Kątem oka zerknęłam w jego stronę. Leżał tuż obok mnie, na trawie w ogródku mojej babci. Ujrzałam jego wyraźny profil wpatrujący się w niebo, gdzie tysiące jasnych gwiazd wyróżniało się na ciemnym, granatowym tle. W taką pogodą noc jak dzisiaj wydawać by się mogło,że niebo jest niżej, tuż nad nami. Wyciągnęłam rękę w górę chcąc dotknąć gwiazd, były tak blisko. - Mógłbym tu zostać na zawsze, o ile miałbym Xboxa - kontynuował z uśmiechem na twarzy.
Zaśmiałam się, w moich oczach był jak każdy typowy nastolatek. Czułam się jakby był Supermanem, którego zna i podziwia cały świat,a tylko ja znałam jego prawdziwą twarz, Clarka Kenta.
Wypalając powoli blanta wypuszczaliśmy powietrze z płuc,a wraz z nim kolejne słowa. Każde z nas usiłowało wprowadzić to drugie w swoje życie, snuliśmy wspólne wspomnienia i opowiadaliśmy anegdotki.
Okazało się, że ulubiony kolor Justina to niebieski. Na tą wiadomość figlarnie zatrzepotałam rzęsami, gdyż moje oczy były właśnie tego koloru. Ten gest nie wyszedł mi zbyt seksownie na co oboje zaśmialiśmy się głośno. Dowiedziałam się, że Justin jest leworęczny,że lubi sok pomarańczowy, nawet, że uwielbia się przytulać i jest romantykiem, natomiast ja opowiedziałam mu o tym jak złamałam nogę na szkolnej wycieczce i o tym,że jestem uzależniona od kabanosów i soku porzeczkowego i że nie umiem tańczyć. Wkrótce wiedziałam już chyba wszystko o Justinie, wydawało mi się, że znam go już od wieków.
Kiedy tematy w końcu się wyczerpały po prostu leżeliśmy, nie było między nami niezręcznej ciszy. Może dlatego,że byliśmy kompletnie upaleni.
- Masz dużo książek w pokoju - powiedział ni stąd ni zowąd. - Pewnie wierzysz w bajki o rycerzach i takie tam - wymamrotał. Odniosłam wrażenie, że mówi sam do siebie,ale odpowiedziałam.
- Nie każda dziewczyna chce mieć księcia z bajki, niektórym wystarczy żaba z charakterem.
- Żaba z charakterem? Ciekawe...A ten a straszne historie lubisz ? - spytał Justin.
- Nie - odpowiedziałam szybko zgodnie z prawdą. Jestem straszną panikarą, mam niski próg odporności na strach, nie oglądam horrorów, bo boje się, że przyjdzie bo mnie w nocy któryś z potworów.
Justin nie zważając na moją odpowiedz zaczął opowiadać historię o kobiecie, którą nawiedzały demony. Prosiłam go,żeby przestał. Było ok.1 w nocy, a my byliśmy sami na kompletnym odludziu.
- i BOOOM, nawiedzona kobieta uciekła ! Krążą słuchy, że atakuje ludzi znienacka w ciemn..
- Jeszcze jedno słowo a przysięgam,że ja cię zaatakuje! - przerwałam mu nie mogąc słuchać już tej opowieści.
- Woah,woah, woah przecież to tylko zmyślona opowieść - Justin podniósł ręce w geście obronnym.
- Ani słowa więcej - zakończyłam z powagą.
Naprawdę nie chciałam tego słuchać, nie chce mieć koszmarów z jakąś nawiedzoną kobietą w roli głównej.
Justin zaśmiał się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów i poczochrał mnie po głowie.
Próbowałam zrobić unik kiedy usłyszałam jak coś rąbnęło gdzieś za nami, Justin spojrzał na mnie niepewnie. Niewiele myśląc poderwałam się z trawy i wystraszona uciekłam do domu, chłopak biegł tuż za mną.
Dopadłam do drzwi i zamknęłam je na wszystkie zamki.
- Co to było ? - spytałam przerażona. Justin wzruszył obojętnie ramionami. Spoglądałam jak podąża do lodówki i wyjmuje z niej jakieś małe naczynko, to była galaretka lub coś o podobnej konsystencji.
- Chcesz? - spojrzał na mnie jakby nic się nie wydarzyło.
- Udajesz luzaka,a sam przed chwilą spieprzałeś aż się kurzyło - odpowiedziałam i wzięłam od niego galaretkę. Zjedliśmy w milczeniu.
- Idę spać - oznajmił Justin i odłożył pustą miskę do zlewu i ruszył na piętro.
- Czekaj na mnie! - zawołałam za nim i szybko dokończyłam posiłek. - Słyszysz co mówię?! Nie zostawiaj mnie samej! - ryknęłam i złapałam go za rękę żeby uniemożliwić mu wyjście.
Spojrzał na mnie rozbawiony.
- No co?! Mówiłam,że nie lubię strasznych opowieści, nastraszyłeś mnie. - próbowałam się usprawiedliwić i nadal ściskając jego dłoń ruszyłam po schodach do pokoju.
- Możesz mnie puścić? Chciałbym się przebrać - Justin stał jedną ręką grzebiąc w swojej torbie, a ja przyczepiona do jego ramienia obserwowałam co robi.
- Nie możesz zrobić tego tutaj? - spytałam z nutką nadziei w głosie. Wiem, że to zabrzmiało co najmniej dziwne,ale w tamtym momencie nie było mi do śmiechu. Naprawdę bałam się zostać sama w pokoju, w każdym ciemnym kącie widziałam kobietę w czarnych szatach.
Justin z uśmiechem wzruszył ramionami i nawet nie wiem kiedy zdjął koszulkę przez głowę.
Blask księżyca wpadający przez okno delikatnie oświetlał jego nagi tors. Speszona spuściłam głowę w dół. Justin złapał za pasek przy spodniach, a ja zamarłam.
- Ummm..wiesz co, może lepiej dokończ to w łazience - przegryzłam dolną wargę a Justin zachichotał. - Tylko proszę cię pośpiesz się! - zawołałam patrząc jak wychodzi zostawiając mnie samą w pokoju.
Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam spod poduszki moją piżamę, zawsze ją tam chowałam. Usłyszałam kroki na korytarzu i spojrzałam tam z nadzieją, że zobaczę Justina, lecz nikt się nie pojawił.
- Jezus, przyszła po mnie nawiedzona kobieta - szepnęłam sama do siebie i skuliłam się w rogu łóżka. Oczami wyobraźni widziałam jak zjadła ciało Justina i teraz przychodzi po mnie.
Kroki były co raz bliżej, wiedziałam, że pozostało mi kilkanaście sekund życia. Ścisnęłam powieki gotowa na to, żeby obrazy z całego życia przeszły mi przed oczami tak jak bywa na filmach, lecz..nic takiego się nie wydarzyło.Zawiedziona otworzyłam niepewnie jedno oko i dostrzegłam.. kota mojej babci.
- Ty dupku! Wystraszyłeś mnie! - ryknęłam i rzuciłam w niego spodniami z piżamy.
- Co ty wyprawiasz? - Justin wszedł do pokoju i spojrzał na uciekającego kota.
Przygryzłam wargę.
- Bawię się z kotem? - spojrzałam na niego niepewnie. Justin miał na sobie krótkie spodenki i nadal nie miał na sobie koszulki - Miałeś się przebrać w piżamę - zauważyłam i uniosłam pytająco brew.
- Tadam! To moja piżama - powiedział i okręcił się wokół własnej osi, prezentując w pełnej okazałości strój, który nazywał piżamą.
- Cudowna - mruknęłam z ironią, opierając się o ścianę za moimi plecami.
- Pokaż swoją - Justin zaśmiał się lekko i usiadł na swoim łóżku.
Chciałam przyjąć wyzwanie kiedy doszłam do wniosku, że musiałabym wyjść do łazienki, a co za tym idzie przejść przez ciemny przedpokój.
- Boję się. - powiedziałam tylko i nerwowo skubnęłam dolną wargę.
- Niepotrzebnie, nie będę się śmiał z Twojej piżamy. Już ją widziałem.- zapewnił mnie z uśmiechem.
Wywróciłam oczami.
- Boję się iść do łazienki - przyznałam cicho,a z ust Justina wydobył się niski, gardłowy chichot.
Ruszył w moją stronę i po chwili zajął miejsce obok mnie. Złapał moją dłoń i zaciskając ją kciukiem delikatnie kreślił na niej koła.
- Naprawdę, Natalja? - spytał patrząc mi w oczy. Pod wpływem jego wzroku czułam jak miękną mi kolana a w gardle zasycha. Nie wiedziałam co się ze mnie dzieję, nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, więc tylko kiwnęłam głową. - Naprawdę boisz się kobiety zombie ? - zamrugał i wtedy dostrzegłam w jego oczach rozbawienie,z trudnością ukrywał uśmiech.
Puściłam jego rękę.
- Jesteś kretynem - rzuciłam urażona.
Justin nie mógł dłużej ukrywać swojego rozbawienia i wybuch głośnym niepohamowanym śmiechem kładąc się przy tym na plecach.
- Nie posikaj się! - wypaliłam i pchnęłam w niego koszulką,która od dłuższego czasu miętosiłam w rękach.
Wylądowała na twarzy Justina, który powoli dochodził do siebie po ataku głupawki. Usiadł z powrotem obok mnie i objął mnie ramieniem nadal chichocząc. Po chwili znów zerknął na mnie swoimi brązowo-orzechowymi tęczówkami. Nie daj się zbałamucić, mówiłam do siebie w myślach.
- Wiesz.. - zaczął ciągle wpatrując się we mnie. - Jeśli boisz się spać sama chętnie potowarzyszę Ci tej nocy - powiedział i na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
Wywróciłam oczami i wzięłam jego dłoń. Zbliżyłam się do niego, nasze twarze dzieliło kilkanaście centymetrów. Spojrzałam mu głęboko w oczy, starałam się wypaść przekonywająco, Justin wyglądał na zdziwionego takim obrotem sytuacji,ale uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Nie, dziękuję - wyszeptałam cicho.
Widząc wyraz twarzy Justina,który był nieco zdezorientowany wybuchłam śmiechem.
- Cwaniara z Ciebie - zaśmiał się lekko i podrapał po karku.
Zadowolona podniosłam swoją piżamę z podłogi i ruszyłam pewnym krokiem do łazienki. W drodze przypomniało mi się, że gdzieś w domu pewnie czai się kobieta zombie. Szybko przebrałam się w łazience i sprintem wróciłam do pokoju.
Justin leżał w swoim łóżku z założonymi rękoma za głową, ledwie widziałam jego sylwetkę w ciemnym pokoju. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się kołdrą po same uszy. Odwróciłam się w stronę Justina i rzuciłam.
- To był ciekawy wieczór.
- Mmmm - usłyszałam w odpowiedzi. Prawdopodobnie Justin powoli zasypiał.
Zamknęłam oczy i również próbowałam zasnąć,rzucałam się z boku na bok lecz jak na złość sen nie nadchodził. W domu panowała kompletna cisza przerywana jedynie cichym pochrapywaniem Justina. Wydawało mi się, że słyszę kroki na korytarzu.
"KOBIETA ZOMBIE!" pomyślałam od razu i schowałam głowę głęboko pod kołdrę. Nigdy nie zapalę już marihuany, przysięgłam sobie wtedy.
- Justin! - syknęłam cicho.
Cisza.
- Justin! - powiedziałam nieco głośniej, lecz nadal nie otrzymałam odpowiedzi.- Justin! - ryknęłam na głos i zaraz tego pożałowałam, bo pewnie w ten sposób naprowadziłam kobietę w czarnych szatach do mnie.
- Mmmm? - usłyszałam z drugiego końca pokoju. To był Justin.
Odetchnęłam z ulgą.
- Śpisz? - spytałam i zmrużyłam oczy próbując dojrzeć jego sylwetkę.
- Nie. - mruknął rozespanym chrapliwym głosem, który w mojej opinii był niesamowicie seksowny.
- Ummm..Wtedy no wiesz..wtedy mówiłeś poważnie? - zaczęłam niepewnie i przygryzłam nerwowo wargę patrząc w ciemną przestrzeń.
- O czym ? - jego głos nadal brzmiał tak samo, lecz dostrzegłam w nim nutkę zainteresowania.
- No wiesz, o tym, że moglibyśmy spać no wiesz..razem? - czułam jak na mojej twarzy pojawia się ogromny rumieniec. Dobrze, że Justin nie mógł go zobaczyć.
Jego delikatny chichot rozniósł się echem po cichym pokoju. Sprężyny łóżka zaskrzypiały, to znak, że Justin wstał. Usłyszałam jego kroki na panelach i po chwili jego sylwetka pojawiła się tuż przy moim łóżku. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Będziesz tak patrzeć? - spytał i zmierzwił włosy ręką. - Odsuń się,bo mi zimno - rzucił z sympatią i podnosząc kołdrę wsunął się do mojego łóżka.
Wiercił się przez chwilę szukając odpowiedniej pozycji.
- Naprawdę to zrobisz? - spytałam. Czułam jak ciepło jego ciała rozchodzi się,wypełniając przestrzeń między nami.
- Mówisz tak jakby to była kara. - zaśmiał się i odwrócił na bok,tak żeby móc na mnie spojrzeć.Jego wzrok wypalał mi dziurę w twarzy. - Masz długie włosy,powinnaś częściej nosić je rozpuszczone - zauważył i założył mi blond kosmyk za ucho.
Ten gest sprawił, że cała zesztywniałam. Łóżko było zdecydowanie jednoosobowe,więc trudno było mi ułożyć się tak,żeby się nie stykać z Justinem. Nie byłam pewna czy zdołam zasnąć z nim przy swoim boku.
- Tak umm,przemyślę to - rzuciłam zawstydzona. - Tymczasem dobranoc - szepnęłam i zamknęłam oczy.
- Nie chcę mi się spać. - jęknął niezadowolony. - Rozbudziłaś mnie.
Zdziwiona otwarłam szeroko oczy.
Najwidoczniej do Justina również dotarło to co właśnie powiedział gdyż szybko się poprawił.
- Nie o to chodziło! Ty mnie nie rozbudzasz w ten sposób, to znaczy nie teraz, no wiesz..bo ogólnie to jesteś..
- Wiem,że nie o to ci chodziło. - rzuciłam chcąc zakończyć ten niekomfortowy temat.
Oboje zaśmialiśmy się z niezręczności tej sytuacji.
- Więc.. - zaczęłam,bo mi także odechciało się spać - Może opowiesz mi o swoim ostatnim związku? - spytałam i podparłam ręką głowę.
Justin zamyślił się przez chwilę.
- Naprawdę chcesz tego słuchać ? - spytał niepewnie. Głos Justina był zaledwie szeptem,ale w ciemnym pokoju zabrzmiał jak krzyk. Przekręciłam się w łóżku, żeby spojrzeć na twarz chłopaka.
Pokiwałam twierdzącą głowę,lecz nie byłam pewna czy Justin to zauważył.
- Yep, ja już ci powiedziałam,teraz twoja kolej. - mruknęłam zachęcająco patrząc na jego delikatny profil.
W ten sposób znów rozpoczęliśmy kilku godzinną rozmowę
Podobało mi się to, że Justin zaufał mi wystarczająco na tyle, żeby opowiadać o związku ze znaną gwiazdą. Nie obawiał się, że cokolwiek komuś wygadam.
Nigdy nie pomyślałabym, że dialog z Justinem może być dla mnie czymś tak naturalnym i prostym. Wydaję mi się, że po ciemku łatwiej było nam rozmawiać. Nie widzieliśmy się nawzajem. Czułam oddech Justina kiedy wymawiał pojedyncze słowa, dostrzegałam jego tęczówki i silniej odczuwałam każdy przypadkowy dotyk.
Justin zasnął pierwszy. Ja leżałam i obserwowałam jak spokojnie śpi, jak jego klatka piersiowa delikatnie unosi się w górę i w dół.
- Dobranoc i dzień dobry - wyszeptałam do niego kiedy zaczęło już świtać za oknem. Zamknęłam oczy zasypiając powoli.
Już dawno przestałam obawiać się kobiety w czarnych szatach, ale nie miałam serca budzić Justina, tylko po to, żeby powiedzieć mu, że może wracać do swojego łóżka.
A może tak naprawdę wcale tego nie chciałam?
***
I still remember the look on your face
lit through the darkness at 1:58
the words that you whispered for just us to know
/Wciąż pamiętam wyraz Twojej twarzy
jaśniejącej w ciemności o 1:58
słowa,które szeptałeś przeznaczone tylko dla naszych uszu/
***
__________________________________________________
Łaaaaaaaaaaaał :d kocham tego bloga, kocham ciebie za to że tak cudownie piszesz :D :*
OdpowiedzUsuńA JA KOCHAM CIEBIE ZA TAKIE MIŁE SŁOWA!
UsuńDZIĘKUUUUUUUUUUJE! <3
Świetny rozdział ! :D
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego ^^
Pozdrawiam ; **
you-and-me-together-forever-jb.blogspot.com
niech się już pocałują, czekam na to, myslałam, że to już dziś będzie! :( uwielbiam jak piszesz, mam nadzieję, że nigdy nie skończysz :*
OdpowiedzUsuńno dodam rozdział za jakiś czas, teraz mam zbyt dużo obowiązków
Niemoge sie doczekac następnego !!!:)
OdpowiedzUsuńHejj jest23.09 i udało mi się przecytać twojego bloga i awww słodkie Justin i awww przekuźwiście piszesz <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńjuż się nie moge doczekać nexta :-* będzie on w najbliższym trminie ??
pozdrawiam
Anana
taaak, jutro popołudniu dodam nowy rozdział :)
Usuńdziękuje za miłe słowa! :*
[spam.]
OdpowiedzUsuńSpójrz, jakie ten świat jest piękny. A potem spotykasz ludzi i znów jest chujowo.
Serdecznie zapraszamy na nasze opowiadanie!
her-romeo-his-juliet.blogspot.com