Wchodząc do sali z matematyki z ledwością opanowałam ziewnięcie. Z daleka widziałam Olę, która wymachiwała do mnie rękami jak oszalała.Szybko zajęłam miejsce obok niej w szkolnej ławce.
- I co, i co ? Jest już? Przyjechał ?! - przywitała mnie masą pytań.
- Cicho! - syknęłam. - Nie pamiętasz, że nikt nie może się dowiedzieć? - rozejrzałam się niepewnie na boki. Na szczęście chyba nikt jej nie słyszał.
Ola nieco się zmieszała, ale nie straciła swojego zaangażowania.
- Więc..jest już ? - powtórzyła pytanie szeptem.
- Nie, nie ma. - rzuciłam obojętnie.
Modliłam się o to,żeby lekcja się już zaczęła zanim Ola znów zbombarduje mnie kolejnymi pytaniami.
Udając, że jestem pochłonięta czytaniem o tangensach i cosinusach próbowałam uniknąć wzroku mojej przyjaciółki.
- I co? - zagadnęła z błyskiem w oku. - Stresujesz się?
Zamykając książkę wywróciłam zniecierpliwiona oczami.
- Czemu ciągle o to pytasz ? - fuknęłam cicho. Pochyliłam się w jej stronę i powiedziałam. - Tak, wiem, że to Justin Bieber, wiem też, że to światowa gwiazda, ale jakoś umknęły mi te fakty kiedy sprzątałam każdy zakamarek mojego domu na polecenie jego największej fanki, czytaj mojej mamy.
Do klasy wszedł właśnie nauczyciel, więc nie dodałam już nic więcej. Chyba pierwszy raz w życiu cieszyłam się z powodu lekcji matematyki. Mogłam chociaż na te 45 minut uniknąć tysiąca pytań Oli.
"Jest już?" przeczytałam smsa i jęknęłam głośno. Nie odpisując odłożyłam telefon i wróciłam do czytania książki. Nadawcą wiadomości była oczywiście Ola. Nie mogłam uwierzyć, że najwidoczniej również moja przyjaciółka popadła w bieberomanię.
Wszyscy w domu wariowali, dzisiaj był TEN dzień.
Mama niedawno wróciła z pracy i krzątała się po kuchni razem z moją starszą siostrą - Alą, która wpadła jej trochę pomóc.
Główna bohaterka dzisiejszego dnia,zaraz po Justinie Bieberze, Oliwia bawiła się w ogrodzie. Odnoszę wrażenie, że nie była do końca świadoma tego co ma się niebawem wydarzyć.
Leżałam pochłonięta lekturą przegryzając przy tym kabanosa z majonezem (taki nawyk), nie czułam potrzeby pomagania przy tym cyrku.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Usiadłam na łóżku nasłuchując. Czyżby to już ? Serce momentalnie zaczęło bić mi szybciej.
Do tej pory nie czułam stresu, ale teraz czułam jak pocą mi się ręce.
Usłyszałam czyjeś głosy na dole.
- Natalia, zejdź proszę na dół! - usłyszałam głos matki.
Szybko zeskoczyłam z łóżka i podbiegając do lustra chwyciłam kosmetyczkę.
Przejrzałam się i znów usłyszałam jak woła mnie mama. Doszłam do wniosku, że nie zdążę nic ze sobą zrobić. Zrezygnowana przeczesałam ręką włosy i ruszyłam na dół.
"Justin Bieber, światowa gwiazda pozna mnie jako nieuczesaną blondynkę w dresie,słodko" pomyślałam zmierzając do salonu. Po chwili mentalnie się skarciłam "Od kiedy przejmujesz się tym przyjazdem, to tylko Justin Bieber,kretynko! Nic wielkiego" .
- To tylko Justin Bieber? Kogo ja chce oszukać, to aż Justin Bieber - rzuciłam cicho, uśmiechając się do swoich myśli. Nie mogłam uwierzyć w to, że również i mnie dopadł stres związany z wizytą piosenkarza. Chyba dopiero teraz doszło kogo będę gościć w domu.
Wchodząc do pokoju zauważyłam mamę podającą kawę brunetowi w średnim wieku. Obok niego swoją herbatę popijał szpakowaty mężczyzna. Przyjrzałam się obu mężczyznom i doszłam do wniosku, że kojarzę jednego z nich.
Kiedy jeździłam z mamą załatwiać formalności związane z wygraną w konkursie, to właśnie on przekazywał nam wszystkie informacje.
- Dzień dobry - przywitałam się grzecznie,na co obaj skinęli głowami w moim kierunku. - Mamo wołałaś..
- Tak tak,Natalko siadaj. - przerwała z uśmiechem. Rozejrzałam się po salonie, nikogo poza nimi tutaj nie było. Odetchnęłam z ulgą.
- To pan Wiktor, przedstawiciel Universal Music Polska i organizator konkursu,ale to już pewnie wiesz. - rzuciła i wskazała ręką na bruneta. - A obok pan Tadeusz, który ma być naszym tłumaczem, podczas wizyty Justina. - powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo.
Siedziałam i czekałam na dalszy rozwój sytuacji, nie bardzo wiedziałam po co mama znów mnie w to wplątuje. Przecież już podczas pierwszego spotkania powiedziałyśmy prawdę organizatorom, o tym,że zgłosiłam się w imieniu Oliwii. Nie było z tym problemu, ale oficjalnie to nadal ja byłam laureatką konkursu, bo miałam skończone 18 lat.
Spojrzałam wyczekująco na mamę.
- Ah..no bo widzisz Natalko... - zaczęła - Pomyślałam, że skoro Ty dobrze umiesz angielski to możemy odesłać pana Tadeusza - powiedziała do mnie pokazując rząd białych zębów w uśmiechu.
Oniemiałam, to jakiś pieprzony żart? Zajrzałam mamie z kpiną w oczy.
- Jaja sobie robisz ? - spytałam zdenerwowana krzyżując ręce na piersiach.
W tym momencie odezwał się brunet w średnim wieku, czyli pan Wiktor :
- Oh, oczywiście, że to nie są żarty. Twoja matka opowiadała nam,że po ukończeniu szkoły planujesz wyjazd do Wielkiej Brytanii,spotkanie z Justinem będzie dobrą rozgrzewką. - rzucił z uśmiechem biorąc do ręki jedno z ciastek ułożonych przed nim. Patrzałam jak okruszki spadają na jego czarną koszulę.
- No chyba, że już nie chcesz jechać do Anglii - dodała mama puszczając do mnie oczko.
Ah, czyli to tak. Kolejny szantaż.
- Nie sądzi pan - zwróciłam się do organizatora - że pan Tadeusz lepiej poradziłby sobie z tłumaczeniem? Lepiej zna angielski, jest przecież wykształcony w tym kierunku. - spytałam mając nadzieje, że podzieli moje zdanie.
Pan Wiktor zamyślił się przez chwilę.
- Być może masz rację. Aczkolwiek wydaję mi się, że rozmowa z Tobą będzie dla Justina bardziej naturalna. Nie będzie między wami łącznika czy też osób trzecich. Jesteście w podobnym wieku, dogadacie się - mruknął z sympatią.
- Ale przecież Justin nie przyjedzie tutaj dla mnie, tylko dla mojej młodszej siostry, która i tak będzie potrzebowała tłumacza, bo ma tylko 7 lat i nie powie po angielsku żadnego słowa. - powoli traciłam cierpliwość.
Wyglądało na to, że nie tylko ja. Mama podniosła się z fotela nerwowo wygładzając niewidzialne fałdy na swojej spódnicy.
- Dlatego to Ty będziesz tłumaczyć wszystko co powie Justin. Zrozumiałaś? - spytała gromiąc mnie wzrokiem.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że niczego już nie wskóram. Wzruszyłam lekceważąco ramionami i wyszłam z pokoju nie żegnając się z towarzystwem.
Siedziałam na parapecie patrząc na krajobraz za oknem, to moje ulubione miejsce do rozmyślania. Wszyscy dookoła biegali starając się zapiąć wszystko na ostatni guzik.
A ja myślałam.
Czy byłam zła ? Nie.
Zdenerwowana ? Też nie.
Byłam wkurzona, poirytowana, zaskoczona i zawiedziona. Po raz kolejny moja mama użyła wobec mnie szantażu.
Dlaczego po prostu nie porozmawiała ze mną jak z dorosłym? Przecież mam już prawie 20 lat, fakt może jestem nieco zwariowana, ale wydaję mi się, że jestem już wystarczająco dojrzała, żeby omawiać ze mną niektóre rzeczy a nie stawiać mnie przed faktem dokonanym.
Po chwili zaśmiałam się do swoich rozważań. Kogo chciałam oszukać ? Szantaż był jedyną opcją. Mama użyła go wiedząc, że tylko to może na mnie zadziałać.
Za nic nie zgodziłabym się dobrowolnie na zgłoszenie w konkursie no i "pracę" tłumacza.
Ten facet z wytwórni pewnie chciał zaoszczędzić kasę i wybrał mnie. Przecież nawet mnie nie sprawdził!
Nagle poderwałam się na nogi. Mam być tłumaczem!
Podbiegłam do szafki szukając słownika. Musiałam powtórzyć co nieco.
- Można? - głowa mamy pojawiła się w uchylonych drzwiach.
- O pytasz mnie o pozwolenie? Coś dziwnego. - bąknęłam pod nosem.
Mama podeszła i usiadła obok mnie. Spojrzała na otwarty słownik polsko - angielski.
- Słuchaj.. - zaczęła niepewnie - Masz prawo być zła.. ale zrozum nasze położenie.. ktoś musiał nam pomóc, wiedziałam, że Ty poradzisz sobie z tym bez problemu. Przecież jesteś taka mądra.
Uniosłam głowę znad książki i spojrzałam na mamę. Złość na nią powoli mijała.
- Wiem, że ostatnie tygodnie to był istny chaos..I szczerze ? Sama nie wierzyłam w naszą wygraną, zgłosiłam Oliwię, bo wiedziałam, że bardzo tego chce. - rzuciła delikatnie się uśmiechając. - Sama jestem przerażona tym wszystkim co się dzieje.. chce jak najlepiej wypaść to chyba nic dziwnego, prawda? - spojrzała na mnie.
Na usta cisnęło mi się tysiące słów. Chciałam jej tyle powiedzieć. Chciałam, żeby mama wiedziała o tym, że dla mnie ten cały konkurs to nadal głupota. O tym, że czuję się wykorzystywana. I również o tym, że czuję się nieco zapomniana.
A jedyne co mogłam z siebie wyrzucić to:
- Masz rację mamo.
Mama objęła mnie i pocałowała w głowę.
- Wiedziałam, że jesteś mądra - wyszeptała w moje włosy, na co ja delikatnie się uśmiechnęłam. - A teraz przebierz się, pan Wiktor powiedział, że Justin pojawi się tutaj za godzinę.
Uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy. Poczułam ucisk w żołądku.
- Już za godzinę ? - spytałam przełykając głośno ślinę. Mama przytaknęła i wyszła z pokoju.
Nerwowo przeglądałam szafę w poszukiwaniu czegoś w czym mogłabym pokazać się przed Justinem. Chciałam włożyć coś pomiędzy modnie ale niezbyt szykownie.
Boże, czym ja się tak przejmuję ? Westchnęłam głośno. Nie mogąc zdecydować się na nic konkretnego postanowiłam najpierw wziąć prysznic.
Gorąca woda spływała po moim ciele doprowadzając mnie z powrotem do normalnego stanu. Nie sądziłam, że będę się stresować. Dlaczego dopiero teraz? Może to z powodu tego, że miałam tłumaczyć słowa Justina innym ? A co jeśli coś przekręcę albo nie zrozumiem ?
Odkręciłam wodę mocniej mając nadzieje, że jej szum zagłuszy moje myśli.
Wychodząc z łazienki narzuciłam na siebie stary dres i ruszyłam do otwartej na oścież szafy.
Po drodze chwyciłam do ręki telefon chcąc sprawdzić która godzina. Przejechałam kciukiem po wyświetlaczu.
"2 nowe wiadomości" głosił napis na środku ekranu. Kliknęłam.
" I co? Jest juuuż?!" brzmiała pierwsza.
" Jest już?! Błagam Cię odpisz! :(" to natomiast była treść drugiego smsa. Oczywiście oba pochodziły od Oli.
Wywróciłam oczami uśmiechając się pod nosem. Odpisałam krótkie "Nie" i spojrzałam na zegarek. Zamarłam.
KĄPAŁAM SIĘ PRAWIE GODZINĘ!
Czyli Justin powinien tu być już za chwilę?
- Natalia! Dzwonił pan Wiktor są już w drodze.Wszyscy są już w drodze! Justin jest już w drodze! - do pokoju wparował zestresowany tata. - Schodź szybko na dół. - wychodząc rzucił na mnie okiem - Mama chyba mówiła Ci, że masz się przebrać?
Spojrzałam na siebie. Szare spodnie od dresu i luźna koszulka z Kubusiem Puchatkiem.
No pięknie..przecież nie mogę się tak pokazać!
Spojrzałam na otwarte drzwi z szafy i na stojącego w drzwiach tatę, który chyba wiedział co chodzi mi po głowie bo powiedział:
- Teraz już nie zdążysz się przebrać, schodź na dół.
Chciałam coś powiedzieć kiedy nagle po całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi.
Tata mówił coś do mnie przez chwilę po czym zniknął na schodach.
A ja stałam. Wmurowało mnie w podłogę. Nie mogłam się ruszyć, czułam jak w moim brzuchu wątroba i żołądek wykręcają piruety ze zdenerwowania.
Skarciłam się mentalnie i ruszyłam do drzwi. Wychyliłam się przez barierkę żeby zobaczyć jak najwięcej. Było głośno i widziałam sporo ludzi.
Chciałam dojrzeć czy jest tam także Justin. Przechyliłam się jeszcze mocniej kiedy noga ugrzęzła mi między szczeblami balustrady. Nerwowo szarpałam się próbując ją wyciągnąć i na szczęście udało mi się.
Odetchnęłam z ulgą. Chcąc zejść w końcu na dół nastąpiłam na pierwszy stopień i przy okazji nadepnęłam na skrawek luźnych spodni. Potknęłam się o nogawkę.. i sturlałam ze schodów. Na dole znalazłam się w tempie ekspresowym. Dlaczego to zawsze przytrafia się mi?
Upadłam na kolana dokładnie przed czyimiś czarnymi adidasami. Czułam jak pieką mnie policzki, podniosłam niepewnie głowę w górę i spojrzałam na właściciela butów.
- Hi! - orzechowe tęczówki wpatrywały się we mnie z rozbawieniem.
Jęknęłam głośno nie mogąc uwierzyć jak ogromnego pecha mam w życiu.
_________
TADAM! Pojawił się Justin! A raczej jego buty, hahaah.
Rozdział jest już dzisiaj a to za sprawą aż 3 komentarzy!
Niby to nic, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo mnie to cieszy. :)
Co do kolejnej notki to nie jestem pewna kiedy ją napisze, w poniedziałek zaczynam matury i jestem w rozsypce jeżeli chodzi o pracę maturalną na polski (szkoda, że nie można pisać o Justinie, haha)
ale postaram się znaleźć odrobinę czasu!
POZDRAWIAM! :*
wtorek, 30 kwietnia 2013
czwartek, 25 kwietnia 2013
Rozdział 3. "Pudelek"
Słońce delikatnie przebijało się przez okno rzucając pojedyncze promienie na moją twarz. Leniwie wyciągnęłam się na łóżku. Wstając klepnęłam śpiącą obok Olę.
- Co jest? - wymamrotała przecierając oczy.
- Skąd Alan miał wczoraj ten towar ? - spytałam szeptem wyjmując ręcznik z komody - Strasznie mocne! Kompletnie nic nie pamiętam. W dodatku śniły mi się jakieś głupoty, Justin Bieber i ten cały konkurs,że niby wygraliśmy,że on tu przyjedzie. - ziewnęłam - Dobrze,że to tylko sen - dodałam z uśmiechem kierując się do łazienki. Ola leżąc w łóżku i tylko krzywo się uśmiechnęła.
Wychodząc do łazienki na piętrze zauważyłam mamę z Oliwią pochyloną nad stołem. Podeszłam bliżej i zajrzałam przez ramię siostry żeby zobaczyć co robią. Szybko tego pożałowałam.
- Co to ma być ?! - fuknęłam głośno.
Na blacie leżała ogromna kartka na której ktoś bardzo inteligentnie wypisał "WELKOME JUSTIN!"
Jęknęłam i nie czekając na odpowiedź popędziłam z powrotem do mojego pokoju.
- To nie był sen,prawda?! - wysyczałam od progu.
Ola szybko wstała z łóżka i powiedziała:
- No..no,nie był. - nerwowo miętoliła w ręce koszulkę,którą miała na sobie.
- Ale..ale..No jak to się stało ? - chodziłam po pokoju nie wierząc w to co właśnie usłyszałam.
- No Twoja mama poprosiła Cię, żebyś zgłosiła się do konkur.. - zaczęła moja przyjaciółka.
- Nie o to mi chodzi! - przerwałam jej zdenerwowana. - Jak to się stało, że wygrała?
- Udostępniłam post na facebo..
- To też wiem! - w geście zniecierpliwienia wyrzuciłam ręce w powietrze. - Jakim cudem głosy naszych znajomych z facebooka mogły dać Oliwii zwycięstwo? - spytałam patrząc na nią podejrzliwie.
- No..no,bo moja mama. - wyrzuciła z siebie tajemniczo.
- Co,co z Twoja mama ?
- Pomogła mi? - powiedziała niewinnie.
No oczywiście, jak mogłam od razu na to nie wpaść? Mama Oli pracuje w miejskim oddziale znanej rozgłośni radiowej. Nie musiałam słuchać tłumaczeń przyjaciółki, bo resztę ułożyłam sobie sama.
- Twoja mama podczas audycji prosiła o głosy na moją siostrę ? - spytałam zrezygnowana opierając się o ścianę.
- Tak było - bąknęła cicho.
Westchnęłam głośno i obsunęłam się po ścianie siadając na podłodze.
Ola spojrzała na mnie niepewnie.
- Czym się tak przejmujesz? Przecież Twoja pomoc się już skończyła.. - powiedziała chcąc poprawić mój nastrój.
Chciałabym wierzyć w to co mówiła,ale prawdę mówiąc wiem jaka jest moja mama. Byłam pewna,że szybko wymyśli dla mnie jakieś nowe zadanie, związane z przyjazdem wielkiej gwiazdy do naszego domu.
- Obyś miała rację, Ola - rzuciłam obojętnie.
- Natalia! Schodź na dół! - usłyszałam głos z kuchni.- Szybko!
Wywracając oczami szybko dokończyłam internetową grę w bilarda i wyszłam z pokoju.
- Co tym razem mamo? - spytałam wyciągając z lodówki sok porzeczkowy.
- Za dwa dni przyjeżdża tutaj Justin, ogródek wygląda strasznie. Zajmij się tym. - rzuciła przecierając szmatką okno.
Spojrzałam na nią zdenerwowana. Od ponad tygodnia nie robiłam nic innego jak tylko przygotowywałam wszystko na przyjazd tego dupka. Zaczęłam go szczerze nienawidzić.
Nie dość, że sprzątałam z mamą dom to także musiałam towarzyszyć jej podczas spotkań organizacyjnych w sprawie przyjazdu. Kiedy wracałam ze szkoły mama czekała na mnie dając mi kolejne zadania do wykonania. Jakikolwiek bunt z mojej strony był szybko kończony słowami "Bo nie pojedziesz do Anglii".
- Mamo myślisz,że on naprawdę spędzi w tym domu chociaż jeden dzień ? - rzuciłam nie wierząc w jej naiwność - Dla niego to tylko biznes, pokaże się tutaj, zrobi kilka zdjęć i pojedzie dalej kompletnie olewając to, że wysprzątałyśmy całe osiedle na ten przyjazd.
Mama oderwała się od sprzątania i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Organizatorzy wyraźnie powiedzieli, że Justin przyjedzie tutaj na tydzień i każdy z tych siedmiu dni spędzi z Oliwią. Później Oliwia pojedzie na koncert, po którym spędzi tydzień z życia Justina, razem z nim. - wyrecytowała zadowolona.
Spojrzałam na nią z politowanie uderzając otwartą dłonią w czoło.
- Chyba sama siebie nie słyszysz, chcesz wysłać siedmiolatkę w trasę koncertową? Oszalałaś.
- Przestańmy znów wałkować ten temat. Zajmij się ogródkiem. - ucięła szybko mama.
- Za miesiąc mam maturę, a ty każesz sprzątać mi jakiś cholerny ogródek! - krzyknęłam chcąc pokazać swoje niezadowolenie.
Wyszłam do ogrodu klnąc na czym świat stoi. Nie miałam zamiaru udawać, że wszystko gra.
Chwyciłam za grabie i wzięłam się za sprzątnie liści, które zostały tutaj po jesieni. Po chwili przybiegł do mnie mój golden, Bruno. Swoim olbrzymim pyskiem poturlał w moją stronę piłkę. Prawdopodobnie chciał mnie nakłonić do zabawy. Nie zastanawiając się długo złapałam za piłkę i usiadłam na rozłożonym niedaleko leżaku. Pies szybko podążył za mną siadając na wprost mnie.
- Powiem Ci coś w tajemnicy ale obiecaj,że nie wygadasz innym psom na osiedlu - powiedziałam do niego. Jego brązowe ślepia wpatrywały się we mnie z ciekawością. - Bo widzisz..za dwa dni przyjedzie tutaj super gwiazda i to straaaaszna tajemnica. -rzuciłam z sarkazmem. - Nikt nie może o tym wiedzieć - przedrzeźniałam głos mojej matki wymachując przy tym ręką, w której trzymałam piłkę. Bruno wzrokiem podążał za zabawką. Zamyśliłam się.
- Może ten cały Bieber nie będzie taki zły ? - spytałam patrząc na psa.
- Co Ty wyprawiasz Natalko?
Odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu. Mama stała w drzwiach z założonymi rękoma. - Miałaś zająć się ogródkiem, a nie zwierzać psu - rzuciła z uśmiechem. - Wracaj do pracy.
Głośno westchnęłam i spojrzałam na Bruna.
- Wiesz co? Jednak nie cierpię Biebera. - rzuciłam mu piłkę a sama wróciłam do zgrabywania liści.
Pod pretekstem dokończenia pracy maturalnej na polski zwiałam do pokoju unikając mycia kafelek w łazienkach. Siadając przed komputerem włączyłam Bruno Marsa,uwielbiam go! ( już pewnie domyślacie się skąd wzięło się imię dla mojego psa)
Siedziałam wpatrzona w migoczący kursor w Wordzie nie mogąc wymyślić nic konkretnego do mojej pracy.
Z nudów postanowiłam dowiedzieć się co nieco o Justinie Bieberze. W końcu miał się pojawić u mnie już za półtorej dnia.
Kiedy uporałam się z jego biografią na wikipedii postanowiłam poczytać trochę plotek na jego temat. Co prawda często wchodzę na portale plotkarskie, więc rzucały mi się w oczy artykuły typu "Bieber chciał pobić paparazzi" czy "Bieber ze skrętem w ręku" lecz jakoś nigdy nie zagłębiałam się w głębszą lekturę tychże informacji.
Kiedy wpisałam adres jednego z najbardziej znanych portali o celebrytach od razu w oczy rzucił mi się tytuł " Justin Bieber już w Polsce!" nie zastanawiając się długo dwa razy kliknęłam w napis.
"Znany na całym świecie Kanadyjczyk jest już w naszym kraju! Co prawda jego koncert odbędzie jest dopiero w przyszłym tygodniu jednak Justin już dzisiaj wylądował w Polsce. Obecnie piosenkarz ma przerwę między koncertami i to w naszym kraju postanowił spędzić nieco więcej czasu bawiąc się i relaksując z jedną z fanek, która szczęśliwie wygrała spotkanie ze swoim idolem. Póki co tożsamość dziewczyny jest nieznana i wszystko owiane jest tajemnicą, ale to tylko kwestia czasu!" - przeczytałam szybko.
Poczułam w brzuchu dziwne mrowienie.
Co prawda moje zgłoszenie w konkursie było tylko ściemą, Justin miał pojawić się tutaj tylko i wyłącznie dla Oliwii.
Ale czy właśnie nie wspomnieli o mnie na pudelku ?
Wychodząc do łazienki na piętrze zauważyłam mamę z Oliwią pochyloną nad stołem. Podeszłam bliżej i zajrzałam przez ramię siostry żeby zobaczyć co robią. Szybko tego pożałowałam.
- Co to ma być ?! - fuknęłam głośno.
Na blacie leżała ogromna kartka na której ktoś bardzo inteligentnie wypisał "WELKOME JUSTIN!"
Jęknęłam i nie czekając na odpowiedź popędziłam z powrotem do mojego pokoju.
- To nie był sen,prawda?! - wysyczałam od progu.
Ola szybko wstała z łóżka i powiedziała:
- No..no,nie był. - nerwowo miętoliła w ręce koszulkę,którą miała na sobie.
- Ale..ale..No jak to się stało ? - chodziłam po pokoju nie wierząc w to co właśnie usłyszałam.
- No Twoja mama poprosiła Cię, żebyś zgłosiła się do konkur.. - zaczęła moja przyjaciółka.
- Nie o to mi chodzi! - przerwałam jej zdenerwowana. - Jak to się stało, że wygrała?
- Udostępniłam post na facebo..
- To też wiem! - w geście zniecierpliwienia wyrzuciłam ręce w powietrze. - Jakim cudem głosy naszych znajomych z facebooka mogły dać Oliwii zwycięstwo? - spytałam patrząc na nią podejrzliwie.
- No..no,bo moja mama. - wyrzuciła z siebie tajemniczo.
- Co,co z Twoja mama ?
- Pomogła mi? - powiedziała niewinnie.
No oczywiście, jak mogłam od razu na to nie wpaść? Mama Oli pracuje w miejskim oddziale znanej rozgłośni radiowej. Nie musiałam słuchać tłumaczeń przyjaciółki, bo resztę ułożyłam sobie sama.
- Twoja mama podczas audycji prosiła o głosy na moją siostrę ? - spytałam zrezygnowana opierając się o ścianę.
- Tak było - bąknęła cicho.
Westchnęłam głośno i obsunęłam się po ścianie siadając na podłodze.
Ola spojrzała na mnie niepewnie.
- Czym się tak przejmujesz? Przecież Twoja pomoc się już skończyła.. - powiedziała chcąc poprawić mój nastrój.
Chciałabym wierzyć w to co mówiła,ale prawdę mówiąc wiem jaka jest moja mama. Byłam pewna,że szybko wymyśli dla mnie jakieś nowe zadanie, związane z przyjazdem wielkiej gwiazdy do naszego domu.
- Obyś miała rację, Ola - rzuciłam obojętnie.
- Natalia! Schodź na dół! - usłyszałam głos z kuchni.- Szybko!
Wywracając oczami szybko dokończyłam internetową grę w bilarda i wyszłam z pokoju.
- Co tym razem mamo? - spytałam wyciągając z lodówki sok porzeczkowy.
- Za dwa dni przyjeżdża tutaj Justin, ogródek wygląda strasznie. Zajmij się tym. - rzuciła przecierając szmatką okno.
Spojrzałam na nią zdenerwowana. Od ponad tygodnia nie robiłam nic innego jak tylko przygotowywałam wszystko na przyjazd tego dupka. Zaczęłam go szczerze nienawidzić.
Nie dość, że sprzątałam z mamą dom to także musiałam towarzyszyć jej podczas spotkań organizacyjnych w sprawie przyjazdu. Kiedy wracałam ze szkoły mama czekała na mnie dając mi kolejne zadania do wykonania. Jakikolwiek bunt z mojej strony był szybko kończony słowami "Bo nie pojedziesz do Anglii".
- Mamo myślisz,że on naprawdę spędzi w tym domu chociaż jeden dzień ? - rzuciłam nie wierząc w jej naiwność - Dla niego to tylko biznes, pokaże się tutaj, zrobi kilka zdjęć i pojedzie dalej kompletnie olewając to, że wysprzątałyśmy całe osiedle na ten przyjazd.
Mama oderwała się od sprzątania i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Organizatorzy wyraźnie powiedzieli, że Justin przyjedzie tutaj na tydzień i każdy z tych siedmiu dni spędzi z Oliwią. Później Oliwia pojedzie na koncert, po którym spędzi tydzień z życia Justina, razem z nim. - wyrecytowała zadowolona.
Spojrzałam na nią z politowanie uderzając otwartą dłonią w czoło.
- Chyba sama siebie nie słyszysz, chcesz wysłać siedmiolatkę w trasę koncertową? Oszalałaś.
- Przestańmy znów wałkować ten temat. Zajmij się ogródkiem. - ucięła szybko mama.
- Za miesiąc mam maturę, a ty każesz sprzątać mi jakiś cholerny ogródek! - krzyknęłam chcąc pokazać swoje niezadowolenie.
Wyszłam do ogrodu klnąc na czym świat stoi. Nie miałam zamiaru udawać, że wszystko gra.
Chwyciłam za grabie i wzięłam się za sprzątnie liści, które zostały tutaj po jesieni. Po chwili przybiegł do mnie mój golden, Bruno. Swoim olbrzymim pyskiem poturlał w moją stronę piłkę. Prawdopodobnie chciał mnie nakłonić do zabawy. Nie zastanawiając się długo złapałam za piłkę i usiadłam na rozłożonym niedaleko leżaku. Pies szybko podążył za mną siadając na wprost mnie.
- Powiem Ci coś w tajemnicy ale obiecaj,że nie wygadasz innym psom na osiedlu - powiedziałam do niego. Jego brązowe ślepia wpatrywały się we mnie z ciekawością. - Bo widzisz..za dwa dni przyjedzie tutaj super gwiazda i to straaaaszna tajemnica. -rzuciłam z sarkazmem. - Nikt nie może o tym wiedzieć - przedrzeźniałam głos mojej matki wymachując przy tym ręką, w której trzymałam piłkę. Bruno wzrokiem podążał za zabawką. Zamyśliłam się.
- Może ten cały Bieber nie będzie taki zły ? - spytałam patrząc na psa.
- Co Ty wyprawiasz Natalko?
Odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu. Mama stała w drzwiach z założonymi rękoma. - Miałaś zająć się ogródkiem, a nie zwierzać psu - rzuciła z uśmiechem. - Wracaj do pracy.
Głośno westchnęłam i spojrzałam na Bruna.
- Wiesz co? Jednak nie cierpię Biebera. - rzuciłam mu piłkę a sama wróciłam do zgrabywania liści.
Pod pretekstem dokończenia pracy maturalnej na polski zwiałam do pokoju unikając mycia kafelek w łazienkach. Siadając przed komputerem włączyłam Bruno Marsa,uwielbiam go! ( już pewnie domyślacie się skąd wzięło się imię dla mojego psa)
Siedziałam wpatrzona w migoczący kursor w Wordzie nie mogąc wymyślić nic konkretnego do mojej pracy.
Z nudów postanowiłam dowiedzieć się co nieco o Justinie Bieberze. W końcu miał się pojawić u mnie już za półtorej dnia.
Kiedy uporałam się z jego biografią na wikipedii postanowiłam poczytać trochę plotek na jego temat. Co prawda często wchodzę na portale plotkarskie, więc rzucały mi się w oczy artykuły typu "Bieber chciał pobić paparazzi" czy "Bieber ze skrętem w ręku" lecz jakoś nigdy nie zagłębiałam się w głębszą lekturę tychże informacji.
Kiedy wpisałam adres jednego z najbardziej znanych portali o celebrytach od razu w oczy rzucił mi się tytuł " Justin Bieber już w Polsce!" nie zastanawiając się długo dwa razy kliknęłam w napis.
"Znany na całym świecie Kanadyjczyk jest już w naszym kraju! Co prawda jego koncert odbędzie jest dopiero w przyszłym tygodniu jednak Justin już dzisiaj wylądował w Polsce. Obecnie piosenkarz ma przerwę między koncertami i to w naszym kraju postanowił spędzić nieco więcej czasu bawiąc się i relaksując z jedną z fanek, która szczęśliwie wygrała spotkanie ze swoim idolem. Póki co tożsamość dziewczyny jest nieznana i wszystko owiane jest tajemnicą, ale to tylko kwestia czasu!" - przeczytałam szybko.
Poczułam w brzuchu dziwne mrowienie.
Co prawda moje zgłoszenie w konkursie było tylko ściemą, Justin miał pojawić się tutaj tylko i wyłącznie dla Oliwii.
Ale czy właśnie nie wspomnieli o mnie na pudelku ?
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Rozdział 2. "Baby"
Nie zabiłam Oli, choć uwierzcie bardzo mnie korciło.
Po jej poście na facebooku rozpętała się prawdziwa lawina "Lubię to!" pod zgłoszeniem Oliwii w konkursie.
A ściślej mówiąc pod moim zgłoszeniem. Sama nie wiem dlaczego się na to zgodziłam, ale może od początku...
Oliwia uwielbia Justina Biebera, po wielkim szale na punkcie Hannah Montana swoją miłość i uwielbienie przelała w całości na śpiewającego Kanadyjczyka. Pokój był obklejony plakatami z jego podobizną, w głośnikach leciały jego piosenki. Oliwia mając dopiero 7 lat już wiedziała, że w przyszłości zrobi sobie tatuaż "Believe", bo "przecież Justin Bieber też taki ma!" - mówiła. Nie rozumiałam tego, nie żebym była jakąś anty fanką. Znałam (oczywiście tylko z telewizji i portali plotkarskich!) i tolerowałam Go oraz to co robi,ale to nie idol mojego pokolenia. Z ciężkim sercem przyjęłam do świadomości, że obecni idole nastolatek w większości są młodsi ode mnie.
Któregoś dnia Oliwia razem z moją mamą, która swoją drogą chyba za dużo czasu spędzała z moją siostrą i powoli popadła w Bieberomanie oznajmiły mi pełne radości :
- Justin zagra koncert w Polsce!
Jakoś nie udzielił mi się ich entuzjazm. Pod skórą czułam, że to ma jakieś drugie dno. Obie świetnie zdawały sobie sprawę, że nie interesuje mnie trasa koncertowa Biebera i on sam. Więc po co mi to mówiły?
- Natala nie ma co owijać w bawełnę, chcesz jechać do Anglii ? - spytała mnie mama bawiąc się włosami Oliwii, która świdrowała mnie wzrokiem.
Czy chciałam ? Wyjazd do Anglii to było moje marzenie! Miałyśmy pojechać tam razem z Olą zaraz po ukończeniu szkoły. Jednak moi rodzice widzieli moją przyszłość nieco inaczej, na studiach w Polsce.
Nadal nie bardzo rozumiałam co jedne ma wspólnego z drugim, a że mam to do siebie,że co myślę to mówię, więc szybko spytałam o to mamę.
Czy chciałam ? Wyjazd do Anglii to było moje marzenie! Miałyśmy pojechać tam razem z Olą zaraz po ukończeniu szkoły. Jednak moi rodzice widzieli moją przyszłość nieco inaczej, na studiach w Polsce.
Nadal nie bardzo rozumiałam co jedne ma wspólnego z drugim, a że mam to do siebie,że co myślę to mówię, więc szybko spytałam o to mamę.
- No właśnie.. Wiesz, że my..to znaczy Twoja młodsza siostra uwielbia Justina. Z okazji koncertu w Polsce i tego jak bardzo polskie fanki na niego czekały mangament Justina ogłosił konkurs. Można wygrać 2 tygodnie z Nim! - pisnęła z radości. Spojrzałam na nią z politowaniem uderzając otwartą dłonią w czoło. To naprawdę moja mama?
Lecz jak okazało się po chwili to jeszcze nie wszystko:
Lecz jak okazało się po chwili to jeszcze nie wszystko:
- Musisz zgłosić się za Oliwię. Zasady mówią, że tylko pełnoletnie fanki mogą wziąć udział w konkursie.
- To Ty się zgłoś, wydaję mi się, że jesteś już po osiemnastce. - zauważyłam z sarkazmem.
Mama uśmiechnęła się niewinnie, chyba nie załapała aluzji.
- Mogłabym, ale Tobie chyba bardziej się to opłaca. Pomyśl tylko.. Ty zgłaszasz się do konkursu, a my dajemy Ci na bilet do Anglii i oczywiście nasze pozwolenie. - mruknęła z zadowoleniem.
Pewnie łatwo się domyślić jaka była moja decyzja. Nie do końca rozumiałam na czym polegał ten konkurs, mama wspominała coś o filmie, który trzeba nagrać, ale nie wnikałam w szczegóły. Zrobiłam to co do mnie należało i nic więcej mnie nie interesowało.
W ten sposób znalazłam się w moim obecnym położeniu.
Siedziałam właśnie z Olą w moim pokoju, w końcu postanowiłam wypakować moje rzeczy z kartonów. Ustawiałam na półce książki a ona tłumaczyła mi dlaczego postanowiła włączyć w akcje z Bieberem wszystkich naszych znajomych na facebooku (i jak się potem okazało znacznie więcej osób).
- Chciałam pomóc Twojej siostrze, tak bardzo tego pragnie! - rzuciła rozpaczliwie.
Spojrzałam na nią, siedziała na rogu mojego łóżka nerwowo gryząc paznokcie. Nie byłam na nią zła, przecież wiem jaka jest. Pomaga wszystkim.
Wywróciłam oczami i westchnęłam:
- No doooobra, przecież wiem, że chciałaś dobrze. Oliwia i tak nie wygra, prawdopodobieństwo jest równe zeru. Komu się będzie chciało oddawać jakieś tam głosy w głupim konkursie, prawda?
Ola zaśmiała się nerwowo i przytaknęła. To wydało mi się dziwne, ale nie chcąc dłużej drążyć tematu rzuciłam:
- Dzisiaj piątek, nie traćmy czasu na meblowanie mojego pokoju i chodźmy gdzieś!
Przyjaciółka spojrzała na mnie z uśmiechem, chyba czekała aż to powiem.
- Rodzice Alana wyjechali, w planach jest mała posiadówka. Piszesz się? - uniosła znacząco brwi.
- Nie wolicie posiedzieć we dwójkę? - spytałam. Byli przecież parą.
Ola machnęła ręką.
- Co Tyyy, nie zostawię Cię tutaj z tymi nudnymi kartonami. O! Ten jest najnudniejszy. - wskazała na mały karton z napisem "Pamiątki po P."
Paweł to mój chłopak, to znaczy były chłopak. Ciągle ciężko mi do tego przywyknąć.
Poznaliśmy się na wakacjach, które spędzałam z Olą u jej babci. To miała być tylko wakacyjna przygoda. Jednak wakacje się skończyły, a nasz romans pozostał. Było ciężko, dzieliło nas 200 kilometrów. Czułam, że jest między nami niesamowita więź, której nic nie może zerwać. Jednak wieź się zerwała, a raczej przecięła ją inna dziewczyna. Jedyne co mi po Pawle zostało, to to małe pudełko, które tak naprawdę nic dla mnie nie znaczy. Znacznie większą wartość miały dla mnie wspomnienia, które wciąż do mnie powracały. Minęło już sporo czasu, sporo wylanych łez po których doszłam do wniosku, że nasz związek nie był do końca idealny. Paweł zawsze na pierwszym miejscu stawiał swoich kolegów, nawet kiedy przyjeżdżałam do niego na weekend, wychodził zostawiając mnie samą. Kiedy już mnie gdzieś zabrał to zachowywał się tak jakby nic nas nie łączyło. A ja tak bardzo pragnęłam jego czułości, gdzieś tam, w głębi duszy czułam, że się mnie wstydzi.
Po tym jak się rozstaliśmy nieco się zmieniłam, co prawda nadal byłam tą samą uśmiechniętą gadułą, jednak stałam się bardziej skryta.
Paweł zostawił mi na pamiątkę jedną cechę. Jestem bardzo "skąpa" w okazywaniu uczuć. Nie to, że ich nie mam, mam ich aż nadmiar, jestem bardzo emocjonalna. Ale teraz te wszystkie przytulaski,całuski i mówienie "Kocham Cię" stało się straszne. To nie dla mnie.
Nawet kiedy Oliwia przybiega do mnie, żeby się przytulić zamiast tego oferuję jej przybicie piątki.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Oli:
- Natala, czy Ty mnie słuchasz?
Podrapałam się po szyi i uśmiechnęłam.
- No pewnie. Lece się przebrać i możemy iść.
- Natalia, wybierasz się gdzieś ? - tata wyszedł z pokoju umazany farbą, którą malował ściany w salonie.
- Tak, idziemy do Alana. Posiedzimy, pogadamy i wrócę cała i zdrowa. - powiedziałam podając kurtkę Oli i sama ubrałam własną. Między nami plątał się mój golden retriever, Bruno.
- Ty chyba sobie żarty robisz, a kto się będzie uczył ? A matura?!
Ola spojrzała na mnie z uśmiechem, mój ojciec powtarzał to zdanie co piątek. Czyli za każdym razem jak wychodziłam.
- A matura to bzdura - powiedziałam żartem i zawołałam: - Mamo! Możesz zabrać stąd swojego męża?
Mama wyłoniła się z salonu, także ubrudzona farbą.
- Chodź chodź Darek, pokój sam się nie pomaluje.
- Dokładnie, dlatego dziewczyny zostaną i nam pomogą - rzucił radośnie. Spojrzałam błagalnie na mamę, która chyba czytała w moich myślach, bo pociągnęła tatę z powrotem do pokoju. Oczywiście marudził pod nosem, lecz już nic nie powiedział.
- Paaaa! Nie czekajcie na mnie. - zawołałam tylko i trzasnęłam drzwiami.
- Bawcie się dobrze dziewczynki. - krzyknęła za nami mama.
Domówka u Alana okazała się dosyć spora, pojawiło się dużo ludzi ze szkoły. Bawiliśmy się świetnie, muzyka dudniła w całym mieszkaniu. Tańczyliśmy i piliśmy. Po jakimś czasie zwolniłam nieco tempo, bo mam strasznie słabą głowę, jeśli chodzi o spożycie alkoholu. Usiadłam na kanapie patrząc jak inni dobrze się bawią. Po chwili usiadła obok mnie Ola :
- Może poimprezujemy dzisiaj z Marysią ? - spytała znacząco unosząc brwi. Wstałyśmy z kanapy i ruszyłyśmy w kierunku pokoju na końcu korytarza. Był zamknięty na klucz, Ola zapukała. Po chwili otworzył Alan wpuszczając nas do zadymionego pokoju. Usiadłyśmy w kole pośród kilku innych osób. Ktoś odpalił blanta i podał go w moją stronę. Zaciągnęłam się i po chwili wypuściłam z siebie powietrze razem z szarym dymem, który rozniósł się po pokoju. Nie uważałam tego za coś złego, paliliśmy naprawdę rzadko i tylko dla relaksu, odprężenia.
Kiedy wróciliśmy z powrotem do pokoju, w którym przebywała większość zaproszonych muzyka ucichła i Alana krzyknął :
- A teraz chciałabym puścić coś ze specjalną dedykacją dla mojej wspaniałej.. - tu zrobił chwilę przerwy, a ja spojrzałam z uśmiechem na Olę,pewna tego, że to dedykacja dla niej. - dla mojej wspaniałej kumpeli Natalii, wielkiej fanki Justina Biebera. Obyś wygrała konkurs! - rzucił a z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki hitu Biebera "Baby". Wszyscy wybuchnęli śmiechem, ja też. Byłam już nieco wstawiona i po jednym blancie.Wychodziło na to, że każdy wiedział już o nieszczęsnym konkursie. Nie przejmując się tym, z uśmiechem pokazałam Alanowi środkowy palcem i pociągnęłam do tańca Olę.
Śmiałyśmy się i tańczyłyśmy nie zwracając uwagi do jakiej piosenki właśnie się wyginamy. Ola spytała mnie o czym jest piosenka. Szybko wytłumaczyłam jej pobieżnie o czym śpiewa Justin. Mówiąc nieskromnie jestem dobra z angielskiego, chodzę do klasy o rozszerzonym angielskim, jeżdżę na szkolne konkursy, w przeszłości uczęszczałam na dodatkowe zajęcia z tego języka. Ale wydaję mi się, że najbardziej na rozwój znajomości angielskiego miał fakt, że dużo czytam i oglądam seriale zagraniczne. Bez lektora czy napisów.
Śmiejąc się krzyczałyśmy "bejbe,bejbe,bejbeee uuu" razem z Justinem, kilka osób również to robiło. W końcu kto nie zna takiego hitu? Teraz po kilku piwach liczyła się tylko dobra zabawa.
Po tym jak piosenka się skończyła postanowiłam wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. Stojąc na balkonie oparłam się o balustradę i spoglądałam na nocną panoramę miasta, która z dziesiątego piętra,na którym mieszkał Alan wyglądała oszałamiająco. Nagle poczułam wibrację w telefonie. Spoglądając na wyświetlacz głośno westchnęłam, dzwonił tata.
- Haaaalo! - rzuciłam trochę za głośno.
- Halo, Natalia? Dlaczego nie można się do Ciebie dodzwonić ? Próbuję już 5 raz, dlaczego nie odbierasz?
- Jestem, to znaczy stoję..a ściślej mówiąc opieram się o.. - dukałam trochę poniesiona ilością procentów w organizmie. Tata przerwał mi zniecierpliwiony:
- Musisz w tej chwili wrócić do domu, to bardzo ważne. Bądź jak najszybciej!
W momencie wytrzeźwiałam. Chciałam spytać co się stało, lecz tata już się rozłączył.
Znalazłam szybko Olę, powiedziałam jej, że muszę wracać do domu.
- Idę z Tobą - przekrzykiwała głośną muzykę.
Zdecydowałyśmy się pójść pieszo, co prawda był już początek marca,śnieg już stopniał, ale noc nie była tak mroźna, przynajmniej nie dla mnie. Całą drogę zastanawiałam się co takiego mogło się stać. Byłam przerażona nie na żarty.
Otwierając drzwi zastałam rodziców razem z Oliwią siedzących w salonie. Byłam zdziwiona, że moja młodsza siostra jeszcze nie śpi. Przecież było już grubo po 2 w nocy.
- Co się stało ? - spytałam od progu.
Rodzice spojrzeli na mnie smutno. Nawet Bruno leżał w kącie patrząc na mnie smutno swoimi czarnymi oczami.
- No mówcie, bo nie wytrzymam! - powiedziałam siadając na przeciw nich. Ola zrobiła to samo.
Mama spojrzała na mnie z powagą, lecz po chwili na jej twarzy zagościł tajemniczy uśmiech:
- Wygraliśmy konkurs! - pisnęła mama.
Spojrzałam na nią zdezorientowana.- Justin Bieber do nas przyjedzie!
Byłam w takim szoku, nie tylko z powodu tego co mi powiedziała, ale także dlatego, że tylko po to ściągnęła mnie do domu. Jedyne co mogłam z siebie wykrztusić to:
- Pierdolisz.
Mama z Oliwią przerwały swój taniec szczęścia, Ola zamarła, przypuszczam, że była w podobnym szoku jak ja. Natomiast tata spojrzał na mnie oburzony,chyba tylko on był świadomy tego co właśnie powiedziałam. Na moje szczęście nie zdążył zareagować, bo moja matka weszła mu w słowo kompletnie nie zwracając uwagi na to,że przed chwilą przeklęłam w jej obecności :
- Jesteśmy tacy szczęśliwi! Kto by pomyślał! - wyrzucała z siebie słowa z taką szybkością,że ledwo rozumiałam co mówi. - A to wszystko dzięki Tobie Ola! - spojrzała na nią z miłością. - Gdyby nie Twoje zaangażowanie to pewnie by się nam nie udało! - zawołała i rzuciła się na szyję mojej przyjaciółki, która nadal miała ten sam zdziwiony wyraz twarzy.
Spojrzałam na Olę.
Teraz to chyba naprawdę ją zabiję, pomyślałam.
___
Łiii, nawet nie wiecie jak te dwa komentarze mnie ucieszyły. Oby tak dalej! :D
Pewnie łatwo się domyślić jaka była moja decyzja. Nie do końca rozumiałam na czym polegał ten konkurs, mama wspominała coś o filmie, który trzeba nagrać, ale nie wnikałam w szczegóły. Zrobiłam to co do mnie należało i nic więcej mnie nie interesowało.
W ten sposób znalazłam się w moim obecnym położeniu.
Siedziałam właśnie z Olą w moim pokoju, w końcu postanowiłam wypakować moje rzeczy z kartonów. Ustawiałam na półce książki a ona tłumaczyła mi dlaczego postanowiła włączyć w akcje z Bieberem wszystkich naszych znajomych na facebooku (i jak się potem okazało znacznie więcej osób).
- Chciałam pomóc Twojej siostrze, tak bardzo tego pragnie! - rzuciła rozpaczliwie.
Spojrzałam na nią, siedziała na rogu mojego łóżka nerwowo gryząc paznokcie. Nie byłam na nią zła, przecież wiem jaka jest. Pomaga wszystkim.
Wywróciłam oczami i westchnęłam:
- No doooobra, przecież wiem, że chciałaś dobrze. Oliwia i tak nie wygra, prawdopodobieństwo jest równe zeru. Komu się będzie chciało oddawać jakieś tam głosy w głupim konkursie, prawda?
Ola zaśmiała się nerwowo i przytaknęła. To wydało mi się dziwne, ale nie chcąc dłużej drążyć tematu rzuciłam:
- Dzisiaj piątek, nie traćmy czasu na meblowanie mojego pokoju i chodźmy gdzieś!
Przyjaciółka spojrzała na mnie z uśmiechem, chyba czekała aż to powiem.
- Rodzice Alana wyjechali, w planach jest mała posiadówka. Piszesz się? - uniosła znacząco brwi.
- Nie wolicie posiedzieć we dwójkę? - spytałam. Byli przecież parą.
Ola machnęła ręką.
- Co Tyyy, nie zostawię Cię tutaj z tymi nudnymi kartonami. O! Ten jest najnudniejszy. - wskazała na mały karton z napisem "Pamiątki po P."
Paweł to mój chłopak, to znaczy były chłopak. Ciągle ciężko mi do tego przywyknąć.
Poznaliśmy się na wakacjach, które spędzałam z Olą u jej babci. To miała być tylko wakacyjna przygoda. Jednak wakacje się skończyły, a nasz romans pozostał. Było ciężko, dzieliło nas 200 kilometrów. Czułam, że jest między nami niesamowita więź, której nic nie może zerwać. Jednak wieź się zerwała, a raczej przecięła ją inna dziewczyna. Jedyne co mi po Pawle zostało, to to małe pudełko, które tak naprawdę nic dla mnie nie znaczy. Znacznie większą wartość miały dla mnie wspomnienia, które wciąż do mnie powracały. Minęło już sporo czasu, sporo wylanych łez po których doszłam do wniosku, że nasz związek nie był do końca idealny. Paweł zawsze na pierwszym miejscu stawiał swoich kolegów, nawet kiedy przyjeżdżałam do niego na weekend, wychodził zostawiając mnie samą. Kiedy już mnie gdzieś zabrał to zachowywał się tak jakby nic nas nie łączyło. A ja tak bardzo pragnęłam jego czułości, gdzieś tam, w głębi duszy czułam, że się mnie wstydzi.
Po tym jak się rozstaliśmy nieco się zmieniłam, co prawda nadal byłam tą samą uśmiechniętą gadułą, jednak stałam się bardziej skryta.
Paweł zostawił mi na pamiątkę jedną cechę. Jestem bardzo "skąpa" w okazywaniu uczuć. Nie to, że ich nie mam, mam ich aż nadmiar, jestem bardzo emocjonalna. Ale teraz te wszystkie przytulaski,całuski i mówienie "Kocham Cię" stało się straszne. To nie dla mnie.
Nawet kiedy Oliwia przybiega do mnie, żeby się przytulić zamiast tego oferuję jej przybicie piątki.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Oli:
- Natala, czy Ty mnie słuchasz?
Podrapałam się po szyi i uśmiechnęłam.
- No pewnie. Lece się przebrać i możemy iść.
- Natalia, wybierasz się gdzieś ? - tata wyszedł z pokoju umazany farbą, którą malował ściany w salonie.
- Tak, idziemy do Alana. Posiedzimy, pogadamy i wrócę cała i zdrowa. - powiedziałam podając kurtkę Oli i sama ubrałam własną. Między nami plątał się mój golden retriever, Bruno.
- Ty chyba sobie żarty robisz, a kto się będzie uczył ? A matura?!
Ola spojrzała na mnie z uśmiechem, mój ojciec powtarzał to zdanie co piątek. Czyli za każdym razem jak wychodziłam.
- A matura to bzdura - powiedziałam żartem i zawołałam: - Mamo! Możesz zabrać stąd swojego męża?
Mama wyłoniła się z salonu, także ubrudzona farbą.
- Chodź chodź Darek, pokój sam się nie pomaluje.
- Dokładnie, dlatego dziewczyny zostaną i nam pomogą - rzucił radośnie. Spojrzałam błagalnie na mamę, która chyba czytała w moich myślach, bo pociągnęła tatę z powrotem do pokoju. Oczywiście marudził pod nosem, lecz już nic nie powiedział.
- Paaaa! Nie czekajcie na mnie. - zawołałam tylko i trzasnęłam drzwiami.
- Bawcie się dobrze dziewczynki. - krzyknęła za nami mama.
Domówka u Alana okazała się dosyć spora, pojawiło się dużo ludzi ze szkoły. Bawiliśmy się świetnie, muzyka dudniła w całym mieszkaniu. Tańczyliśmy i piliśmy. Po jakimś czasie zwolniłam nieco tempo, bo mam strasznie słabą głowę, jeśli chodzi o spożycie alkoholu. Usiadłam na kanapie patrząc jak inni dobrze się bawią. Po chwili usiadła obok mnie Ola :
- Może poimprezujemy dzisiaj z Marysią ? - spytała znacząco unosząc brwi. Wstałyśmy z kanapy i ruszyłyśmy w kierunku pokoju na końcu korytarza. Był zamknięty na klucz, Ola zapukała. Po chwili otworzył Alan wpuszczając nas do zadymionego pokoju. Usiadłyśmy w kole pośród kilku innych osób. Ktoś odpalił blanta i podał go w moją stronę. Zaciągnęłam się i po chwili wypuściłam z siebie powietrze razem z szarym dymem, który rozniósł się po pokoju. Nie uważałam tego za coś złego, paliliśmy naprawdę rzadko i tylko dla relaksu, odprężenia.
Kiedy wróciliśmy z powrotem do pokoju, w którym przebywała większość zaproszonych muzyka ucichła i Alana krzyknął :
- A teraz chciałabym puścić coś ze specjalną dedykacją dla mojej wspaniałej.. - tu zrobił chwilę przerwy, a ja spojrzałam z uśmiechem na Olę,pewna tego, że to dedykacja dla niej. - dla mojej wspaniałej kumpeli Natalii, wielkiej fanki Justina Biebera. Obyś wygrała konkurs! - rzucił a z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki hitu Biebera "Baby". Wszyscy wybuchnęli śmiechem, ja też. Byłam już nieco wstawiona i po jednym blancie.Wychodziło na to, że każdy wiedział już o nieszczęsnym konkursie. Nie przejmując się tym, z uśmiechem pokazałam Alanowi środkowy palcem i pociągnęłam do tańca Olę.
Śmiałyśmy się i tańczyłyśmy nie zwracając uwagi do jakiej piosenki właśnie się wyginamy. Ola spytała mnie o czym jest piosenka. Szybko wytłumaczyłam jej pobieżnie o czym śpiewa Justin. Mówiąc nieskromnie jestem dobra z angielskiego, chodzę do klasy o rozszerzonym angielskim, jeżdżę na szkolne konkursy, w przeszłości uczęszczałam na dodatkowe zajęcia z tego języka. Ale wydaję mi się, że najbardziej na rozwój znajomości angielskiego miał fakt, że dużo czytam i oglądam seriale zagraniczne. Bez lektora czy napisów.
Śmiejąc się krzyczałyśmy "bejbe,bejbe,bejbeee uuu" razem z Justinem, kilka osób również to robiło. W końcu kto nie zna takiego hitu? Teraz po kilku piwach liczyła się tylko dobra zabawa.
Po tym jak piosenka się skończyła postanowiłam wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. Stojąc na balkonie oparłam się o balustradę i spoglądałam na nocną panoramę miasta, która z dziesiątego piętra,na którym mieszkał Alan wyglądała oszałamiająco. Nagle poczułam wibrację w telefonie. Spoglądając na wyświetlacz głośno westchnęłam, dzwonił tata.
- Haaaalo! - rzuciłam trochę za głośno.
- Halo, Natalia? Dlaczego nie można się do Ciebie dodzwonić ? Próbuję już 5 raz, dlaczego nie odbierasz?
- Jestem, to znaczy stoję..a ściślej mówiąc opieram się o.. - dukałam trochę poniesiona ilością procentów w organizmie. Tata przerwał mi zniecierpliwiony:
- Musisz w tej chwili wrócić do domu, to bardzo ważne. Bądź jak najszybciej!
W momencie wytrzeźwiałam. Chciałam spytać co się stało, lecz tata już się rozłączył.
Znalazłam szybko Olę, powiedziałam jej, że muszę wracać do domu.
- Idę z Tobą - przekrzykiwała głośną muzykę.
Zdecydowałyśmy się pójść pieszo, co prawda był już początek marca,śnieg już stopniał, ale noc nie była tak mroźna, przynajmniej nie dla mnie. Całą drogę zastanawiałam się co takiego mogło się stać. Byłam przerażona nie na żarty.
Otwierając drzwi zastałam rodziców razem z Oliwią siedzących w salonie. Byłam zdziwiona, że moja młodsza siostra jeszcze nie śpi. Przecież było już grubo po 2 w nocy.
- Co się stało ? - spytałam od progu.
Rodzice spojrzeli na mnie smutno. Nawet Bruno leżał w kącie patrząc na mnie smutno swoimi czarnymi oczami.
- No mówcie, bo nie wytrzymam! - powiedziałam siadając na przeciw nich. Ola zrobiła to samo.
Mama spojrzała na mnie z powagą, lecz po chwili na jej twarzy zagościł tajemniczy uśmiech:
- Wygraliśmy konkurs! - pisnęła mama.
Spojrzałam na nią zdezorientowana.- Justin Bieber do nas przyjedzie!
Byłam w takim szoku, nie tylko z powodu tego co mi powiedziała, ale także dlatego, że tylko po to ściągnęła mnie do domu. Jedyne co mogłam z siebie wykrztusić to:
- Pierdolisz.
Mama z Oliwią przerwały swój taniec szczęścia, Ola zamarła, przypuszczam, że była w podobnym szoku jak ja. Natomiast tata spojrzał na mnie oburzony,chyba tylko on był świadomy tego co właśnie powiedziałam. Na moje szczęście nie zdążył zareagować, bo moja matka weszła mu w słowo kompletnie nie zwracając uwagi na to,że przed chwilą przeklęłam w jej obecności :
- Jesteśmy tacy szczęśliwi! Kto by pomyślał! - wyrzucała z siebie słowa z taką szybkością,że ledwo rozumiałam co mówi. - A to wszystko dzięki Tobie Ola! - spojrzała na nią z miłością. - Gdyby nie Twoje zaangażowanie to pewnie by się nam nie udało! - zawołała i rzuciła się na szyję mojej przyjaciółki, która nadal miała ten sam zdziwiony wyraz twarzy.
Spojrzałam na Olę.
Teraz to chyba naprawdę ją zabiję, pomyślałam.
___
Łiii, nawet nie wiecie jak te dwa komentarze mnie ucieszyły. Oby tak dalej! :D
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 1. "Push"
- Natalia, nie zapomniałaś o czymś? - mama stała w przedpokoju z założonymi rękoma, w dłoni trzymała plik malutkich karteczek. Chwilę wcześniej chciałam niezauważona wymknąć się z domu, ale niestety nie wyszło mi tak jak chciałam, ponieważ zahaczyłam się o szafkę z butami i narobiłam małego hałasu. Ciężko westchnęłam, podeszłam do mamy i wzięłam od niej ulotki. Krzywiłam się przy tym niemiłosiernie, nie ukrywając mojego niezadowolenia co oczywiście nie umknęło uwadze mamy.
- Pamiętaj,że robisz to dla Oliwiki. - rzuciła wiedząc,że to zadziała.Oliwia to moja siedmioletnia siostra,co prawda nieraz się kłócimy,ale chyba każde rodzeństwo tak ma. Pomimo różnicy wieku,która w naszym przypadku wynosiła aż 12 lat byłyśmy bardzo zżyte - Miłego dnia w szkole - dodała mama i zamknęła za mną drzwi wejściowe.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę przystanku autobusowego, który był tuż zza rogiem. Czekając na autobus spojrzałam w niebo, tysiące malutkich płatków śnieżnych spadało leniwie w dół. Wystawiłam język,żeby złapać choć jedno.
- Nie wystawiaj języka, bo Ci krowa nasika. - usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się speszona,ale po chwili dostrzegłam,że autorką tego jakże wymyślnego zdania jest nie kto inny jak moja przyjaciółka Ola.
Naciągając czapkę na uszy obdarzyłam ją szczerym uśmiechem,a ona nie pozostała mi dłużna.
- Co tam? Pracowity weekendzik? Wypakowałaś się już z kartonów? - spytała przestępując z nogi na nogę. Był początek roku, więc otaczała nas zima, która w tym roku była dosyć mroźna. Mi to jednak nie przeszkadzało. Uwielbiam kiedy każda pora roku jest taka jak być powinna, czyli lato - ciepłe, wiosna - słoneczna, jesień - deszczowy no i zima - śnieżna. Mój nastrój uzależniony jest od pogody. Oli, bo tak lubię ją nazywać, mówi,że jestem meteopatą.
- Zostało mi jeszcze trochę kartonów - odpowiedziałam próbując po raz kolejny złapać na język płatek śniegu.
- Z Twoją systematycznością i lenistwem potrwa do gdzieś do połowy maja. - zaśmiała się Ola i wystawiła język w górę. Musiało to wyglądać komicznie. Stałyśmy na pustym przystanku z głowami skierowanymi ku niebu, czekając aż chociaż jeden z tysięcy płatków wyląduje na naszych językach.
Wkrótce na przystanek zajechał nasz autobus, jak zwykle całą drogę do szkoły przegadałyśmy stojąc gdzieś na jego tyłach. Głównie ja mówiłam, jestem okropną gadułą. Ola zadawała mi pytania odnośnie nowego domu, do którego wprowadziłam się razem z moją rodziną tydzień temu. Był to rodzinny dom mojej babci, która po śmierci mojego dziadka postanowiła kupić coś mniejszego za miastem, a nam czyli mojej mamie,tacie siostrze i mi sprezentować ten dom. Przez całe życie mieszkałam w bloku, na jednym z typowych osiedli. Stamtąd też znam Olę.
Wychodząc z autobusu podeszłam do przystanku obok którego znajdował się miejski kosz na śmieci i zaczęłam szukać ulotek, które kilkanaście minut wcześniej dała mi mama.
- Naprawdę ? - Ola spojrzała na mnie zniesmaczona. Ja jednak nie przestawałam i nadal przeszukiwałam torbę. - Naprawdę chcesz je wyrzucić? - przyjaciółka nie dawała za wygraną. Nie wytrzymałam i uniosłam głowę znad mojej beżowej torby. - Chyba nie sądzisz,że będę latać po szkole z ulotkami o durnym konkursie, w dodatku z Justinem Bieberem. To nie dla mnie.
Ola ostentacyjnie westchnęła i oparła się o kosz. - To Twoja siostra, powinnaś jej pomóc. To jej marzenie.
No tak, jak zwykle broni wszystkich oprócz mnie. Zdenerwowało mnie to nie na żarty więc powiedziałam :
- Wiesz jakoś nie uśmiecha mi się zostać zapamiętaną w ostatnim roku nauki jako ta dziewczyna, która w szkole średniej bierze udział w głupich konkursach dla 5latków. Wydaję mi się,że pomogłam Oliwii już wystarczająco. Zgłosiłam się do tego w jej imieniu, a o to, żeby ktoś na nią głosował to niech się martwią inni. Przecież nie jestem do tego sama. - wyrzuciłam z siebie zła, jak zwykle nikt nie docenia mojej pomocy.
Ola wzruszyła bezradnie ramionami i nic już nie powiedziała, choć wiedziałam, że pewnie ma jeszcze wiele do powiedzenia Właśnie za to ją uwielbiam, wie kiedy przestać. Jest pod tym względem bardziej opanowana niż ja.
Szybkim ruchem ręki wrzuciłam do śmietnika ulotki i ruszyłyśmy w stronę budynku z olbrzymim szyldem "Technikum Nr 3". Szłyśmy w milczeniu. Wchodząc na dziedziniec szkoły dodałam tylko :
- Oliwia ma 7 lat, za parę lat nie będzie nawet pamiętać o tym, że kiedyś istniał ktoś taki jak Justin Bieber. Nie warto się tak poświęcać. - Chyba próbowałam sama siebie usprawiedliwić i przekonać się, że tak właśnie będzie.
Moja przyjaciółka milczała wymownie, więc i ja już niczego już nie dodałam. Podchodząc do ogromnych drewnianych drzwi szkoły pociągnęłam je do siebie chcąc wejść do budynku. Lecz drzwi nie ustępowały. - Co jest do cholery? Zamknięte? - spojrzałam pytająco na Olę. Ta parsknęła śmiechem. - Nie moja droga, trzeba je pchnąć. - powiedziała i wskazała na neonową naklejkę na drzwiach "PUSH".
Obie wybuchłyśmy śmiechem. No tak, to cała ja. Roztrzepana ja. - Chyba muszę poćwiczyć angielski przed maturą. - rzuciłam z uśmiechem.
- Co to to nie, chyba raczej przefarbować włosy, blondyneczko.
Po powrocie ze szkoły rzuciłam torbę w kąt. Siadając na rogu łóżka rozejrzałam się po moim nowym pokoju. Nie wyglądał najgorzej, żółte pastelowe ściany były nadal puste, bez zdjęć czy jakichkolwiek obrazów, na półkach leżało kilka najpotrzebniejszych rzeczy, reszta nadal tkwiła w kartonach. Nie czułam tego, że od teraz to tylko mój pokój. Wcześniej dzieliłam pokój z moim starszym rodzeństwem, Ala moja siostra już od jakiegoś czasu mieszkała ze swoim chłopakiem, natomiast brat postanowił zostać w naszym starym mieszkaniu i zacząć samodzielne, dorosłe życie. Będzie mi ich tu brakowało, pomyślałam. Zawsze byliśmy zgrani, w mieszkaniu zawsze było głośno i gwarno. W nowym domu cisza była tak przeraźliwa, że w oddali dało się słyszeć zegar tykający w kuchni. Jako dziecko lubiłam przychodzić do domu moich dziadków. Miałam blisko, bo tylko kilka minut na rowerze. Teraz siedząc tu, w tym samym pokoju w którym dawniej grywałam w karty z dziadkiem nie mogę się przyzwyczaić,że to mój nowy dom. Wydaje mi się, że to całkiem inne miejsce niż kiedyś. Być może dlatego,że dom tworzą osoby, które w nim mieszkają. A jedna z tych osób odeszła już nieodwracalnie.
Podniosłam się z łóżka i odpaliłam komputer, który wydał z siebie ogromny ryk. Miał już swoje lata.
- Przynajmniej nie będzie tu tak cicho. - mruknęłam pod nosem czekając aż komputer się uruchomi.
Włączyłam facebooka, 10 powiadomień. Pewnie z gier, w które ostatnio nałogowo gram.
"Ola P. oznaczyła Cię w elemencie post na swojej tablicy". Kliknęłam w powiadomienie żeby zobaczyć co też Oli znów nabazgroliła.
"HEJ HAJ HELOŁ!
Natala, Oliwia i ja serdecznie zachęcamy do oddania głosów na numer 6 (czyli na Oliwkę! ) w konkursie "BEFORE&AFTER ALL AROUND WORLD PARTY WITH JUSTIN BIEBER" !!!!
Teraz każdy bez uprzedzeń co do Biebera klika na 6, przesyła info dalej i tym samym pomaga spełnić marzenie Oliwii! :)"
Zabije ją, pomyślałam.
____________________________________________
No to teeeeen.. mam nadzieję, że nie jest najgorzej. Czytam sporo innych opowiadań i zdaję sobie sprawę z moim braków. Mam jednak nadzieje, że może akurat komuś przypadnie do gustu moja (póki co nuuuudna) historia i będzie wpadał tu częściej. Justin pojawi się już niebawem. :D
Pozdrawiam! :)
- Pamiętaj,że robisz to dla Oliwiki. - rzuciła wiedząc,że to zadziała.Oliwia to moja siedmioletnia siostra,co prawda nieraz się kłócimy,ale chyba każde rodzeństwo tak ma. Pomimo różnicy wieku,która w naszym przypadku wynosiła aż 12 lat byłyśmy bardzo zżyte - Miłego dnia w szkole - dodała mama i zamknęła za mną drzwi wejściowe.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę przystanku autobusowego, który był tuż zza rogiem. Czekając na autobus spojrzałam w niebo, tysiące malutkich płatków śnieżnych spadało leniwie w dół. Wystawiłam język,żeby złapać choć jedno.
- Nie wystawiaj języka, bo Ci krowa nasika. - usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się speszona,ale po chwili dostrzegłam,że autorką tego jakże wymyślnego zdania jest nie kto inny jak moja przyjaciółka Ola.
Naciągając czapkę na uszy obdarzyłam ją szczerym uśmiechem,a ona nie pozostała mi dłużna.
- Co tam? Pracowity weekendzik? Wypakowałaś się już z kartonów? - spytała przestępując z nogi na nogę. Był początek roku, więc otaczała nas zima, która w tym roku była dosyć mroźna. Mi to jednak nie przeszkadzało. Uwielbiam kiedy każda pora roku jest taka jak być powinna, czyli lato - ciepłe, wiosna - słoneczna, jesień - deszczowy no i zima - śnieżna. Mój nastrój uzależniony jest od pogody. Oli, bo tak lubię ją nazywać, mówi,że jestem meteopatą.
- Zostało mi jeszcze trochę kartonów - odpowiedziałam próbując po raz kolejny złapać na język płatek śniegu.
- Z Twoją systematycznością i lenistwem potrwa do gdzieś do połowy maja. - zaśmiała się Ola i wystawiła język w górę. Musiało to wyglądać komicznie. Stałyśmy na pustym przystanku z głowami skierowanymi ku niebu, czekając aż chociaż jeden z tysięcy płatków wyląduje na naszych językach.
Wkrótce na przystanek zajechał nasz autobus, jak zwykle całą drogę do szkoły przegadałyśmy stojąc gdzieś na jego tyłach. Głównie ja mówiłam, jestem okropną gadułą. Ola zadawała mi pytania odnośnie nowego domu, do którego wprowadziłam się razem z moją rodziną tydzień temu. Był to rodzinny dom mojej babci, która po śmierci mojego dziadka postanowiła kupić coś mniejszego za miastem, a nam czyli mojej mamie,tacie siostrze i mi sprezentować ten dom. Przez całe życie mieszkałam w bloku, na jednym z typowych osiedli. Stamtąd też znam Olę.
Wychodząc z autobusu podeszłam do przystanku obok którego znajdował się miejski kosz na śmieci i zaczęłam szukać ulotek, które kilkanaście minut wcześniej dała mi mama.
- Naprawdę ? - Ola spojrzała na mnie zniesmaczona. Ja jednak nie przestawałam i nadal przeszukiwałam torbę. - Naprawdę chcesz je wyrzucić? - przyjaciółka nie dawała za wygraną. Nie wytrzymałam i uniosłam głowę znad mojej beżowej torby. - Chyba nie sądzisz,że będę latać po szkole z ulotkami o durnym konkursie, w dodatku z Justinem Bieberem. To nie dla mnie.
Ola ostentacyjnie westchnęła i oparła się o kosz. - To Twoja siostra, powinnaś jej pomóc. To jej marzenie.
No tak, jak zwykle broni wszystkich oprócz mnie. Zdenerwowało mnie to nie na żarty więc powiedziałam :
- Wiesz jakoś nie uśmiecha mi się zostać zapamiętaną w ostatnim roku nauki jako ta dziewczyna, która w szkole średniej bierze udział w głupich konkursach dla 5latków. Wydaję mi się,że pomogłam Oliwii już wystarczająco. Zgłosiłam się do tego w jej imieniu, a o to, żeby ktoś na nią głosował to niech się martwią inni. Przecież nie jestem do tego sama. - wyrzuciłam z siebie zła, jak zwykle nikt nie docenia mojej pomocy.
Ola wzruszyła bezradnie ramionami i nic już nie powiedziała, choć wiedziałam, że pewnie ma jeszcze wiele do powiedzenia Właśnie za to ją uwielbiam, wie kiedy przestać. Jest pod tym względem bardziej opanowana niż ja.
Szybkim ruchem ręki wrzuciłam do śmietnika ulotki i ruszyłyśmy w stronę budynku z olbrzymim szyldem "Technikum Nr 3". Szłyśmy w milczeniu. Wchodząc na dziedziniec szkoły dodałam tylko :
- Oliwia ma 7 lat, za parę lat nie będzie nawet pamiętać o tym, że kiedyś istniał ktoś taki jak Justin Bieber. Nie warto się tak poświęcać. - Chyba próbowałam sama siebie usprawiedliwić i przekonać się, że tak właśnie będzie.
Moja przyjaciółka milczała wymownie, więc i ja już niczego już nie dodałam. Podchodząc do ogromnych drewnianych drzwi szkoły pociągnęłam je do siebie chcąc wejść do budynku. Lecz drzwi nie ustępowały. - Co jest do cholery? Zamknięte? - spojrzałam pytająco na Olę. Ta parsknęła śmiechem. - Nie moja droga, trzeba je pchnąć. - powiedziała i wskazała na neonową naklejkę na drzwiach "PUSH".
Obie wybuchłyśmy śmiechem. No tak, to cała ja. Roztrzepana ja. - Chyba muszę poćwiczyć angielski przed maturą. - rzuciłam z uśmiechem.
- Co to to nie, chyba raczej przefarbować włosy, blondyneczko.
Po powrocie ze szkoły rzuciłam torbę w kąt. Siadając na rogu łóżka rozejrzałam się po moim nowym pokoju. Nie wyglądał najgorzej, żółte pastelowe ściany były nadal puste, bez zdjęć czy jakichkolwiek obrazów, na półkach leżało kilka najpotrzebniejszych rzeczy, reszta nadal tkwiła w kartonach. Nie czułam tego, że od teraz to tylko mój pokój. Wcześniej dzieliłam pokój z moim starszym rodzeństwem, Ala moja siostra już od jakiegoś czasu mieszkała ze swoim chłopakiem, natomiast brat postanowił zostać w naszym starym mieszkaniu i zacząć samodzielne, dorosłe życie. Będzie mi ich tu brakowało, pomyślałam. Zawsze byliśmy zgrani, w mieszkaniu zawsze było głośno i gwarno. W nowym domu cisza była tak przeraźliwa, że w oddali dało się słyszeć zegar tykający w kuchni. Jako dziecko lubiłam przychodzić do domu moich dziadków. Miałam blisko, bo tylko kilka minut na rowerze. Teraz siedząc tu, w tym samym pokoju w którym dawniej grywałam w karty z dziadkiem nie mogę się przyzwyczaić,że to mój nowy dom. Wydaje mi się, że to całkiem inne miejsce niż kiedyś. Być może dlatego,że dom tworzą osoby, które w nim mieszkają. A jedna z tych osób odeszła już nieodwracalnie.
Podniosłam się z łóżka i odpaliłam komputer, który wydał z siebie ogromny ryk. Miał już swoje lata.
- Przynajmniej nie będzie tu tak cicho. - mruknęłam pod nosem czekając aż komputer się uruchomi.
Włączyłam facebooka, 10 powiadomień. Pewnie z gier, w które ostatnio nałogowo gram.
"Ola P. oznaczyła Cię w elemencie post na swojej tablicy". Kliknęłam w powiadomienie żeby zobaczyć co też Oli znów nabazgroliła.
"HEJ HAJ HELOŁ!
Natala, Oliwia i ja serdecznie zachęcamy do oddania głosów na numer 6 (czyli na Oliwkę! ) w konkursie "BEFORE&AFTER ALL AROUND WORLD PARTY WITH JUSTIN BIEBER" !!!!
Teraz każdy bez uprzedzeń co do Biebera klika na 6, przesyła info dalej i tym samym pomaga spełnić marzenie Oliwii! :)"
Zabije ją, pomyślałam.
____________________________________________
No to teeeeen.. mam nadzieję, że nie jest najgorzej. Czytam sporo innych opowiadań i zdaję sobie sprawę z moim braków. Mam jednak nadzieje, że może akurat komuś przypadnie do gustu moja (póki co nuuuudna) historia i będzie wpadał tu częściej. Justin pojawi się już niebawem. :D
Pozdrawiam! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)