- Naprawdę ? - Ola spojrzała na mnie zniesmaczona. Ja jednak nie przestawałam i nadal przeszukiwałam torbę. - Naprawdę chcesz je wyrzucić? - przyjaciółka nie dawała za wygraną. Nie wytrzymałam i uniosłam głowę znad mojej beżowej torby. - Chyba nie sądzisz,że będę latać po szkole z ulotkami o durnym konkursie, w dodatku z Justinem Bieberem. To nie dla mnie.
Ola ostentacyjnie westchnęła i oparła się o kosz. - To Twoja siostra, powinnaś jej pomóc. To jej marzenie.
No tak, jak zwykle broni wszystkich oprócz mnie. Zdenerwowało mnie to nie na żarty więc powiedziałam :
- Wiesz jakoś nie uśmiecha mi się zostać zapamiętaną w ostatnim roku nauki jako ta dziewczyna, która w szkole średniej bierze udział w głupich konkursach dla 5latków. Wydaję mi się,że pomogłam Oliwii już wystarczająco. Zgłosiłam się do tego w jej imieniu, a o to, żeby ktoś na nią głosował to niech się martwią inni. Przecież nie jestem do tego sama. - wyrzuciłam z siebie zła, jak zwykle nikt nie docenia mojej pomocy.
Ola wzruszyła bezradnie ramionami i nic już nie powiedziała, choć wiedziałam, że pewnie ma jeszcze wiele do powiedzenia  Właśnie za to ją uwielbiam, wie kiedy przestać. Jest pod tym względem bardziej opanowana niż ja.
Szybkim ruchem ręki wrzuciłam do śmietnika ulotki i ruszyłyśmy w stronę budynku z olbrzymim szyldem "Technikum Nr 3". Szłyśmy w milczeniu. Wchodząc na dziedziniec szkoły dodałam tylko :
- Oliwia ma 7 lat, za parę lat nie będzie nawet pamiętać o tym, że kiedyś istniał ktoś taki jak Justin Bieber. Nie warto się tak poświęcać. - Chyba próbowałam sama siebie usprawiedliwić i przekonać się, że tak właśnie będzie.
Moja przyjaciółka milczała wymownie, więc i ja już niczego już nie dodałam. Podchodząc do ogromnych drewnianych drzwi szkoły pociągnęłam je do siebie chcąc wejść do budynku. Lecz drzwi nie ustępowały. - Co jest do cholery? Zamknięte? - spojrzałam pytająco na Olę. Ta parsknęła śmiechem. - Nie moja droga, trzeba je pchnąć. - powiedziała i wskazała na neonową naklejkę na drzwiach "PUSH".
Obie wybuchłyśmy śmiechem. No tak, to cała ja. Roztrzepana ja. - Chyba muszę poćwiczyć angielski przed maturą. - rzuciłam z uśmiechem.
- Co to to nie, chyba raczej przefarbować włosy, blondyneczko.



Po powrocie ze szkoły rzuciłam torbę w kąt. Siadając na rogu łóżka rozejrzałam się po moim nowym pokoju. Nie wyglądał najgorzej, żółte pastelowe ściany były nadal puste, bez zdjęć czy jakichkolwiek obrazów, na półkach leżało kilka najpotrzebniejszych rzeczy, reszta nadal tkwiła w kartonach. Nie czułam tego, że od teraz to tylko mój pokój. Wcześniej dzieliłam pokój z moim starszym rodzeństwem, Ala moja siostra już od jakiegoś czasu mieszkała ze swoim chłopakiem, natomiast brat postanowił zostać w naszym starym mieszkaniu i zacząć samodzielne, dorosłe życie. Będzie mi ich tu brakowało, pomyślałam. Zawsze byliśmy zgrani, w mieszkaniu zawsze było głośno i gwarno. W nowym domu cisza była tak przeraźliwa, że w oddali dało się słyszeć zegar tykający w kuchni. Jako dziecko lubiłam przychodzić do domu moich dziadków. Miałam blisko, bo tylko kilka minut na rowerze. Teraz siedząc tu, w tym samym pokoju w którym dawniej grywałam w karty z dziadkiem nie mogę się przyzwyczaić,że to mój nowy dom. Wydaje mi się, że to całkiem inne miejsce niż kiedyś. Być może dlatego,że dom tworzą osoby, które w nim mieszkają. A jedna z tych osób odeszła już nieodwracalnie.
Podniosłam się z łóżka i odpaliłam komputer, który wydał z siebie ogromny ryk. Miał już swoje lata.
- Przynajmniej nie będzie tu tak cicho.  - mruknęłam pod nosem czekając aż komputer się uruchomi.
Włączyłam facebooka, 10 powiadomień. Pewnie z gier, w które ostatnio nałogowo gram.
"Ola P. oznaczyła Cię w elemencie post na swojej tablicy". Kliknęłam w powiadomienie żeby zobaczyć co też Oli znów nabazgroliła.

"HEJ HAJ HELOŁ!
Natala, Oliwia i ja serdecznie zachęcamy do oddania głosów na numer 6 (czyli na Oliwkę! ) w konkursie "BEFORE&AFTER ALL AROUND WORLD PARTY WITH JUSTIN BIEBER" !!!!
Teraz każdy bez uprzedzeń co do Biebera klika na 6, przesyła info dalej  i tym samym pomaga spełnić marzenie Oliwii! :)"

Zabije ją, pomyślałam.


____________________________________________

No to teeeeen.. mam nadzieję, że nie jest najgorzej. Czytam sporo innych opowiadań i zdaję sobie sprawę z moim braków. Mam jednak nadzieje, że może akurat komuś przypadnie do gustu moja (póki co nuuuudna) historia i będzie wpadał tu częściej. Justin pojawi się już niebawem. :D
Pozdrawiam! :)



2 komentarze:

  1. Fajnie piszesz, oby tak dalej :) Ja zapraszam na swojego bloga, też zaczynam : http://bieberopowadanie.blogspot.com/
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie sie zaczyna czekam na nn informuj mnie na twitterze @maja378

    OdpowiedzUsuń